Pomocnik Historyczny

Libertadorzy i caudillos

Jak walczono o wolność Ameryki Łacińskiej

Miguel Hidalgo, ksiądz i rebeliant, koronuje Meksyk i zrywa łańcuchy wiążące ten kraj z Hiszpanią; obraz z XIX w. Miguel Hidalgo, ksiądz i rebeliant, koronuje Meksyk i zrywa łańcuchy wiążące ten kraj z Hiszpanią; obraz z XIX w. BEW
Wojny o niepodległość, narodziny państw narodowych Ameryki Łacińskiej i pierwsze ich stulecie.

Na drodze do niepodległości

Hispanoameryka. Różne są przyczyny, które doprowadziły do powstania niepodległych państw narodowych w dzisiejszej Ameryce Łacińskiej. Z jednej strony największe znaczenie przydaje się wydarzeniom w Europie pogrążonej w konwulsjach wojen napoleońskich. Z drugiej – podkreśla dynamikę zmian obejmujących społeczeństwa hispanoamerykańskie na przełomie XVIII i XIX w. Są i tacy, którzy twierdzą, że kwestia niepodległości wcale wtedy nie była oczywista.

W 1810 r., gdy doszło w kilku miejscach do niepodległościowego wybuchu, Hispanoamerykę, od Kalifornii po przylądek Horn, zamieszkiwało ok. 18 mln ludzi. Prawie połowa z nich – 8 mln – to Indianie, czyli rdzenni mieszkańcy obu Ameryk. Przynajmniej 1 mln to Murzyni sprowadzani jako niewolnicy od początku okresu kolonialnego, 5 mln Metysi (osoby, których jeden z rodziców jest Indianinem lub Indianką, a drugi należy do rasy białej), a jedynie 4 mln to mieszkańcy pochodzenia europejskiego, w większości Kreole (potomkowie Europejczyków urodzeni w Nowym Świecie). To właśnie ta ostatnia grupa społeczna zainicjuje niepodległościową rewoltę i, niejako sama dla siebie, wywalczy niezależność od Korony hiszpańskiej.

Kreole ofiarami reform burbońskich. Do rozwoju kreolskiej tożsamości, poczucia odrębności od Hiszpanów, afirmacji własnej historii i zwyczajów, przyczyniła się przede wszystkim polityka hiszpańskiej monarchii. Hiszpańscy Burbonowie (od 1713 r.) starali się umocnić swoje imperium, które wyraźnie zaczęło odstawać od zachodnioeuropejskich, kolonialnych potęg, takich jak Anglia i Francja. Madryt postanowił uporządkować relacje metropolii z jej amerykańskimi posiadłościami. Tzw. reformy burbońskie wprowadziły daleko idące zmiany administracyjne i polityczne, które zakończyły kreolską prosperity – a wszak do połowy XVIII w. hispanoamerykańscy Kreole byli dopuszczani do urzędów w administracji kolonii, mogli się bogacić. Reformy zmieniły tę sytuację: podniesiono podatki na rzecz Korony, wzmocniono monopol państwa na handel używkami, a obsadę stanowisk zarządczych metropolia powierzała niemal wyłącznie tzw. półwyspiarzom, czyli Hiszpanom delegowanym do Ameryki ze Starego Świata. Kreole mogli realizować swoje ambicje jedynie w lokalnych radach (cabildos), które stanowiły namiastkę samorządu terytorialnego.

Reformy burbońskie naruszyły także materialną potęgę Kościoła katolickiego. W 1804 r. Korona nakazała przekazać charytatywne fundusze amerykańskiego Kościoła do Hiszpanii. Decyzją o daleko idących konsekwencjach okazało się także wydalenie zakonu jezuitów z Hispanoameryki (1767 r.). Burbonowie dostrzegli w zakonnikach niezależnego od państwa rywala, dążącego do władzy i bogactwa. Paradoksalnie, ich wypędzenie wzmocniło amerykańską tożsamość Kreoli. Wypędzeni propagowali bowiem narodowe historie kolonii, ich własną kulturę i tradycje, wytykali ignorancję Europejczyków co do wiedzy o Ameryce i ich przekonanie o niższości Nowego Świata wobec Starego. Usunięcie jezuitów, którzy odegrali ważną rolę w zakresie edukacji w kolonialnej Hispanoameryce, wywołało wręcz w wielu miejscach opór i niezadowolenie społeczne.

