Świat

Zachodnie media: Rosja atakuje NATO coraz ostrzej. „Witajcie w erze terroryzmu państwowego”

5 min czytania
Premier Donald Tusk w miejscu zerwania torów na trasie Warszawa–Lublin Premier Donald Tusk w miejscu zerwania torów na trasie Warszawa–Lublin Kancelaria Prezesa RM / Flickr
Informacja o zniszczeniu części trakcji kolejowej na trasie Warszawa–Lublin trafiła do niemal wszystkich największych serwisów informacyjnych na świecie. Najczęściej podkreślany jest fakt, że po tej trasie transportowana jest pomoc dla Ukrainy.

Dokładnie na ten fakt w swoim wpisie w mediach społecznościowych uwagę zwróciła Elisabeth Braw, szwedzka analityczka Atlantic Council i felietonistka magazynu „Foreign Policy”. Braw na co dzień w swojej pracy analitycznej zajmuje się „agresją w szarej strefie”, przygotowuje właśnie książkę na temat aktów sabotażu wobec morskiej infrastruktury krytycznej, w tym kabli internetowych na Bałtyku. Zauważyła, że to kolejny tego typu akt agresji, którego nie można już ignorować. A informacje przekazane wczoraj przez polskie władze na temat ewentualnych sprawców tego wydarzenia podsumowała retorycznym pytaniem: „ciekawe, w którym kierunku prowadzą tropy”. Dla niej odpowiedź jest oczywista.

Czytaj też: Dywersja na torach to zapowiedź tego, co nas czeka. Gdzie popełniliśmy błąd?

„Witajcie w erze terroryzmu państwowego”

Tak samo jak dla wielu innych ekspertów i autorów w zachodnich mediach. „The Washington Post” przypomina, że w ostatnich tygodniach polskie władze aresztowały aż osiem osób podejrzanych o próby przeprowadzenia aktów sabotażu na terenie kraju. Gazeta cytuje też wpis Donalda Tuska na platformie X, gdzie polski premier napisał o „bezprecedensowym zagrożeniu dla bezpieczeństwa ludności cywilnej w Polsce”. Na ten cytat warto zwrócić uwagę, bo pokazuje w sposób jednoznaczny, że nie chodzi już tylko o Ukrainę i zachodnią pomoc dla Kijowa – ale także o życie zwykłych ludzi w krajach Unii Europejskiej czy NATO.

Z kolei Reuters pisze o zwołaniu nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego we wtorek rano z udziałem wojskowych najwyższego szczebla, „przedstawicieli wywiadu i kontrwywiadu oraz instytucji zwalczających korupcję” – pisze Reuters. Przywołuje także słowa Tuska, według którego – choć śledztwo w tej sprawie wciąż się toczy – „wszystko wskazuje na to, że Rosja była odpowiedzialna za zlecenie tego ataku”.

Kacper Rękawek, polski analityk pracujący dla International Centre for Counter-Terrorism, skomentował doniesienia o sabotażu na kolei słowami: „witajcie w erze terroryzmu państwowego”. Rękawek od lat zajmuje się nową formą terroryzmu, w której akty sabotażu, przemocy, a nawet morderstwa wpływowych osób są zlecane i realizowane przez suwerenne państwa, a nie pozapaństwowe podmioty czy transnarodowe organizacje terrorystyczne. Państwowy terroryzm jest stałym elementem strategii destabilizacyjnej prowadzonej przez Rosję w Europie. Zdaniem Rękawka zniszczenie trakcji na trasie Warszawa–Lublin, kluczowej dla realizacji dostaw pomocy wojskowej i humanitarnej dla Ukrainy, jest kolejnym przykładem takiego właśnie działania.

Czytaj też: Wywiad Moskwy, służby Kremla. KGB, GRU, FSB, SWR: to są fachowcy od dywersji i mokrej roboty

Sabotaż na polskich torach

Temat rosyjskiego sabotażu pojawia się dzisiaj też w niemal wszystkich mediach brytyjskich. Sporo miejsca poświęcił mu „The Guardian”, ale nawet brukowiec „Daily Mail” rozpisuje się o potencjalnych konsekwencjach tego wydarzenia. Przytacza słowa anonimowych informatorów z Ukrainy, ale także polskich i estońskich polityków i wojskowych. Konkluzja jest jednoznaczna, Rosja przygotowuje się do bezpośredniej konfrontacji z NATO. „Daily Mail” zauważa też – co jest być może językiem przesady, typowym dla tego rodzaju mediów oraz brytyjskiej debaty publicznej – że jakikolwiek atak Rosji na kraj NATO aktywowałby artykuł 5 traktatu północnoatlantyckiego, co „równałoby się rozpoczęciu trzeciej wojny światowej”. Na Wyspach zmienia się tok rozumowania w sprawie rosyjskich działań. Coraz częściej natrafić można na teksty, które przestają rozmywać ryzyko związane z rosyjskim imperializmem. O ile wcześniej popularne było kwestionowanie realnej siły i zamiarów Rosji, o tyle dziś także Brytyjczycy zaczynają rozumieć powagę sytuacji.

CNN, MSNBC i inne amerykańskie stacje również zauważają, że sabotaż na Mazowszu wpisuje się w szerszy schemat rosyjskich działań na terenie NATO. Amerykańskie media sporo miejsca poświęcają geograficznemu i strategicznemu znaczeniu tej linii kolejowej oraz momentowi, w którym doszło do jej zniszczenia. Zaczyna się zima, tradycyjnie bardzo trudny okres dla obrońców Ukrainy, zwłaszcza w obliczu regularnego niszczenia w rosyjskich atakach infrastruktury energetycznej. W wielu miejscach przeczytać można, że Rosjanie chcą Polakom i przedstawicielom innych krajów Unii obrzydzić finansowe zaangażowanie w pomoc Ukrainie – po to, żeby Kijów wreszcie skapitulował. Nieprzypadkowo właśnie teraz na forum unijnym toczą się rozmowy na temat odblokowania rosyjskich aktywów i użycia ich jako źródła pożyczki dla ukraińskich władz, żeby utrzymać stabilność finansową państwa. Amerykańskie redakcje podkreślają, że Rosjanie ciągłymi aktami sabotażu usiłują zniechęcić Europę, co z ich punktu widzenia jest działaniem znacznie tańszym i mniej angażującym niż bezpośrednia inwazja militarna.

Warto też jednak zwrócić uwagę na głosy spoza liberalnego Zachodu. Katarska stacja al-Dżazira opisała incydent na polskiej kolei w swojej codziennej relacji z wojny w Ukrainie – nie okrasiła tego jednak żadnym komentarzem. Nie po raz pierwszy w mediach spoza Europy czy Stanów Zjednoczonych informacje z Ukrainy są albo opisywane w formie suchych depesz, albo całkowicie pomijane – w innych regionalnych mediach niewiele miejsca poświęcono temu wydarzeniu. Poza światem euroatlantyckim ta wojna jest tylko jednym z wielu konfliktów, i to wcale nie tym najważniejszym. Chwilowo ucichły wystrzały w Gazie, ale fakt, że Rada Bezpieczeństwa ONZ zaakceptowała amerykański plan pokojowy dla Palestyny jest teraz informacją numer 1 na Globalnym Południu, razem z rozpoczynającym się niedługo szczytem G20 w RPA. Im dłużej trwa europejski konflikt, tym ciężej utrzymać światowe zainteresowanie Ukrainą, nie mówiąc o budowaniu koalicji wsparcia dla Kijowa. O tym też trzeba pamiętać, bo Rosjanie w Ukrainie się nie zatrzymają – a możliwe, że inne państwa w przypadku agresji na Polskę czy kraje bałtyckie po prostu wzruszą ramionami.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną