Zabrakło opowieści
Aleksander Smolar dla „Polityki”. Czy po dwóch latach rządów Tuska da się odwrócić prawicową falę
JAKUB MAJMUREK: Mijają dwa lata od wyborów wygranych przez obecną koalicję. Jak pan ocenia ten okres?
ALEKSANDER SMOLAR: Samo dojście do władzy koalicji demokratycznej było wielkim sukcesem. Jest on wielokrotnie przywoływany w światowej literaturze – często przez autorów nie do końca świadomych obecnej sytuacji politycznej w Polsce – jako przykład tego, że po okresie rządów autorytarno-populistycznych możliwy jest powrót demokracji. Dla osiągnięcia tego sukcesu kluczowe było porozumienie różnych sił demokratycznych i umiejętne wykorzystanie słabych punktów rządów Prawa i Sprawiedliwości. To wszystko jest bez wątpienia wielkim osobistym sukcesem Donalda Tuska. Niestety następne dwa lata po zwycięstwie z 15 października 2023 r. wyglądają już gorzej. Szybko utrwaliło się przekonanie, że nowe rządy mają bardzo ograniczone pole manewru i niewiele są w stanie zrobić, nawet jeżeli mają takie zamiary.
Jaki był tego powód?
Było ich kilka. Na płaszczyźnie ekonomicznej rząd ograniczało odziedziczone po PiS zadłużenie. W bardzo ważnym z moralnego i politycznego punktu widzenia obszarze praworządności blokowały go ograniczenia ustawowe. Adam Bodnar, powszechnie szanowany jako człowiek, był pod koniec swojej kadencji w Ministerstwie Sprawiedliwości coraz bardziej krytykowany za to, że kierując się literą prawa, nie jest w stanie odbudować niezależnego wymiaru sprawiedliwości, sparaliżowanego po rządach PiS. Nowy minister Waldemar Żurek przyszedł z odświeżoną legitymacją bojownika o niezawisłość sądów. Nawet jeśli uda się mu wprowadzić istotne zmiany przybliżające nas do odbudowy praworządności, to nie jest pewne, czy przełoży się to na istotną poprawę społecznej oceny rządu.
Rząd mógł przyjąć inną politykę w sprawie odbudowy praworządności?