Marek Sobczak/PolitykaAmeryka Łacińska Ku niepodległości

Lokalne milicje i kreolska tożsamość. Kolejnym krokiem, który okazał się kontrproduktywny z punktu widzenia interesów Korony, a przyczynił się do umocnienia kreolskiej tożsamości, było utworzenie kolonialnych lokalnych milicji. Kreole zasilali je chętnie, gdyż stanowiły doskonałe źródło prestiżu i możliwości awansu społecznego. Zachwiało to równowagą militarną w Hispanoameryce. Ok. 1800 r. regularna armia hiszpańska w Wicekrólestwie Nowej Hiszpanii liczyła zaledwie 6 tys. żołnierzy, podczas gdy kolonialna milicja na tym obszarze – 23 tys. ludzi, urodzonych wyłącznie w Ameryce. Lokalne milicje staną się fundamentem wojsk, które później będą walczyć o niepodległość.

Reformy burbońskie, niechętnie przyjmowane przez Kreoli, pod pewnymi względami przynosiły jednak pozytywne efekty. Kwitł handel między metropolią i koloniami; także nielegalna kontrabanda, włączająca Hispanoamerykę w obieg światowej gospodarki. Administracja kolonialna stała się bardziej sprawna, poprawiono obronność, wzrosły dochody metropolii. Ale Kreole byli niezadowoleni ze zmian, szczególnie z tych, które zagrażały ich statusowi materialnemu i prestiżowi społecznemu. Sprzyjało to wzrostowi świadomości wspólnego pochodzenia, miejsca zamieszkania, zwyczajów, sposobu życia. Reformy burbońskie, miast konsolidacji społecznej kolonii, doprowadziły do umocnienia kreolskiej tożsamości i narodzin pierwocin kreolskiego nacjonalizmu. Zjawiskom tym towarzyszyły jednak obawy o zachowanie społecznej i ekonomicznej stabilności systemu, w jakim przyszło żyć kreolskiej elicie. W XVIII w. dochodziło do wielu buntów ludowych, z udziałem bądź indiańskich chłopów, bądź czarnych niewolników plantacji. W obliczu kryzysu monarchii hiszpańskiej na początku XIX w. hispanoamerykańscy Kreole postanowili wziąć sprawy w swoje ręce, choć nie oznaczało to zrazu marszu ku niepodległości.

Echa oświecenia. Początkowo wśród kreolskich elit dominowały poglądy reformistyczne, poszukiwano uzasadnienia konieczności zmiany swojego położenia na drodze przekształceń, a nie rewolucji. Ideowych inspiracji dostarczyła Europa Zachodnia i Stany Zjednoczone. Do Hispanoameryki docierała oświeceniowa filozofia wraz z ideami praw naturalnych, suwerenności ludu, umowy społecznej, separacji władz, konstytucji pisanej, ogólnie mówiąc – idee wolnościowe. Jeden z pierwszych zdecydowanych zwolenników niepodległości, Wenezuelczyk Francisco de Miranda, pisał w 1799 r.: „Dwa wielkie przykłady mamy przed oczami – rewolucję amerykańską i francuską. Naśladujmy dyskretnie tę pierwszą i unikajmy ostrożnie fatalnych braków tej drugiej”. Tyle że idee wolności w Hispanoameryce stanowiły jednocześnie zagrożenie dla uprzywilejowanej pozycji ich głosicieli: postulat posiadania władzy politycznej i wolności ekonomicznej był dla Kreoli równie ważny, co zachowanie dotychczasowego porządku społecznego.

Zatem przyczyn rewolucji niepodległościowej w Hispanoameryce nie można upatrywać jedynie w echach idei wolnościowych rodem ze Stanów Zjednoczonych i Francji. Europejscy myśliciele oświeceniowi ignorowali sentymenty narodowe, podkreślając wartości ogólnoludzkie i kosmopolityzm, tymczasem niepodległościowa rewolucja w Hispanoameryce nie przebiegała w takiej formie, jak w koloniach brytyjskich w Ameryce Północnej, ani nie charakteryzowała się radykalizmem podobnym do rewolucyjnej Francji.

José María Morelos, ksiądz i jeden z meksykańskich libertadorów, autor słów: „Gdy brakuje monarchów, suwerenność spoczywa jedynie w narodzie”; fragment muralu Agustína Cárdenasa, XX w.EAST NEWSJosé María Morelos, ksiądz i jeden z meksykańskich libertadorów, autor słów: „Gdy brakuje monarchów, suwerenność spoczywa jedynie w narodzie”; fragment muralu Agustína Cárdenasa, XX w.

