Określenie „nie ma takiego zwierzęcia” pada zwykle z ust sceptyków i niedowiarków. Ale w przypadku workoliday „nieistnienie” to prawda. Sprawdziłem.
Bestiariusze fantastyczne ludzie piszą od zawsze. Lewiatan, gryf i Charybda. Kot w butach i uczone łososie w pomidorowym sosie. Stworzenia, których nie ma, ukryte na wyspach, których też nie ma, wciąż są przywoływane. Lub tworzone siłą buzującej kreatywności człowieka. Jedną z ostatnich naszych kreacji, zwierzęciem, którego naprawdę nie ma, jest workoliday. W tłumaczeniu na język wieszczów: pracowakacje.
Jaka jest natura owego zwierzęcia? Otóż mieszka ono w spektakularnym, paranaturalnym środowisku i żywi się pocztówkowymi krajobrazami.
Salon
7/2021
(100184) z dnia 28.06.2021;
Felietony;
s. 42