Romantyczna decyzja, do której dojrzewali dwa lata, skłoniła ich do nabycia budynku z 1930 roku. Pachnie w nim jeszcze mąką. Przymierzają się więc do wypieku chleba. Stawiają piec, ale i sadzą winorośle, będzie też piwniczka na wino.
Szukali miejsca do rodzinnego wypoczynku i spotkań z przyjaciółmi. Żeby można było wyprawić święta w niezwykłej scenerii. Żeby dzieci miały przestrzeń do zabawy, huśtawki w salonie, a sztalugi w najprawdziwszej pracowni. Żeby można było odetchnąć, pomarzyć, wspólnie tworzyć.
Odkrycie
Do tej pory takim azylem dla Karoliny i Pawła było mieszkanie w Kazimierzu Dolnym. Do Gniewoszowa, przez który zawsze przejeżdżali, jest kilkanaście minut bliżej z Konstancina, gdzie mieszkają i pracują na co dzień.
Salon
4/2020
(100175) z dnia 14.09.2020;
Dom i wnętrze;
s. 82
Oryginalny tytuł tekstu: "Młyn po drodze"