Napoleońska koniunktura. O losach Hispanoameryki w dużej mierze zadecydowała polityka mocarstw Starego Świata. Koniunktura sprzyjająca usamodzielnieniu się Hispanoameryki nadeszła wraz z wojnami napoleońskimi w Europie. W 1805 r. w bitwie pod Trafalgarem uległa unicestwieniu flota morska Hiszpanii, sprzymierzonej wtedy z Francją. Już wcześniej, podczas wojen z Brytyjczykami w końcu XVIII w., Hiszpania straciła kontrolę ekonomiczną nad koloniami, które w praktyce stawały się odrębnym elementem systemu światowego handlu. W 1808 r. Napoleon Bonaparte zajął Madryt i osadził na tronie hiszpańskim swojego brata Józefa. Doprowadziło to do pogłębienia izolacji kolonii od metropolii, a w konsekwencji do coraz śmielszych postulatów samodzielności bądź autonomii wysuwanych przez lokalne elity. Król Hiszpanii Ferdynand VII abdykował, a w 1812 r. parlament, zdominowany przez hiszpańskich liberałów, uchwalił konstytucję, która zniosła inkwizycję i ograniczyła władzę monarchy, ale w żadnej mierze nie przyznawała wolności amerykańskim koloniom Hiszpanii.

Hispanoamerykańscy Kreole, podobnie jak większość Hiszpanów, uważali Józefa Bonapartego na madryckim tronie za uzurpatora. Taka sytuacja rodziła wątpliwości: kto powinien sprawować władzę w koloniach, jeśli w Hiszpanii nie ma prawowitego władcy? Czy w związku z tym kolonie uzyskują niezależność? Kreoli dręczyły także refleksje związane z utworzeniem Stanów Zjednoczonych: jeśli potężna Wielka Brytania straciła posiadłości w Ameryce, to czy słaba Hiszpania może je utrzymać? Na forach licznych cabildos, które obudziły się z letargu w obliczu kryzysu monarchii, zastanawiano się, czy w związku z zerwaniem powiązań z Koroną nadal obowiązuje umowa społeczna między mieszkańcami Hispanoameryki a królem? Argentyńczyk Juan José Castelli stwierdził w 1810 r., że nieobecność w Hiszpanii legitymizowanego rządu „prowadzi do zwrotu suwerenności w ręce ludu Buenos Aires”. W tym samym czasie wtórował mu w Meksyku José María Morelos: „Gdy brakuje monarchów, suwerenność spoczywa jedynie w narodzie”.

Tymczasowa Junta Prowincji Río de la Plata. Do zainicjowania procesów uniezależniania się od metropolii, a w konsekwencji niepodległości od Hiszpanii, doszło niezależnie od siebie w 1810 r. w trzech regionach Hispanoameryki: w obecnej Argentynie, Wenezueli i Meksyku. Rada miejska Buenos Aires zaaresztowała hiszpańskiego wicekróla i zadeklarowała samodzielność prowincji pod zwierzchnictwem „tymczasowej Junty Prowincji Río de la Plata, rządzącej w imieniu Ferdynanda VII”. (Już wcześniej mieszkańcy tego wicekrólestwa potwierdzili swoje zdolności do samorządności i obrony: dwukrotnie – w 1806 i 1807 r. – miejscowe milicje, a nie armia regularna, odparły ataki Brytyjczyków na Buenos Aires).

Libertador z Caracas. Do podobnych wydarzeń doszło w Caracas, gdzie miejskie cabildo usunęło hiszpańskiego kapitana generalnego i powołało juntę, aby rządzić w imieniu Ferdynanda VII. I tu grupa rebeliantów składała się głównie z bogatych Kreoli, ale jej przywódcy mieli bardziej zdecydowane poglądy co do przyszłości Hispanoameryki. Najsłynniejszy z nich, nazwany później Libertadorem, czyli wyzwolicielem – Simón Bolívar – od samego początku chciał niepodległości.

Simón Bolívar, ikona wyzwoleńczego zrywu Kreolów; obraz Daniela Hernándeza, XX w.EAST NEWSSimón Bolívar, ikona wyzwoleńczego zrywu Kreolów; obraz Daniela Hernándeza, XX w.

Historia życia Simóna Bolívara dobrze ilustruje meandry niepodległościowej rewolucji w Hispanoameryce i jest z nią nieodłącznie związana. Bolívar urodził się w bogatej rodzinie kreolskiej w Caracas, gruntownie poznał idee oświecenia i ślubował uwolnić swoją ojczyznę od rządów Hiszpanii. Jego działalność była w dużej mierze pragmatyczną reakcją na polityczne, militarne i finansowe realia, z jakimi musiał się zmierzyć w walce o niepodległość. Nie ulega wątpliwości, że był zdecydowanym republikaninem i przeciwnikiem monarchii, także konstytucyjnej, mimo iż podziwiał sprawność brytyjskiego systemu politycznego. Nie był rewolucjonistą w kwestiach społecznych, ale nie utożsamiał się całkowicie ze swoją klasą społeczną. Jako pragmatyczny przywódca ruchu niepodległościowego wiedział, że będzie potrzebował poparcia innych grup społecznych. Z ostrożnością podchodził do kwestii religii. Uważał, że państwo powinno gwarantować wolność religijną bez szczególnego wspierania którejkolwiek z nich. Jego filozofię życiową ukształtował w dużym stopniu utylitaryzm (tacy filozofowie jak John Stuart Mill i Jeremy Bentham), akcentujący potrzebę realistycznego poszukiwania jednostkowego i społecznego szczęścia. W 1819 r. Bolívar stwierdził: „Najdoskonalszy system rządów to ten, który wytwarza największą sumę możliwego szczęścia, największą sumę bezpieczeństwa społecznego i największą sumę stabilności politycznej”.

