Odpowiedzialność człowieka za kwaśne deszcze i dziurę ozonową, szkodliwe właściwości DDT i dymu tytoniowego, a nawet związek AIDS z wirusem HIV stawały się okazją do wzmożonej aktywności sceptyków kwestionujących opinie większości uczonych. Szczególną, ponurą sławę wśród nieprzejednanych sceptyków zyskał utytułowany biolog molekularny Peter Duesberg, profesor University of California. Wystąpił on z gwałtowną krytyką teorii wyjaśniającej mechanizmy rozwoju AIDS, która powstała na podstawie niezwykle ważnego odkrycia dokonanego w latach 1983–84, pokazującego rolę wirusa HIV w procesie chorobotwórczym.
Duesberg stwierdził, że związek przyczynowo-skutkowy między wirusem HIV a AIDS nie został nigdy dowiedziony, a drobnoustrój ten miałby pozostawać zupełnie nieszkodliwy i jedynie „rezydować” w organizmie człowieka. Sama zaś choroba to wynik niedożywienia (zwłaszcza w Afryce), nadużywania przez dłuższy czas narkotyków, hemofilii oraz stosowania leków przeciwwirusowych. Duesberg namówił grupę 11 uczonych do podpisania w 1991 r. oświadczenia, iż związek HIV/AIDS jest nieudowodnioną hipotezą i wymaga dalszych badań. Dokument ten w następnych latach sygnowali kolejni uczeni – w tym co najmniej kilkudziesięciu utytułowanych profesorów, włącznie z laureatem Nagrody Nobla, biochemikiem Karym Mullisem (który później zasłynął również z wiary w astrologię oraz negowania globalnego ocieplenia).
W tym samym czasie, na podstawie dużej liczby przeprowadzonych eksperymentów, większość naukowców uznała chorobotwórczy charakter wirusa HIV za niezaprzeczalny i rozpoczęły się poszukiwania skutecznych leków na AIDS. Duesberg nie dał za wygraną, tylko uparcie twierdził, że ma rację i jest ofiarą ataków ze strony skostniałego naukowego establishmentu.
Obsesję Duesberga można by potraktować jako nieistotną ciekawostkę, gdyby nie fakt, że kontestatorzy teorii HIV/AIDS dostali wsparcie od niektórych polityków, co z kolei miało tragiczne skutki społeczne.