Ja My Oni

Europejski Dzień Mózgu: kto siedzi nam w głowach i steruje naszymi działaniami

Co steruje naszymi decyzjami

Jesteśmy przekonani, że nasze działania mają racjonalne podłoże, że wybory, jakich dokonujemy, są poparte dowodami. Jesteśmy przekonani, że nasze działania mają racjonalne podłoże, że wybory, jakich dokonujemy, są poparte dowodami. Björn Meyer / Getty Images
Co przesądza o naszych decyzjach.

Artykuł ukazał się w „Ja My Oni” tom 31. „Jak i po co podglądany jest mózg?”. Poradnik dostępny w Polityce Cyfrowej i w naszym sklepie internetowym.

***

Dlaczego czytacie ten artykuł? Co skłoniło panią/pana do otwarcia tego numeru? Rozważaliście różne możliwości czy wybór był jasny od razu? Czy zastanawialiście się kiedyś, skąd wiemy, jaką decyzję należy podjąć w danej sytuacji? Kontynuować czytanie tego tekstu czy napić się kawy? Mamy nadzieję, że ciekawość podpowiada, iż warto czytać dalej.

Czy zawsze wiemy, co skłania nas do podjęcia takiej, a nie innej decyzji? Czy zawsze zastanawiamy się nad wszystkimi możliwymi opcjami? Często decyzja pojawia się sama z siebie, bez długotrwałego rozważania alternatyw. Czy ktoś w takim razie za nas ją podjął? Może ktoś siedzi w naszej głowie i podpowiada nam, co robić? Podobnie jak Ford w popularnym serialu „Westworld” kreuje świadomość androidów. W psychologii i filozofii taką koncepcję nazywamy homunkulusem – człowieczkiem, który steruje naszymi wszystkimi działaniami. Może to on podpowiedział wam, żeby zajrzeć do tego artykułu?

Codzienne iluzje

Jesteśmy przekonani, że nasze działania mają racjonalne podłoże, że wybory, jakich dokonujemy, są poparte dowodami, że jesteśmy w stanie poprawnie zidentyfikować przyczynę i skutek naszych zachowań. Podniosłam kubek z kawą, bo chciałam się napić. To przekonanie często nie jest jednak do końca trafne i tak naprawdę maskuje ograniczone możliwości naszego umysłu. Zaufanie w naszą niezawodność Christopher Chabris i Daniel Simons nazywają codziennymi iluzjami. Codziennymi, ponieważ zdarzają się każdemu z nas, nieustannie. Jesteśmy pod wpływem iluzji, gdy jadąc samochodem i jednocześnie rozmawiając przez telefon, mamy przekonanie, że nasza uwaga jest skupiona na drodze. Ulegamy jej też, gdy głosujemy na swojego przedstawiciela w wyborach do samorządu na podstawie tego, jak pewna siebie jest ta osoba.

Na ile decyzje podejmowane przez nas są naprawdę nasze? Na to pytanie próbował odpowiedzieć Benjamin Libet. Według niego decyzja, aby podnieść kubek z kawą, zapadła w mózgu ZANIM ją świadomie podjęliśmy. Czy to oznacza, że jednak jesteśmy zdalnie kontrolowani przez homunkulusa, który siedzi w naszej głowie? Odkładając kwestię istnienia homunkulusa do spotkań przy kawie, warto pochylić się nad samym procesem podejmowania decyzji. Może jeśli głębiej go poznamy, pozbędziemy się niektórych codziennych iluzji.

Badaniem mechanizmów umysłowych podejmowania decyzji zajmują się psychologia oraz neuronauka. W większości przypadków nie możemy bezpośrednio obserwować tego, jak nasz umysł podejmuje decyzje. Wnioskujemy o tym, obserwując dane, które są dostępne: opisy słowne badanych, ich zachowanie, a ostatnio również, dzięki rozpowszechnieniu narzędzi do neuroobrazowania, aktywność ich mózgów. Psychologia koncentruje się na obserwacji i wyjaśnianiu zachowania, neuronauka – na opisie i interpretacji aktywacji mózgu towarzyszącej lub poprzedzającej zachowanie (wspomniany wcześniej eksperyment Libeta należy właśnie do badań z obszaru neuronauki).

