Gigant. Dla Gustawa Adolfa galeon „Vasa” miał być kluczem do zwycięstwa w wojnie z Rzeczpospolitą. Przeniesienie walk na terytorium Prus Królewskich w 1626 r. i zmagania o kontrolę nad ujściem Wisły uświadomiły mu konieczność posiadania silnej floty. Nie miał jednak zamiaru poprzestać na budowie okrętu jakich wiele. Chciał okrętu symbolu, który pokazałby wrogom Szwecji, że nad Bałtykiem wyrosła nowa potęga.
Budowa „Vasy” rozpoczęła się w 1626 r. Projekt i nadzór nad pracami powierzono doświadczonemu niderlandzkiemu inżynierowi i szkutnikowi Henrikowi Hybertssonowi. Od chwili położenia stępki prace trwały dwa lata. Pod topór poszło prawie tysiąc dębów. Było jasne, że w sztokholmskiej stoczni powstaje gigant: kadłub miał 64 m długości i prawie 12 m szerokości, odległość od stępki do końca grotmasztu liczyła ponad 50 m. Całkowita powierzchnia żagli wynosiła przeszło 1200 m kw. Załoga miała liczyć 145 marynarzy, dodatkowo okręt mógł przetransportować 300 żołnierzy.
Kierowany wybujałymi ambicjami Gustaw Adolf domagał się, by jednostkę wyposażono w 64 działa. To wymagało dwóch pokładów działowych i wyższych burt. Nieprawdą jest jednak powtarzana w wielu publikacjach plotka, że dopiero w trakcie budowy Gustaw nakazał zmienić plany i dodać drugi pokład.
Szlachta w latrynie. „Vasa” był okrętem wojennym, a zarazem deklaracją planów stworzenia imperium. W jego bogato zdobione nadbudówki wkomponowano figury cesarzy rzymskich, greckich bogów i biblijnych bohaterów – dawały do zrozumienia, w czyje ślady idzie szwedzki monarcha. Ze względu na długotrwałe wojny z Rzeczpospolitą przekaz propagandowy był wybitnie antypolski. Rzeźby polskich szlachciców przedstawiały ich w upokarzających pozach: ukrytych pod ławkami, co nawiązywało do obyczaju odszczekiwania łgarstw (dawano w ten sposób do zrozumienia, że Polakom przyjdzie jeszcze odwołać wszystkie kłamstwa, jakimi obdarzali Gustawa Adolfa i jego ojca, nazywając ich uzurpatorami).