Rozwój kultury ludzkiej lubi meandrować, są jednak innowacje, których pojawienie się wywiera tak przemożny wpływ, że wywraca do góry nogami dotychczasowe postrzeganie świata. Przejście z gospodarki myśliwsko-zbierackiej na wytwórczą z pewnością do nich należy. Długo historycy byli przekonani, że udomowienie dzikich zbóż i zwierząt było jednorazowe, dokonało się na terenie Żyznego Półksiężyca (ziem ciągnących się od dzisiejszego Izraela, przez południową Turcję, aż po zachodni Iran) i stamtąd rozszerzyło się na cały Bliski Wschód, Europę i Azję. Dziś dysponujący doskonalszymi narzędziami badacze przeszłości twierdzą, że początki rolnictwa sięgają co prawda ok. 10 tys. lat p.n.e., ale pojawiły się w różnych częściach świata niezależnie, jego utrwalenie i udoskonalanie metodą prób i błędów trwało długo. Według genetyków urolnienie Europy zajęło ponad 2 tys. lat, ale podczas gdy na Bałkanach zawdzięczamy je przybyciu rolników z Bliskiego Wschodu, na północy, zachodzie i wschodzie pierwszymi rolnikami byli potomkowie dawnych łowców-zbieraczy, którzy nowy typ gospodarki skopiowali od sąsiadów.
Pociąg do roli
Najstarsze ślady zbierania dzikiego sorgo zachowały się w Mozambiku i mają 90 tys. lat. Jednak od zbierania do uprawy była jeszcze długa droga, w dodatku nie ma nawet pewności, co sprawiło, że myśliwy postanowił założyć przydomowy ogródek. Nie wszystkich przekonuje stwierdzenie, że zrobił to, bo potrzebował więcej jedzenia, a poddane obróbce cieplnej zboża były pożywne i smaczne. Niektórzy twierdzą, że nasi przodkowie zajęli się uprawianiem roślin, by zapewnić sobie stały dostęp do alkoholu, do którego produkcji niezbędne były zboża.