Głównym celem politycznym Bolívara było wyzwolenie i niepodległość Hispanoameryki. Wyzwolenie nie tyle od absolutyzmu (co akcentowały idee oświeceniowe), ile od konkretnego mocarstwa kolonialnego. Równie mocno Bolívar wzywał do jedności Hispanoameryki. W 1812 r. pisał: „Nasze podziały, a nie oręże Hiszpanów, uczyniły z nas niewolników”. Swoją ideologię wyzwolenia i usprawiedliwienia rebelii zawarł w słynnym Liście z Jamajki z 1815 r. Za główną przyczynę zerwania z metropolią uznał niesprawiedliwą i represyjną politykę Hiszpanii wobec kolonii oraz zdolność mieszkańców Hispanoameryki do obrony swoich praw i samorządzenia.

Bolívar pisał swój list w czasie, gdy Hiszpania zaczęła skutecznie reagować na wydarzenia w jej zamorskich koloniach. Wprawdzie wcześniej, w 1811 r., Kongres Narodowy w Caracas ogłosił niepodległość Wenezueli, ale siły hiszpańskie pokonały wojska kolonialne, którymi dowodził Francisco de Miranda. Bolívarowi udało się uciec do Nowej Granady (obecnej Kolumbii). W 1813 r. wrócił do Wenezueli, zreorganizował armię wyzwoleńczą i odniósł serię zaskakujących zwycięstw. Tymczasem w metropolii Ferdynand VII powrócił na tron hiszpański, unieważnił liberalną konstytucję z 1812 r. i przywrócił absolutną monarchię. Wielu hispanoamerykańskich Kreoli, wspierających dotąd idee samorządności i oporu wobec liberalnych władz Hiszpanii, doszło do wniosku, że skoro prawowity monarcha powrócił, nie ma już powodu do rebelii. Bolívar, po serii porażek w 1814 r., musiał ponownie uciekać do Nowej Granady, a następnie na angielską Jamajkę.

Pod sztandarem Dziewicy z Guadalupe. W Nowej Hiszpanii (dzisiejszym Meksyku) wydarzenia potoczyły się nieco inaczej. Stolica wicekrólestwa – miasto Meksyk – znajdowała się w rękach rojalistów aż do 1821 r. Natomiast na prowincji panował ferment i chaos wywołany zajęciem Madrytu przez wojska napoleońskie. Podobnie jak w przypadku Buenos Aires i Caracas, także w 1810 r. grupa meksykańskich Kreoli, w tym ksiądz Miguel Hidalgo, postanowiła przejąć władzę w wicekrólestwie w imieniu króla Ferdynanda VII. Kiedy ich spisek został odkryty, Hidalgo wezwał mieszkańców kraju do broni. Na jego apel odpowiedzieli przede wszystkim ubodzy Metysi i Indianie. Mało zdyscyplinowana armia Hidalgo, zgromadzona pod sztandarem Dziewicy z Guadalupe, walczyła nie tylko w imię niepodległości, ale także o zachowanie szczególnego statusu religii katolickiej, zagrożonego, w mniemaniu powstańców, przez liberalne reformy w metropolii. Rebelianci szybko dotarli pod miasto Meksyk, ale z niewiadomych przyczyn nie zajęli go i ruszyli na północ kraju. W 1811 r. Hidalgo został schwytany, a następnie stracony. Przywództwo rebelii przejął teraz inny ksiądz, José Maria Morelos.

Obrady rady miejskiej Buenos Aires, która w 1810 r. powołała tymczasową Juntę Prowincji Río de la Plata; obraz Juana Manuela Blanesa, XIX w.Getty ImagesObrady rady miejskiej Buenos Aires, która w 1810 r. powołała tymczasową Juntę Prowincji Río de la Plata; obraz Juana Manuela Blanesa, XIX w.