Aby zrozumieć i opisać szczegółowe mechanizmy podejmowania decyzji, psychologowie często budują tzw. modele obliczeniowe. Takie modele to matematyczny opis etapów podejmowania decyzji i zależności pomiędzy nimi. Dzięki takim modelom możemy wyobrazić sobie, jak może wyglądać niewidoczny dla nas proces podejmowania decyzji. Możemy również porównać kilka modeli, sprawdzając, który bardziej pasuje do obserwowanych rzeczywistych zachowań ludzi.

Do tej pory modele obliczeniowe były najszerzej wykorzystywane w psychologicznych modelach pamięci i podejmowania decyzji. Ta metoda wkrada się również ostatnio do neuronauk. Skupmy się na przykładach wykorzystania modeli obliczeniowych w psychologii, a konkretnie na badaniu zachowania w kontekście podejmowania decyzji. Wykorzystanie modeli w tym obszarze ma długą historię, więc sporo wiemy na temat korzyści oraz ograniczeń wynikających z ich stosowania. Modele obliczeniowe podejmowania decyzji nazywamy modelami decyzyjnymi i tę nazwę będziemy stosować w dalszej części tekstu.

Stać czy biec

Aby lepiej zrozumieć, co to są modele decyzyjne, w jaki sposób je budujemy oraz jak są potem wykorzystywane, wyobraźcie sobie, że spieszycie się na ważne spotkanie. Jest ciepły wieczór i spory ruch w mieście (czy nie wydaje wam się, że ruch zawsze jest największy, gdy nam się spieszy?). Wybiegacie z autobusu i widzicie, że tramwaj, na który musicie się przesiąść, zbliża się do przystanku po przeciwnej stronie drogi. Zauważyliście również samochód zbliżający się do przejścia dla pieszych. Wchodzicie na przejście czy czekacie aż przejedzie? W naszym modelu decyzyjnym te alternatywne decyzje są przedstawione w postaci górnej i dolnej granicy rozkładu (patrz ilustracja). Do wybrania jednej z dwóch możliwości potrzebne jest zebranie (akumulacja) informacji wspierających wybór pierwszej lub drugiej możliwości. To może być np. wiedza dotycząca zasad ruchu drogowego, uwarunkowania kulturowe (w niektórych krajach, jak np. w Szwajcarii, kierowcy zatrzymują się, gdy tylko pieszy zbliży się do przejścia, w Polsce natomiast – niekoniecznie) oraz wiele innych informacji, które w danej chwili mogą mieć wpływ na naszą decyzję. Przykładem informacji, która może na nią wpłynąć, jest choćby postrzegane przez nas bicie naszego serca. (Dr Marta Łukowska z naszego zespołu badawczego poświęciła temu zagadnieniu swój projekt doktorski. Interesował ją wpływ postrzeganego bicia serca na proces podejmowania decyzji o tym, co widzimy).

Proces akumulacji informacji jest przedstawiony w modelu decyzyjnym jako ścieżka rozpoczynająca się z lewej strony rozkładu, gdzieś pomiędzy naszymi alternatywnymi decyzjami. Moment, w którym ta ścieżka dotrze do jednej z granic, to moment podjęcia decyzji. W ten sposób razem zbudowaliśmy prosty model decyzyjny. Jak psychologowie obserwują proces podejmowania decyzji? Poprzez pomiar czasu reakcji, czyli czasu od momentu dostrzeżenia samochodu (początek naszej ścieżki) do momentu podjęcia decyzji, czy przebiegamy, czy też czekamy aż samochód przejedzie (moment, gdy ścieżka w modelu zetknęła się z jedną z granic). Schemat przedstawiony na ilustracji jest jedynie wizualizacją wyrażeń matematycznych, które stoją u podstawy modeli obliczeniowych.

Jak możemy wykorzystać podobne modele decyzyjne, aby dowiedzieć się czegoś pożytecznego? Przyjrzyjmy się problemowi bezpieczeństwa prowadzenia rozmów w trakcie jazdy samochodem.

