Już nie tylko Costa Brava
Już nie tylko Costa Brava. Jak turystyka napędza gospodarkę Hiszpanii
Mocny filar gospodarki
Przez ostatnie dziesięciolecia ruch turystyczny na Półwyspie Iberyjskim znacząco wzrósł, co przełożyło się też na rozmiar sektora i jego wagę dla hiszpańskiej gospodarki. Według danych tamtejszego Ministerstwa Finansów sama działalność turystyczna odpowiada za 12 proc. krajowego PKB. Jeśli dodać do tego usługi związane z branżą pośrednio, jak gastronomia lub handel pamiątkami, odsetek ten wzrasta do 20 proc. Nic więc dziwnego, że Hiszpanie inwestują w bazę turystyczną, pracując nad ofertą dla przybyszów z całego świata.
Przez lata ich wysiłki były skoncentrowane głównie na południu i archipelagach. Od przyłączenia się do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej w 1986 r. najpopularniejsze, zwłaszcza wśród gości z innych krajów Europy Zachodniej, były Costa Brava, czyli wybrzeże Katalonii, oraz Costa del Sol, pas przybrzeżny w Andaluzji. Do tej listy dopisać trzeba Wyspy Kanaryjskie i Baleary – te ostatnie modne głównie dzięki walorom życia nocnego i reputacji miejsc z bogatym repertuarem klubów i dyskotek. W ostatnich latach geografia turystyki w Hiszpanii przeszła jednak spore przeobrażenie. Południe pozostaje wprawdzie bardzo popularne, a katalońskie miasteczko Lloret de Mar to jeden z europejskich ośrodków obozów dla nastolatków i studentów, ale Hiszpania nauczyła się dywersyfikować swoją ofertę. Dzisiaj znacznie więcej jest miejsc, do których zjeżdżają osoby szukające bardzo konkretnych wrażeń czy spędzające czas aktywnie.
Kolarze, surferzy, smakosze
Jedną z nich jest Girona, katalońskie miasto przez lata pozostające w ekonomicznym i marketingowym cieniu Barcelony – do momentu, kiedy zostało odkryte przez kolarzy, również tych uprawiających sport całkowicie amatorsko.