Morelos także wzywał do zniesienia indiańskich danin i niewolnictwa, a nawet zaproponował reformę rolną, co nie zostało dobrze przyjęte przez elity kolonialne. W swoim przesłaniu próbował łączyć dążenie do niepodległości z zaangażowaniem w sprawy społeczne i rasową równość. W 1813 r. Kongres w prowincjonalnym Chilpancingo ogłosił niezależność Meksyku od Hiszpanii, zapowiedział zniesienie niewolnictwa i uznanie katolicyzmu za religię państwową. To jednak Hiszpanie odnosili zwycięstwa militarne. Jednym z dowódców hiszpańskich wojsk był wówczas Agustín de Iturbide, który odegra później wielką rolę w historii Meksyku. W 1815 r. przywódca rebelii José Maria Morelos został schwytany, osądzony (przez inkwizycję oraz władze świeckie) i stracony.

Powrót Bolívara. Tak zakończyła się pierwsza faza ruchów niepodległościowych w Hispanoameryce. Morelos i Hidalgo nie żyli, Bolívar przebywał na emigracji, Junta Río de la Plata walczyła o utrzymanie jedności i jeszcze powstrzymywała się od ogłoszenia niepodległości. Ferdynand VII znów zasiadł na hiszpańskim tronie i wydawało się, że Korona zdusiła bunt w zamorskich koloniach.

Hiszpańska przewaga wojskowa nie trwała jednak długo. W 1816 r. Bolívar powrócił do Wenezueli i zaczął odnosić zwycięstwa. Tym razem dzięki wsparciu José Antonio Páeza, przywódcy llaneros (wolnych poganiaczy bydła), którzy wcześniej walczyli po stronie rojalistów. Wenezuelski ruch niepodległościowy otrzymał także posiłki z Wielkiej Brytanii, która po wojnach napoleońskich zezwoliła swoim żołnierzom na zaciąganie się do wojsk rebelianckich w Hispanoameryce i udzielała pożyczek powstańcom. W 1819 r. Bolívar przejął kontrolę nad Wenezuelą, a po pokonaniu sił hiszpańskich w Nowej Granadzie (na terytorium dzisiejszej Kolumbii) podjął w 1821 r. próbę utworzenia nowego państwa – Wielkiej Kolumbii, obejmującej Wenezuelę, Nową Granadę i Ekwador. Następnie wyruszył ze swoją armią na południe kontynentu, gdzie sukcesy militarne odnosił Argentyńczyk José de San Martín.

Libertador z Argentyny. San Martín rozpoczął karierę wojskową w armii hiszpańskiej jako nastolatek. W 1812 r. zaoferował swoje usługi juncie w Buenos Aires, stając po stronie niezależności kolonii. Jako zawodowy żołnierz nie miał zdolności politycznych Bolívara ani społecznego zaangażowania Morelosa, ale był zręcznym strategiem wojskowym. W 1817 r. udało mu się w bezprecedensowym rajdzie, przekraczając Andy, zaskoczyć siły rojalistów w Chile i zwyciężyć w bitwie pod Chacabuco. Kolejnym celem San Martina było Peru, stanowiące konserwatywny bastion hiszpańskiego imperium. Rojalistyczne nastawienie peruwiańskich Kreoli zmieniło się jednak, gdy Ferdynand VII uległ presji politycznej i nagle poparł liberalną konstytucję z 1812 r. W tej sytuacji cabildo w Limie zaprosiło San Martína do miasta, gdzie w 1821 r. ogłosił niepodległość Peru. Po kolejnych potyczkach z oddziałami rojalistów Argentyńczyk udał się do Ekwadoru na historyczne spotkanie z Simónem Bolívarem. Nie wiadomo dokładnie, o czym rozmawiali dwaj libertadorzy. Faktem jest, że po tym spotkaniu San Martín zrezygnował ze wszystkich stanowisk i wyjechał do Europy, gdzie zmarł w 1850 r.

Gen. José de San Martín, kolejny z wielkich libertadorów, przekracza Andy; obraz Martina Bonea, XIXw.ANGen. José de San Martín, kolejny z wielkich libertadorów, przekracza Andy; obraz Martina Bonea, XIXw.

Niepodległościowe domino. Bolívar dokończył dzieła wyzwolenia Ameryki Południowej, pokonując ostatecznie wojska kolonialne w bitwie pod Ayacucho (Peru) w 1824 r. Rok później wkroczył do Górnego Peru (dzisiejszej Boliwii) w nadziei, że uda mu się przekonać tamtejszych Kreoli do utworzenia jednego państwa na gruzach Wicekrólestwa Peru. Jednakże lokalne elity proklamowały własną republikę, nadając jej nazwę od nazwiska libertadora. Projekt utworzenia federacji państw południowoamerykańskich nie powiódł się także na północy kontynentu. W 1830 r. zarówno Wenezuela, jak i Ekwador opuściły Wielką Kolumbię. W tym samym roku, w wieku zaledwie 47 lat, libertador zmarł.