We dwoje raźniej

W trosce o środowisko w wielu krajach Zachodu ludzie coraz częściej decydują się dzielić jazdę samochodem do pracy ze znajomymi. Dzięki temu nie tylko redukują ilość spalin, ale również mogą korzystać z pasów przeznaczonych dla kierowców dzielących samochód z kilkoma pasażerami. Od wielu lat toczy się dyskusja, czy rozmowa w trakcie jazdy, z pasażerem lub przez telefon komórkowy, wpływa negatywnie na bezpieczeństwo jazdy. Badane osoby pytano m.in. o to, czy rozmowa przez telefon jest bardziej niebezpieczna niż rozmowa z pasażerem, który siedzi obok? Czy rozmowa powoduje rozproszenie uwagi, czy też może stajemy się bardziej ostrożni, a przez to nasze reakcje są wolniejsze? Wszystkie te pytania dotyczą w istocie problemu wpływu rozmowy z drugą osobą w trakcie jazdy na podejmowane przez nas decyzje. W jednym z niedawno opublikowanych badań, autorstwa Gabriela Tillmana i współpracowników, autorzy podjęli się odpowiedzi na te pytania. W badaniach nad wpływem rozmowy w trakcie jazdy zazwyczaj obserwuje się spowolnienie czasu reakcji. Oznacza to, że gdy rozmawiasz z kimś, kierując samochodem, możesz znacznie później nacisnąć hamulec, zobaczywszy osobę wbiegającą na drogę. Ale dlaczego?

Aby wykorzystać model decyzyjny do wyjaśnienia źródła spowolnienia czasu reakcji, potrzebujemy danych behawioralnych. Zazwyczaj to po prostu podstawowe informacje na temat obserwowanego zachowania osób badanych w sytuacji eksperymentalnej, tj. poprawność i czas reakcji. W badaniu Tillmana i współpracowników badacze nie wsiadali do samochodu razem z osobami badanymi. Aby lepiej kontrolować warunki drogowe, wykorzystano w badaniu symulator jazdy samochodem. Dzięki temu można było kontrolować całą sytuację i zwiększyć szanse, że na obserwowane zachowanie największy wpływ mają manipulacje eksperymentalne (sztucznie stworzone warunki badania), a nie czynniki zewnętrzne, na które nie mamy wpływu (np. zmiany w natężeniu ruchu drogowego w mieście). Każda z osób biorących udział w eksperymencie „prowadziła samochód” w trzech różnych warunkach: w milczeniu, prowadząc rozmowę z pasażerem oraz rozmawiając przez telefon (z wykorzystaniem systemu głośnomówiącego). Do pomiaru czasu reakcji wykorzystano zestaw z migającą diodą zakładany na głowę, wyglądem przypominający jedną z czułek pszczoły. Kierowca miał za zadanie naciskać przycisk na kierownicy za każdym razem, gdy dostrzeże mignięcie diody. Im dłuższy czas od mignięcia diody do naciśnięcia przycisku, tym dłuższy czas reakcji.

Jakie wyniki uzyskali badacze? Przede wszystkim zaobserwowano wydłużenie czasu reakcji (podjęcia decyzji) w trakcie rozmowy w porównaniu z jazdą w milczeniu. Wiele badań pokazuje podobne wyniki, więc możemy być w miarę pewni, że rozmowa w trakcie jazdy opóźnia nasze decyzje i w konsekwencji może sprzyjać wypadkom na drodze. Wolniej zareagujemy, gdy na drogę nagle wyjedzie rolkarz lub gdy samochód przed nami gwałtownie zahamuje.

A jednak! Drugi wynik eksperymentu był bardziej zaskakujący. Po uśrednieniu czasów reakcji wszystkich osób badanych, dla każdego warunku, okazało się, że nie zaobserwowano różnicy pomiędzy rozmową na żywo z pasażerem a rozmową przez telefon (z zestawem głośnomówiącym). Niezależnie od tego, czy rozmawiamy z pasażerem, czy też przez telefon, znacznie wolniej reagujemy na niespodziewane wydarzenia na drodze. Wcześniej uważano, że rozmowa przez telefon stwarza większe niebezpieczeństwo niż rozmowa z pasażerem, zakładając, że rozmowa przez telefon jest jednak mniej naturalną czynnością. W przyszłości warto byłoby również zbadać kwestię wpływu na bezpieczeństwo jazdy okrzyków: „zwolnij!” i „uważaj!”, wydawanych przez pasażera.

