Doświadczenie pionierów. Na miejsce osiedlenia repatrianci przyjeżdżali wyczerpani emocjonalnie i fizycznie. Doskwierały im osamotnienie, bezdomność, brak pomocy ze strony administracji państwowej. Przeżywali skrajne emocje: od radości do panicznego strachu. Ten ostatni towarzyszył zwłaszcza pionierom. „Ulice puste – wspominał kolejarz Marian Bogusz swoją pierwszą noc w Szczecinie. – Daleko, gdzieś w śródmieściu, odgłosy strzałów z broni palnej, pojedyncze serie. Nasze nastroje minorowe. Jedna kobieta zaczęła płakać. My, mężczyźni udajemy beztroskę, ale to tylko pozór. W sercach naszych lęk i strach”.
Trudności i lęki nie kończyły się z chwilą znalezienia mieszkania czy domu, rozpoczynał się raczej ich kolejny rozdział. Zmuszeni do odnajdowania się w nowym pejzażu, w nowych miastach, domach ludzie siłą rzeczy przeżywali niepewność. Zniszczone zostały znane im dotychczas wzory kultury, środowiskowe i rodzinne spoiwa, zapewniające poczucie stabilności. Z obcością, tą największą z udręk wszystkich emigrantów, radzili sobie poprzez budowanie nowych więzi, integrację z innymi przesiedleńcami. Zwłaszcza pionierski okres sprzyjał współdziałaniu osadników. Usiłowali trzymać się razem w obliczu trudności i niebezpieczeństw.
Strach przed żołnierzami Armii Czerwonej. Pierwszym i najważniejszym źródłem zagrożeń w tych pierwszych tygodniach i miesiącach po osiedleniu byli żołnierze Armii Czerwonej. Na tzw. Ziemiach Odzyskanych znajdowały się sowieckie komendantury wojskowe, większe i mniejsze garnizony, szpitale oraz punkty przerzutowe z Niemiec do ZSRR. Obecności żołnierzy towarzyszył strach Polaków przed rabunkiem, kradzieżą, gwałtem.