W Meksyku po klęsce księdza Morelosa w 1815 r. ruch niepodległościowy zamarł. Ale po zaakceptowaniu liberalnej konstytucji przez Ferdynanda VII meksykańscy Kreole, podobnie jak w Peru, opowiedzieli się za niepodległością. Ich ruch nabrał jednak teraz wyraźnie cech konserwatywnych. O ironio, na jego czele stanął Agustín de Iturbide, który wcześniej poprowadził rojalistów przeciwko Morelosowi. W 1821 r. Iturbide wystosował apel o trzy gwarancje dla niepodległego Meksyku: religii (katolicyzm jako religia państwowa), niepodległości (monarchii) i unii (sprawiedliwego traktowania Kreoli i półwyspiarzy). Po krótkiej kampanii zajął miasto Meksyk i ustanowił imperium – ze sobą jako cesarzem na czele państwa. Kreole w sąsiedniej Ameryce Środkowej, obawiając się liberalnych zmian w Hiszpanii, w 1822 r. postanowili związać swój los z imperium Iturbidy i ogłosili przyłączenie do cesarskiego Meksyku. Po abdykacji Iturbidy (1823 r.) utworzyli niezależną od Meksyku federację pod nazwą Zjednoczonych Prowincji Ameryki Środkowej.

Aksamitny rozwód Brazylii. Niepodległość dotarła do Brazylii w zupełnie inny sposób – można powiedzieć, że została jej podarowana przez metropolię. Częściowo dlatego, że Brazylia już ok. 1800 r. była znacznie bardziej zaludniona i zamożniejsza niż Portugalia. Kiedy armia napoleońska zaatakowała Półwysep Iberyjski w 1807 r., portugalski dwór królewski, dzięki uprzejmości brytyjskiej marynarki wojennej, przeniósł się do amerykańskiej kolonii.

Po przybyciu do Rio de Janeiro portugalski król Jan VI Braganza zrezygnował z monopolu handlowego metropolii, otwierając porty Brazylii na świat, z czego natychmiast skorzystali Brytyjczycy. Wielka Brytania uzyskała uprzywilejowaną taryfę celną na towary sprowadzane do Brazylii. Ponadto portugalska Korona zobowiązała się do stopniowego zniesienia handlu afrykańskimi niewolnikami oraz zagwarantowała poddanym brytyjskim, przebywającym w Brazylii, prawo do procesu przed wyznaczonymi przez Brytyjczyków sędziami. Uprzywilejowane traktowanie Wielkiej Brytanii wywołało głębokie oburzenie brazylijskiej elity. Z drugiej strony Korona zainicjowała działania, które wywołały aplauz miejscowych notabli: utworzono bibliotekę i muzeum narodowe, ogród botaniczny oraz uchylono dekret królewski z 1785 r., zakazujący wszelkiego przemysłu.

Oryginalna chorągiew wojsk Morelosa z czasów walk o wolność Meksyku, lata 20. XIX w.Granger CollectionOryginalna chorągiew wojsk Morelosa z czasów walk o wolność Meksyku, lata 20. XIX w.

Pod koniec 1808 r. wojska francuskie zostały wyparte z Portugalii, a liberałowie portugalscy, zainteresowani wykorzystaniem bogactw Brazylii, nalegali na powrót dworu królewskiego do ojczyzny. Jan VI wkrótce wrócił do Lizbony, ale pozostawił w Brazylii swojego syna Piotra, który został księciem regentem Połączonych Królestw. Polityka dynastyczna Braganzów wywołała spór między obu krajami: portugalski parlament domagał się przywrócenia królewskiego monopolu handlowego w Brazylii i odmawiał racji bytu rządowi kolonii w Rio de Janeiro, a brazylijskie elity wzywały Piotra, aby nie wracał do Lizbony i utrzymał autonomię kraju. W 1822 r. książę regent zwołał brazylijskie Zgromadzenie Ustawodawcze i zdecydował o pozostaniu w Rio de Janeiro, przyjmując tytuł cesarza – Piotra I.

Decyzja o usamodzielnieniu się od metropolii spowodowała wprawdzie starcia zbrojne ze zwolennikami Portugalii w odległych od centrum regionach kraju, ale nie przeistoczyły się one w wojnę domową, jaką przeżywała w tym czasie Hispanoameryka. Metropolia okazała się także zbyt słaba, aby interweniować militarnie. Niepodległa Brazylia pojawiła się na kartach historii jako konstytucyjna monarchia, powiązana dynastycznie z Portugalią.