Jak zbadać to, czego nie możemy zaobserwować

Wyniki opisanych badań wskazują, że rozmowa w trakcie jazdy negatywnie wpływa na szybkość podejmowanych decyzji, przez co możemy stwarzać większe ryzyko wypadku na drodze. Czy rozmowa nas rozprasza, czy może powoduje, że stajemy się bardziej ostrożni i właśnie dlatego wolniejsi? Te wyjaśnienia są tylko pozornie powiązane, zwłaszcza, jeśli przyjrzymy się temu procesowi poprzez nasz model decyzyjny. Gdyby rozmowa spowodowała rozproszenie uwagi, to ścieżka przedstawiająca akumulację informacji potrzebnych do podjęcia decyzji przypominałaby bardziej drogę wijącą się w górach niż autostradę. Oznaczałoby to, że informacje, jakie zbieramy, zakłócają podjęcie decyzji lub że skupiamy się na nieistotnych informacjach, tracąc cenny czas i nie zbliżając się do rozwiązania. Jeśli jednak rozmowa wpływa na to, że prowadzimy pojazd ostrożniej, to zobaczylibyśmy, że granice decyzyjne (horyzontalne linie oznaczające podjęcie jednej lub drugiej decyzji) w modelu są bardziej oddalone od siebie w trakcie rozmowy, niż gdy milczymy. W takim przypadku, nawet gdyby nasza ścieżka podejmowania decyzji zmierzała w kierunku granicy decyzyjnej prosto jak autostrada, nadal dotarcie do celu trwałoby dłużej. Wydawałoby się, że potrzebujemy więcej informacji do podjęcia decyzji (choć tak naprawdę moglibyśmy podjąć ją dużo wcześniej). W przypadku obu wyjaśnień to, co możemy obserwować, czyli czas podjęcia decyzji (czas reakcji), jest praktycznie taki sam. Jak więc określić, który model jest prawdziwy?

Mamy do dyspozycji – przypomnijmy – dane z eksperymentu, w którym obserwujemy czasy reakcji osób badanych w trzech warunkach: jazda w milczeniu, w trakcie rozmowy z pasażerem oraz w trakcie rozmowy przez telefon. Mamy także dwa modele reprezentujące proces podejmowania decyzji: jeden, gdy jesteśmy rozproszeni, oraz drugi, gdy jesteśmy ostrożniejsi. Aby przetestować, który z naszych dwóch modeli decyzyjnych lepiej opisuje rzeczywistość, musimy wygenerować z pomocą komputera duży zestaw danych wynikających z przyjęcia jednego lub drugiego modelu, a potem porównać te sztuczne dane z wynikami naszych badanych. Oznacza to, że zamiast przeprowadzać eksperyment i korzystać z obserwowanego zachowania osób badanych, generujemy z naszych modeli obserwacje, z jakimi mielibyśmy do czynienia, gdyby dany model był prawdziwy. Zestaw wygenerowanych danych, który jest bardziej podobny do zestawu obserwowanych danych, wygrywa. Czyli model, który spisał się najlepiej w „fabrykowaniu” rzeczywistości, jest prawdopodobnie modelem, który najlepiej opisuje proces podejmowania decyzji w naszym przykładzie.

W badaniach Tillmana i współpracowników okazało się, że model zakładający wzrost ostrożności u kierowców prowadzących rozmowę najlepiej opisuje dane zaobserwowane przez nich w eksperymencie (niezależnie od tego, czy była to rozmowa z pasażerem, czy przez telefon).

Możliwe zatem, że nie poddajemy się jednak tej codziennej iluzji, jaką jest przekonanie, że rozmowa w trakcie jazdy jest bezpieczna. Zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa, stajemy się ostrożniejsi w trakcie jazdy. Zbieramy jak najwięcej istotnych informacji z otoczenia, co jednocześnie powoduje, że dłużej podejmujemy decyzję, biorąc pod uwagę wszystkie dane, a przez to reakcje są spowolnione.

Tajemnice przetwórni informacji

Podglądając, jak wygląda podejmowanie decyzji, dowiedzieliśmy się, że w bardzo krótkim czasie nasz umysł jest w stanie wziąć pod uwagę bardzo dużą ilość informacji. Dzięki temu możemy szybko reagować na to, co przed nami. Na przykład na samochód jadący w naszym kierunku. Co ważniejsze, z eksperymentu opisanego w tym artykule dowiadujemy się, że nawet jeśli decyzje odbywają się poza naszą świadomością, to często są racjonalne i adekwatne do sytuacji. Dowodzą tego m.in. badania z wykorzystaniem modeli obliczeniowych. Nasz umysł jest jednak niezwykle skomplikowaną machiną i nie znamy jeszcze odpowiedzi na wiele zagadek.

