Nasza szkoła

Nasza szkoła. Odc. 9

A jednak jest lepiej. Czyli o stanie polskiej szkoły pod koniec (kolejnego) dziwnego roku

Szkole bardzo przydałaby się wreszcie stabilność i stabilizacja. Ale na razie czekamy: na okrojone podstawy programowe, a potem na tzw. dużą reformę edukacji. Są jakieś dobre wiadomości?

Kończący się rok jest już ósmym (!) z serii wyjątkowych szkolnych lat. Za początek tej serii przyjmujemy rok 2016/17, rozpoczęty bezpośrednio po ogłoszeniu przez pisowską ministrę Annę Zalewską likwidacji gimnazjów. Perspektywa stopniowego zamykania („wygaszania”, jak mówiła ministra) tych placówek uruchomiła domino niepokoju i chaosu. Nauczyciele gimnazjów musieli zacząć się rozglądać za nową pracą, dyrektorzy podstawówek – wydłużanych do ośmiu lat – za ekipami remontowymi, które dostosują budynki do zwiększonej liczby uczniów. W 2019 r., m.in. na skutek tego zamieszania, nauczyciele ogłosili strajk – złamany za sprawą ujawnionych później manipulacji rządu. Cała sytuacja na lata dramatycznie osłabiła morale szkolnych kadr. Później, wiadomo, pandemia, zdalne i wojna w Ukrainie – kolejne wyzwanie w przyjęciu do polskiego systemu tysięcy dzieci uchodźców.

Zmiana, która nastąpiła wraz ze zmianą rządu i odejściem z funkcji ministra edukacji Przemysława Czarnka, a z nim jego obsesji, jest szczególna. Między innymi dlatego, że zdaniem wielu nauczycieli nie wymusza już wstrzymywania oddechu.

Nie zmienia to faktu, że szkole bardzo przydałaby się wreszcie stabilność i stabilizacja. Ale na razie czekamy: na okrojone podstawy programowe, a potem na tzw. dużą reformę edukacji. Dobrą wiadomością jest to, że te zmiany mają być oparte na naukowo potwierdzonych danych i zbliżać szkołę do tego, czego faktycznie potrzebują ludzie. I ci dorastający, i ci, którzy w tym dorastaniu mają ich wspierać. Rozmawiamy z Dariuszem Chętkowskim.

Koniec roku szkolnegoPiotr Skórnicki/Agencja Wyborcza.plKoniec roku szkolnego
Dariusz ChętkowskiLeszek Zych/PolitykaDariusz Chętkowski

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama