Świat

Cichy powrót pańszczyzny

Nowy feudalizm. Dziedzicz albo wynajmuj. Za pięć lat korporacje będą miały połowę mieszkań i domów

11 min czytania
Naród właścicieli domów jest nie do pokonania –powiadał Roosevelt. Komuś to przeszkadzało? Naród właścicieli domów jest nie do pokonania –powiadał Roosevelt. Komuś to przeszkadzało? Shutterstock
Własny dom, jak kiedyś ziemia, staje się gwarantem wolności i praw politycznych. Ale wkrótce mało kogo na Zachodzie będzie na niego stać – twierdzą zwolennicy tezy o mieszkaniowym feudalizmie. Przypominamy tekst, który został nominowany do nagrody Grand Press 2025 w kategorii publicystyka.

Prezydenci USA bywali wcieleniami swoich czasów. Gdy trzeba było walczyć, zostawali nimi generałowie, jak George Washington. W czasach budowania nowego państwa przyszła kolej na prawników – Thomasa Jeffersona, Abrahama Lincolna. Gdy nastała epoka kolorowych mediów, do Białego Domu wprowadził się aktor Ronald Reagan. Nie ma więc przypadku w tym, że dziś prezydentem jest deweloper.

Donald Trump, korzystając ze swojej pozycji politycznej, w bezpardonowy sposób rozbudowuje własne imperium nieruchomości. W zaprzyjaźnionych państwach (m.in. w Serbii, Kazachstanie, Indonezji) stawia biurowce i hotele na preferencyjnych warunkach. Wkrótce wraz z kolegami z nowojorskiej deweloperki ma się zająć „odbudową” Strefy Gazy, ale przecież nie mieszkań dla palestyńskich uchodźców, lecz zapewne rokokowego kurortu zapowiedzianego już przecież w planie gazańskiej riwiery.

Trump podskórnie musi czuć ten fundamentalny dla współczesności związek rosnących w nieskończoność cen nieruchomości i nagiej władzy. Związek, w wyniku którego pozycja człowieka znów w coraz mniejszym stopniu wynika z przyrodzonej mu godności, a w coraz większym z tego, co ma. Z tej perspektywy bez majątku, najlepiej zawartego w czymś tak stałym jak dom, jesteś nikim, nie masz praw.

To współczesna kalka średniowiecznego feudalizmu. W jego pierwotnej formie właścicielem całej ziemi był władca. I tylko od jego widzimisię zależało, kto ją otrzyma, a kto straci. W ten sposób kontrola nad ziemią dawała kontrolę polityczną, a brak ziemi skazywał na niewolnictwo. Dziś wielu myślicieli i ekonomistów, szczególnie na amerykańskiej prawicy, przekonuje, że jesteśmy już w początkowej fazie neofeudalizmu, w którym władza nad nieruchomościami – jak kiedyś nad ziemią – determinuje ekonomiczną, społeczną i polityczną pozycję właściciela.

Polityka 43.2025 (3537) z dnia 21.10.2025; Świat; s. 62
Oryginalny tytuł tekstu: "Cichy powrót pańszczyzny"