Pomocnik Historyczny

Dziennik cywila

Niepublikowane zapiski z powstania warszawskiego

Warszawa, sierpień 1944 r. Rynek Starego Miasta, Strona Zakrzewskiego w płomieniach podczas walk powstańczych. Warszawa, sierpień 1944 r. Rynek Starego Miasta, Strona Zakrzewskiego w płomieniach podczas walk powstańczych. EAST NEWS
Przedstawiamy nigdy wcześniej niepublikowane zapiski Wandy z Chądzyńskich Młodzianowskiej z powstania warszawskiego.
Wanda z Chądzyńskich Młodzianowska (1891–1958) urodzona w Łodzi, w rodzinie Bronisława i Zofii Chądzyńskich. Od 1910 r. występowała w teatrach w Wilnie, Łodzi i Kaliszu.materiały prasowe Wanda z Chądzyńskich Młodzianowska (1891–1958) urodzona w Łodzi, w rodzinie Bronisława i Zofii Chądzyńskich. Od 1910 r. występowała w teatrach w Wilnie, Łodzi i Kaliszu.

1 sierpnia, wtorek. Od rana nastrój naprężenia, coś wisi w powietrzu, całe rano trwa jeszcze pakowanie i wynoszenie rzeczy do piwnic. Koło południa zabieramy się z Andzią [Anna Kołaczkowska, niania córki] do pieczenia chleba i ciasta. Placki pieką się już przy akompaniamencie strzałów. Potem pierzemy i pieczemy chleb. Pierwsza blacha chleba szczęśliwie wyjęta, druga idzie do pieca – po piętnastu minutach gaśnie gaz, a kanonada wzrasta do tego stopnia, że idziemy do piwnicy. W piwnicy w czasie okropnej kanonady siedzimy do rana. W bramie naszej jest punkt oporu, biją w nas działa z Wybrzeża [nad Wisłą].

2. środa. Wyruszamy rano na Freta, nocujemy na Freta i robimy tylko wypady na Brzozową po żywność.

3. czwartek. W dalszym ciągu na Freta (…), wypogadza się i zaczynają się naloty – siedzimy w piwnicy, a od czasu do czasu wypady na Brzozową (…).

4. piątek. Jesteśmy na Freta – sytuacja ciągle ta sama.

5. sobota. Rano byłam na mszy w katedrze. Ludzi mało – płaczą wszyscy. Po drodze spotkałam uciekinierów z Krak[owskiego] Przedm[ieścia], pogorzelców. Pali się tam ciągle. Była piękna noc księżycowa – spaliśmy na górze mimo strzelaniny. Jest piękny dzień słoneczny, obiad zjedzony – komunikat przeczytany. Nastrój niewesoły. Jeszcze tylu Niemców w Warszawie – tyle punktów oporu, a ci tak zwani obrońcy, bolszewicy, milczą – nie przychodzą oswobodzić. Oni jak oni, dlaczego milczy Anglia? Nasi za granicą – dlaczego nie przylatują? Nastrój opada, serca bolą o bliskich, czy damy radę. Jesteśmy wszyscy na Freta, są tam jednak nastroje tragiczne, szczególnie w najbliższym otoczeniu. Brak wiary, narzekania i tak tragiczna głupota, aż podrywa człowieka.

Polityka 37.2020 (3278) z dnia 08.09.2020; Historia; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Dziennik cywila"
Reklama