Prezydenckie republiki. Hispanoameryka uzyskała niezależność wskutek rebelii, która doprowadziła do szeregu wojen domowych między zwolennikami niepodległości a rojalistami i wojskami hiszpańskimi. Nie były to starcia zbrojne o wielkiej skali. Najczęściej prowadzono działania partyzanckie, w największych bitwach rzadko ścierały się armie liczące kilkanaście tysięcy żołnierzy. Nierzadko dowódcy wojskowi i ich oddziały zmieniały strony konfliktu. Rewolucją niepodległościową zarządzały kreolskie elity, a większość ludności przyglądała się biernie rozwojowi wydarzeń. Tak czy inaczej, z wyjątkiem posiadłości na Karaibach, Hiszpanii nie było wówczas stać na utrzymanie panowania w amerykańskich koloniach.

Marzenie Bolívara o południowoamerykańskiej federacji zderzyło się z gospodarczymi nacjonalizmami i partykularnymi interesami lokalnych elit. Przestrzeń polityczną, pozostawioną przez Koronę hiszpańską i jej urzędników w obu Amerykach, natychmiast wypełnili lokalni dyktatorzy i kreolskie elity, co uniemożliwiło realizację jakiegokolwiek projektu jednoczącego byłe kolonie. Imperium hiszpańskie rozpadło się na szereg państw, których granice w większości pokrywały się z administracyjnym podziałem stworzonym przez metropolię. Co niezmiernie istotne – nowe państwa w większości przybrały formę republikańską z prezydenckim systemem rządów i konstytucją pisaną (w ówczesnej Europie panował ład gwarantowany przez porozumienie absolutystycznych monarchii).

Akt proklamacji niepodległości Argentyny, 1810 r.Getty ImagesAkt proklamacji niepodległości Argentyny, 1810 r.

Trudne początki i caudillos. Po zakończeniu wojen niepodległościowych nowe państwa stanęły w obliczu ogromnych problemów. Szczególnie dotkliwie konflikt odcisnął niszczycielskie piętno w Wenezueli, Meksyku, Urugwaju. Brakowało rąk do pracy oraz kapitału inwestycyjnego. Ucierpiał eksport do Europy i Ameryki Północnej, a także handel między byłymi koloniami, nie wspominając o związkach gospodarczych z Hiszpanią, które przestały istnieć. Komunikacja międzynarodowa i wewnętrzna stały się jeszcze trudniejsze i niebezpieczne. Nasiliły się także konflikty regionalne. Zaraz po uzyskaniu niepodległości władze nowych państw musiały mierzyć się z zadłużeniem, w jakie popadły jeszcze w okresie konfliktu. Wojna generowała koszty, za którymi nie nadążało ściąganie podatków. Nowe władze musiały poszukiwać funduszy za granicą, przede wszystkim w Wielkiej Brytanii, która stała się głównym wierzycielem Argentyny, Chile, Peru i Meksyku. W ten sposób nowe państwa natychmiast wpadły w spiralę zadłużenia zagranicznego, ale, co najważniejsze, zachowały suwerenność i niezależność na arenie międzynarodowej.

Utrzymywanie dużych armii wywarło znaczący wpływ na porządek społeczny w większości nowych państw. Kariera w wojsku stanowiła jedną z nielicznych możliwości uzyskania prestiżu społecznego i materialnego dla mężczyzn z różnych warstw społecznych. W ten sposób wysoki status uzyskało wielu Metysów dowodzących nieregularnymi oddziałami powstańczymi w okresie wojen niepodległościowych. Poprzez karierę wojskową droga awansu społecznego wiodła często do polityki – tak narodził się fenomen latynoamerykańskiego kaudylizmu. Zajęte pomnażaniem majątków kreolskie elity pozostawiły sprawy państwa caudillos – mniej lub bardziej charyzmatycznym przywódcom politycznym, silnym ludziom, wywodzącym się najczęściej z armii. Caudillos przejmowali rządy chętnie i łatwo, gdyż władza państwowa była słaba. Próba jej konsolidacji i centralizacji często prowadziła do autorytarnych rozwiązań, a w skrajnych przypadkach dyktatur. Prawie w całym regionie wybuchały konflikty między zwolennikami centralizmu i federalistami, jak również liberałami i konserwatystami.

Nieco inaczej wyglądała sytuacja Brazylii. Tutaj też dochodziło do sporów między centralistami i federalistami, ale krajowi udało się zachować jedność terytorialną i uchronić przed zjawiskiem kaudylizmu. Największą różnicę w stosunku do Hispanoameryki stanowiła forma rządów – Brazylia stała się monarchią (do 1898 r.) oraz zachowała instytucję niewolnictwa (do 1899 r.).

