CKE robiła wszystko, aby wyniki nie dolały oliwy do ognia w napiętych relacjach między rodzicami a MEN. Szału jednak nie ma. Średnie wyniki to w skali stopni szkolnych dwójka (matematyka), trójka (polski) i słaba czwórka (angielski).
Upadek szkolnictwa średniego w małych miejscowościach ratuje oświatę w dużych miastach, a wpływa nawet na rynek mieszkaniowy. Dziwne, że żadna partia nie ma w programie pomysłu na „Mieszkanie dla ucznia-studenta”. Miałby wzięcie.
Tegoroczne spory można uznać za zwykłe przepychanki osób, które się różnią, ale lubią. Po wakacjach nie będzie już żadnej taryfy ulgowej, atmosfera jest niepokojąco wroga.
marcu–kwietniu 2024 z wyrównaniem od 1 stycznia. Procentowo były rzeczywiście rekordowe (30 proc., a dla najmłodszych stażem nawet 33 proc.), jednak kwotowo niskie, gdyż przez osiem lat rządów PiS wynagrodzenia nauczycieli znajdowały się w stanie totalnej zapaści. Nauczyciel początkujący wciąż
Czasy, kiedy uczniowie przychodzili do szkoły z kwiatami i drobnymi lub większymi upominkami, a nauczyciele tylko brali, przeminęły. Teraz nauczyciele też dają.
Bardzo źle się stało, że Barbara Nowacka w sprawie obecności religii w szkole stosuje półśrodki. Należało zrobić wszystko, aby usunąć ten przedmiot ze szkół. Zawalczyć o porządną zmianę.
W trudnej sytuacji znaleźli się dyrektorzy szkół i nauczyciele, którzy chcą zgodnie z prawem promować uczniów. Prawo to jest bowiem sprzeczne. Według rozporządzenia MEN, obowiązującego od 1 września 2024 r., oceny z religii lub etyki nie wlicza się do średniej i nie ma ona wpływu na promocję z
Pomysł MEN został przyjęty z mieszanymi uczuciami, a przez niektórych wręcz wrogo. Obecne prawo o traktowaniu nauczycieli „jak funkcjonariuszy publicznych” jest wystarczające.
Na bierne przyglądanie się tej hańbie narodowej, jaką jest polska polityka, nastolatki już się nie godzą. Chcą brać w tym udział. A gdyby już 16-latki mogły głosować, w drugiej turze wyborów prezydenckich nie byłoby ani Trzaskowskiego, ani Nawrockiego.
Obyśmy nie pomylili się w ocenie tego egzaminu. Na pierwszy rzut oka zadania były bez zarzutu.
Wystarczy rzut oka na tegoroczny arkusz egzaminacyjny dla ósmoklasistów, aby zrozumieć, dlaczego nastolatki nie lubią języka polskiego, potwornie stresują się tym egzaminem, a niektórzy wpadają wręcz w panikę.
maturalnych. Do autorów arkusza maturalnego musiało już dotrzeć, że mają posługiwać się językiem prostym, zwięzłym i oczywistym. Na tegorocznej maturze zdający musieli zmierzyć się z takimi tematami (do wyboru): 1. „Źródło nadziei w czasach trudnych dla człowieka” (tylko 7 wyrazów); 2
Przy okazji nowej reformy oświaty należy poważnie przemyśleć cel egzaminu ósmoklasisty. Niech wreszcie skończy się przyjmowanie uczniów do klas biologiczno-chemicznych bez elementarnej wiedzy z tych przedmiotów.
Doszło do wycieku arkusza maturalnego, ale nie ma co rozdzierać szat, skoro zadania w nim zawarte nie są odkrywcze. Młodzież już wie, że szkoła, w której realizuje się podstawę programową, przygotowuje do egzaminów zbyt okrężną drogą.
, że wymyśliła je sztuczna inteligencja, ewentualnie zafiksowany na jakimś punkcie uczony polonista. W pierwszym roku obowiązywania nowej formuły egzaminu młodzież i nauczyciele dali się zaskoczyć. Aż takiej ogólnikowości nikt się nie spodziewał: 1. „Człowiek – istota pełna sprzeczności
Poprzeczka wisi tak nisko, że następnym krokiem może być już tylko zasada, że zalicza sama obecność. Wydaje się, że do takiej formuły zmierzamy. Pierwszemu maturzyście, który zda z wynikiem zero z każdego przedmiotu, należałoby postawić pomnik.
człowieka?”). W 2023, czyli pierwszym po kolejnych zmianach formuły, tematy były nieomal dowolne. Każdy mógł je rozumieć, jak chciał: 1. „Człowiek – istota pełna sprzeczności”; 2. „Co sprawia, że człowiek staje się dla drugiego człowieka bohaterem?”. To były tematy
Zanim wejdzie wielka reforma oświaty, czeka nas rok wywracania wszystkiego do góry nogami. Czy naprawdę wszystko trzeba regulować ustawowo, a zdrowy rozsądek już ludzi nie obowiązuje?
przedszkoli i podstawówek zapuka 1 września 2026, a do szkół ponadpodstawowych rok później. W obszernym wstępie do zapowiadanych zmian można przeczytać, iż celem „jest przede wszystkim umożliwienie wdrożenia w szkołach kompleksowej reformy programowej w zakresie wychowania przedszkolnego i
Nawet zdobycie 30 proc. na poziomie podstawowym z języka polskiego, matematyki i języka obcego jest niestety nieosiągalne średnio dla aż co szóstego zdającego. Dlatego coraz głośniej słychać żądania, aby w ogóle znieść próg zdawalności.