No więc jak sądzicie: czy za nasze codzienne decyzje odpowiedzialny jest homunkulus? Dlaczego zdecydowaliście się przeczytać ten artykuł do końca?

***

Droga do korzystnych wyborów

Badania nad podejmowaniem decyzji pozwalają zrozumieć, jak wybieramy najbardziej korzystne rozwiązanie spośród dostępnych możliwości. Ten złożony proces umysłowy polega na łączeniu danych zmysłowych, emocji, wspomnień oraz celów. Początkowo zgłębiano tę tematykę w ekonomii, opisując, czym kierujemy się, dokonując codziennych wyborów. Przyjmowano założenie, że decyzje człowieka – homo economicus – są zawsze racjonalne i nakierowane na maksymalizację zysków. Zostało ono podważone przez badania psychologów Daniela Kahnemana i Amosa Tverskiego. Ujawniły one, że w momencie, gdy musimy szybko podjąć decyzję, wykorzystujemy skrótowe (heurystyczne) sposoby myślenia. Zamiast maksymalizować zyski, czasem poświęcamy je na rzecz np. minimalizacji ryzyka. Odkrycia dotyczące procesu podejmowania decyzji są również przedmiotem zainteresowania naukowców tworzących sztuczną inteligencję.

Używa się tu różnych narzędzi; poprzez łączenie metod behawioralnych (obserwacja zachowania) z metodami obliczeniowymi oraz metodami neuronaukowymi możemy szczegółowo zbadać interesujące nas zjawisko. Do wyboru mamy szerokie spektrum metod badawczych: badania pacjentów z selektywnymi uszkodzeniami (lezjami) obszarów mózgowych, strukturalne i funkcjonalne metody obrazowania mózgu, czy też techniki pomiaru aktywności pojedynczych komórek nerwowych u ludzi i innych ssaków naczelnych.

W typowym badaniu fMRI osobę badaną umieszcza się w skanerze i w trakcie skanu na monitorze wyświetla się mu zadanie do wykonania. Jednocześnie mierzy się właściwości przepływu krwi w strukturach mózgowych: im więcej krwi i im bardziej jest ona utlenowana, tym dany obszar jest aktywniejszy. Możemy zatem oszacować, czy określonemu zachowaniu współtowarzyszy aktywność danego obszaru. Wspólne występowanie (korelacja) nie stanowi jeszcze dowodu, że jedno wywołuje drugie. Z pomocą mogą przyjść wspomniane badania nad lezjami. Jedna z najnowszych metod w obszarze neuronauki – przezczaszkowa stymulacja magnetyczna (TMS) – pozwala badaczom zasymulować lezję poprzez chwilowe zmniejszenie (lub zwiększenie) aktywności wybranego obszaru mózgu.

Aby otrzymać dokładniejszy pomiar aktywności mózgu, korzysta się z pojedynczych elektrod wielkości milimetra, badających aktywność pojedynczych komórek nerwowych. Dzięki takim badaniom dowiedzieliśmy się m.in., że inne ssaki naczelne, podejmując decyzję, korzystają ze wskazówek społecznych, biorąc pod uwagę długoterminowe cele.

Najnowszy trend w badaniach nad podejmowaniem decyzji to systematyczna weryfikacja (replikacja) najważniejszych odkryć. Przeprowadza się ponownie klasyczne eksperymenty, zwiększając często liczbę osób badanych i zapraszając do weryfikacji wyników inne ośrodki badawcze, które nie brały udziału w oryginalnych badaniach. Celem jest tu wyeliminowanie niewiarygodnych wyników.

ZUZANNA SKÓRA

***

Tekst ukazał się w najnowszym Poradniku Psychologicznym „Ja My Oni” poświęconym tajemnicom mózgu. Poradnik do kupienia w kioskach, dostępny w Polityce Cyfrowej i w naszym sklepie internetowym. Przeczytaj spis treści.

Ja My Oni „Jak i po co podglądany jest mózg” (100135) z dnia 06.08.2018; NEUROpraktyka; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Europejski Dzień Mózgu: kto siedzi nam w głowach i steruje naszymi działaniami"
Reklama
Reklama