Ameryka Łacińska. Wreszcie, kilkadziesiąt lat po uzyskaniu niepodległości, pojawiło się określenie Ameryka Łacińska w odniesieniu do byłych amerykańskich kolonii Hiszpanii i Portugalii. Zostało ono wymyślone i spopularyzowane przez Francuzów w latach 60. XIX w., kiedy Francja wzmogła zainteresowanie polityczne tym regionem, szczególnie Meksykiem. Termin „łacińska” miał uwypuklić nie tylko iberyjską, ale także francuską esencję, która leży u podstaw kultury iberoamerykańskiej. Elity Nowego Świata, wśród których francuska kultura cieszyła się ogromnym prestiżem, zaakceptowały to określenie.

Prześledzimy teraz pierwsze stulecie dziejów niepodległych państw latynoskich, zaczynając od południa Ameryki Łacińskiej.

***

Kwestia narodowości

Simón Bolívar w swoich listach pisał: „Nie jesteśmy Europejczykami i nie jesteśmy Indianami, ale stanowimy gatunek pośredni między tubylcem a Hiszpanem”. Niepodległościową rewoltę w Hispanoameryce wywołali Kreole, czyli uprzywilejowane warstwy społeczeństwa kolonialnego. Na pozór nie różnili się oni od Hiszpanów ze Starego Świata: mówili tym samym językiem, wierzyli w tego samego Boga, mieli podobne zwyczaje. A jednak byli kimś innym. O tę odrębność (i poczucie niższości) ze szczególną gorliwością dbała Korona hiszpańska. Ze 170 wicekrólów (de facto: gubernatorów królewskich) w Hispanoameryce jedynie 4 było Kreolami. Na dworze w Madrycie panowało przekonanie, że Kreole stanowią poślednią grupę społeczną poprzez samo urodzenie na odległym kontynencie. Taka sytuacja rodziła resentymenty i warstwa kreolska w Ameryce wykorzystała na początku XIX w. swoją szansę.

Dlaczego jednak tak szybko mieszkańcy (Kreole) postkolonialnych Ameryk poczuli się Meksykanami, Gwatemalczykami, Peruwiańczykami, Argentyńczykami? Dlaczego Wielka Kolumbia rozpadła się na odrębne republiki zaraz po przedwczesnej śmierci Bolívara? (Marzeniem Bolívara była jedność całej Ameryki Łacińskiej – z jego inicjatywy zwołano Kongres w Panamie, na którym nie doszło jednak do utworzenia federacji nowych państw). W swoich rozważaniach o wspólnotach wyobrażonych Benedict Anderson wskazuje m.in. na rolę słowa drukowanego, czyli gazet, które od końca XVIII w. były czytane przez hispanoamerykańskich Kreoli. Rodziło to poczucie przynależności do wyobrażonej wspólnoty czytelników, obejmującej mieszkańców prowincji, których stolice staną się później stolicami niepodległych republik.

Do wytworzenia lokalnych nacjonalizmów przyczyniła się także odrębność kolonialnych jednostek administracyjnych. Odrębność i samowystarczalność prowincji wzmocniona polityką Korony, która starała się kontrolować handel wewnątrzamerykański. Jeśli dodać do tego priorytety lokalnych elit, zainteresowanych bogactwem i władzą, nie dziwi, że niepodległa Hispanoameryka rozpadła się na kilkanaście republik, których granice pokrywały się w zasadzie z granicami wytyczonymi przez Koronę w okresie kolonialnym (przyjęto regułę status quo z 1810 r.). Dopiero potem zaczęło się kształtowanie latynoamerykańskich nacjonalizmów. Kształtowanie, ponieważ w ich kreowaniu najważniejszą rolę odegrało państwo (wystarczy wspomnieć wysiłki rządu argentyńskiego, aby uczynić Argentyńczykami masę imigrantów przybywających do Buenos Aires od końca XIX w.).

Koncepcja narodu, początkowo ograniczona do warstwy kreolskiej, ustępowała w miarę upływu czasu metysażowi (mieszaniu) kulturowemu i rasowemu, w celu kształtowania i wzmacniania narodowej tożsamości. Nie było to jednak proste w społeczeństwach wieloetnicznych i wielce zróżnicowanych pod względem majątkowym. W Boliwii, 60 lat po uzyskaniu niepodległości, indiańscy rekruci nie mieli ochoty walczyć za państwo boliwijskie w wojnie z Chile. W Peru prawa wyborcze analfabetom (czyli sporej części andyjskich chłopów) przyznano dopiero 50 lat temu. A mieszkańcy Brazylii (gdzie w XIX w. panowało jeszcze niewolnictwo) wspólne poczucie narodowej tożsamości uzyskali dopiero w okresie pierwszych sukcesów piłkarskiej reprezentacji kraju.

(PŁ)

Pomocnik Historyczny „Ameryka Łacińska” (100159) z dnia 09.12.2019; Wolność i dyktatura; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "Libertadorzy i caudillos"
Reklama
Reklama