Pominięcie liceów w rozporządzeniu MEN o pracach domowych doprowadzi do tego, że wdrożeni do samodzielności uczniowie podstawówek będą musieli się uwstecznić.
Mija rok, od kiedy wykonywanie prac domowych zależy od woli ucznia oraz jego rodziców. 1 kwietnia 2024 ministra edukacji wydała w tej kwestii zaskakujące rozporządzenie, nauczyciele nie mieli nic do gadania. Przywilej decydowania bez ponoszenia konsekwencji „odrobić czy nie odrobić
Szkoła musi być postrzegana jako toksyczne miejsce, skoro natychmiast po tragicznej śmierci nauczycielki media zaczęły snuć domysły, iż przyczyną ataku mógł być dawny uraz.
Kolejni nauczyciele wypełniają formularze i czują, że włosy stają im dęba. Druczki pokazują jedni drugim. Naprawdę aż tyle pracujemy? Czy dyrekcja ma tę świadomość?
Wiadomość, że Duńczycy planują zakazać dzieciom używania telefonów w szkołach, zelektryzowała polskich pedagogów. Pójdziemy w ich ślady? Nieprędko.
Wszyscy, którzy wyobrażają sobie, że praca nauczyciela to tylko prowadzenie lekcji, powinni od deski do deski przeczytać przełomową uchwałę SN w omawianej sprawie.
Nie dziwi pozytywna reakcja dzieci i rodziców na pomysł skrócenia lekcji. System 45-minutowych zajęć jest przeżytkiem i tylko patrzeć, jak zostanie zmieniony.
= 40 minut). W tygodniu to już pięć lekcji 40-minutowych, a w miesiącu aż 20. Jeśli przeznaczy się wszystkie zaoszczędzone godziny na korepetycje, zarobki mogą wzrosnąć od 1 tys. (50 zł za godzinę korepetycji) do nawet 4 tys. zł (200 zł) miesięcznie. A to już całkiem sensowna podwyżka. Do tego
Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść. Nauka o klimacie została odgórnie pomyślana jako dyscyplina ponadprzedmiotowa, jednak nauczyciele muszą usiąść i wspólnie ustalić, jak i czego każdy będzie uczył.
Jakże często nie dajemy dzieciom tego, o co proszą, lecz pokazujemy, iż lepiej wiemy, czego im potrzeba. Troszczymy się o wychowanków i otaczamy ich czułą opieką, a nie traktujemy poważnie.
Przedszkola nie są cyfrowymi pustyniami. To nie jest tak, że przedszkolaki są trzymane z dala od komputerów, a nauczyciele przedszkolni nie potrzebują ich w codziennej pracy.
Grzebanie przy obowiązkowej frekwencji budzi obawy, że zapowiadana na 2026 r. reforma niewiele zmieni, nadal celem chodzenia do szkoły będzie wkuwanie przestarzałej wiedzy, dlatego nauczyciele muszą sięgać po coraz surowsze prawo.
jest, że dzieci nie przychodzą na lekcje, aby przedłużyć sobie wakacje, ferie czy święta i poza ścisłym sezonem pojechać z rodzicami na wypoczynek. Takie zjawisko istnieje, ale nie jest tak częste, jak się wydaje. Nie od dziś dwie–trzy osoby z klasy nie rozpoczynają roku szkolnego 1 września
Nie do wszystkich dotarło, że studniówka nie jest już imprezą szkolną. Natomiast na studniówce wciąż trafiają się ludzie, których da się sprowokować do oburzenia. Dobrze wiedziała o tym dziewczyna z Włocławka, która ubrała się w tzw. nagą sukienkę.
Najwyższy czas bardzo poważnie porozmawiać w gronie ekspertów o tym, co uczniowie i uczennice – nie liczę prymusów – mają z tego, że uczą się w szkole matematyki, poza poczuciem, iż są głupi i niezdolni.
Edukacja zdrowotna wywołała wielką burzę, ale w tej burzy głosów nauczycieli prawie nie słychać. A dla nas nie ma większego znaczenia, czy przedmiot będzie obowiązkowy, czy dobrowolny. Najważniejsze, aby w ogóle został wprowadzony.
