Design nie rokuje
Philippe Starck, francuski projektant i architekt: Design nie rokuje
Słynie Pan z prowokacyjnych wypowiedzi: „nie jestem biznesmenem”, „nie jestem architektem ani designerem, jestem podróżnikiem i odkrywcą gnanym sentymentami”. Są aktualne?
Trzeba zacząć od tego, że to design wybrał mnie, a nie odwrotnie. Mój ojciec był inżynierem lotniczym, projektował samoloty i wiele innych rzeczy. Jako mały chłopiec mogłem przyglądać się mu przy pracy; patrzyłem, jak rysuje, i stawał się dla mnie przykładem do naśladowania. To była jedyna postać mentora w moim życiu. Taka sytuacja już nigdy się nie powtórzyła. Chciałem być taki jak on – zabrałem się więc za projektowanie. Musiałem to robić, by ocalić własne życie.
Czułem się odrzucony, bywało, że dla innych ludzi całkiem niezauważalny. Musiałem przetrwać i nauczyć się żyć przez siebie i dla siebie. Nie traciłem nadziei, że zostanę zauważony. Zacząłem tworzyć gnany jednym impulsem: ocalić moją najbliższą wspólnotę. Dzięki temu po tych wszystkich latach mam coś, co należy do mnie, co we mnie żyje. Nazywam to „magmą”. To taka miękka, plastyczna masa, którą ciągle poddaję obróbce. A ona we mnie pracuje. Podobna do magmy w środku Ziemi, która wrze i czasem wylewa się w postaci lawy. Utrzymuję ją w sobie bez świadomego wysiłku i nie poświęcam jej szczególnej uwagi. Przestałem wychodzić, nie oglądam telewizji. Tylko czytam. Powiem mocniej: nie dostrzegam najmniejszej zależności, jakiegokolwiek związku między tym, czym się zajmuję, i tym, co wyłania się z owej „magmy”. Ona sama żywi się tysiącami nieświadomych mikroinformacji emitowanych przez społeczeństwo, przez środowisko. I to działa, sprawdza się, nigdy mnie nie zawiodło. Coś mnie przejmuje, sprawuje nade mną kontrolę i daje mi skończone pomysły. Nagle widzę, że coś kiełkuje. Choć nie twierdzę, że zawsze wychodzi z tego sensowna rzecz.
(...)
Kolejny temat, który nurtuje etyków, aktywistów klimatycznych, a przede wszystkim właścicieli hoteli, linii lotniczych, pracowników usług, to prawo do podróżowania.
W kwestii turyzmu też mam swoją teorię. Już 30 lat temu uważałem, że turystyka po prostu nie ma przyszłości. Myślimy, że skoro coś istnieje, to będzie zawsze. Tymczasem to zjawisko stosunkowo świeże, którego początki przypadają na lata 30. Ma zatem zaledwie 90 lat. Dziś jesteśmy świadkami szczytowego okresu turyzmu, ale widać też oznaki jego końca.
Powtarzam: jeśli przeżyjemy, przyjdzie nam zastosować wszystkie idee i koncepcje w trybie niezwykle przyspieszonym.