1 września 2025 r. Bardzo na to liczymy. Byłoby idealnie, gdyby na liście przedmiotów szkolnych połowa to były michałki. Ważne dla dobra dziecka, ale niepodlegające ocenie egzaminacyjnej. Mam nadzieję, że Barbary Nowackiej nie zrazi zamieszanie związane z edukacją zdrowotną i jeszcze jakiś niestresujący przedmiot wprowadzi. Niech się pani ministra nie boi!
Dlaczego ministra spuściła z tonu i wydaje się akceptować mniejsze zmiany, niż zapowiadała na początku? Czyżby rządząca koalicja doszła do wniosku, że trzeba poświęcić edukację na rzecz wyborów prezydenckich?
miała zostać wprowadzona 1 września 2025. Jest to coraz mniej realne. Jeśli ministra się uprze, a rząd jej pozwoli, będziemy świadkami blamażu. Ryzyko, że Barbara Nowacka się ośmieszy, jest bardzo duże. A wtedy pod znakiem zapytania stanie też wielka reforma, która ma się zacząć w 2026 r. Obawiam się
Niepojęte, że Barbara Nowacka nie tylko nie zlikwidowała tych godzin, ale jeszcze posługuje się nimi, aby straszyć nauczycieli, że dodatkowej roboty może być znacznie więcej.
Tradycję powinno się zmienić, a wręcz odrzucić, gdy nie służy już ludziom. Na ferie nie trzeba zasłużyć, one się po prostu dzieciom należą. Wolne w weekend już nie wystarcza.
Rok szkolny w Polsce od lat jest dzielony nierówno. W pierwszym półroczu mamy bardzo mało wolnych dni, natomiast w drugim mnóstwo. Gdy 1 września zaczynają się lekcje, dzieci muszą czekać do ferii ponad sto dni. Odpoczywają dłużej niż przez weekend dopiero podczas świąt Bożego Narodzenia. Wcześniej
W 2025 r. będziemy zapewne świadkami walki różnych środowisk o to, kto w sprawie zmian powinien mieć decydujący głos. Gdyby posłuchać akademików, zapewne pierwszymi, których wyprosi się z grona współtwórców reformy, byliby uczniowie.
Po tym można poznać fachowca, że nie obiecuje gruszek na wierzbie, lecz solidnie wykonuje bieżące zlecenie. Najpilniejsza robota to maj 2025. Proszę tego nie spieprzyć.
władzę nad systemem egzaminowania sprawował przez dekadę. Były to czasy, kiedy oświatą kierowali pisowscy ministrowie: Anna Zalewska, Dariusz Piontkowski i Przemysław Czarnek. Wprawdzie Marcin Smolik został powołany w 2014 r. przez Joannę Kluzik-Rostkowską, u schyłku rządów PO, jednak skrzydła
Nie zmieniają się zasady oceniania matury rozszerzonej z polskiego, pisanie tego egzaminu nadal będzie przypominać spacer po zaminowanym terenie. Zmienia się jednak poziom trudności tematów. Są o wiele łatwiejsze.
” (temat 1) oraz „komizm” (temat 2). Nie wyciągnięto więc pojęć z zakamarków szkolnej humanistyki, jak to złośliwie zrobiono na ostatniej maturze, lecz sięgnięto po najczęściej otwieraną przez nauczycieli puszkę z najbardziej popularnymi terminami. Symbolizm i komizm są jak czekoladki
Mamy w polskich szkołach wielu mistrzów, zarówno wśród uczniów, jak i pracowników, którzy uważają się za osoby znacznie gorsze, niż jest w rzeczywistości. Czasem wręcz za nieudaczników.
Gdyby nauczyciele języka polskiego byli zorganizowaną grupą zawodową, po takiej próbnej maturze zwołaliby konferencję i powiedzieli „dość!”. Nie mamy różdżki Harry′ego Pottera. Nie mamy nic, jedynie głupi uśmiech do złego egzaminu.
: trzeba znać tekst). Uczniowie mieli też napisać wypracowanie na jeden z wybranych tematów: 1. „Różne postawy wyrażające miłość do ojczyzny”; 2. „Co sprawia, że człowiek może w pełni decydować o własnym losie?”. Obecna formuła matury wymaga, aby piszący odwołał się do jednej
Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.
. Dodatkowe dni wolne nabierają coraz większej wartości. Większość szkół zrobi sobie wolne po Nowym Roku. Kalendarz 2025 tak się szczęśliwie układa, że między 1 (środa) a 6 (poniedziałek) stycznia są tylko dwa dni pracy. Gdy 2 i 3 stycznia ogłosi się wolnymi od zajęć, zimowe ferie świąteczne będą trwały dwa
Ci, co przeczytali wszystkie lektury, wcale nie zdają lepiej od osób, które nie przeczytały ani jednej książki. Obowiązują mafijne zasady: im mniej wiesz, tym lepiej na tym wyjdziesz.
Barbara Nowacka powinna być przygotowana na liczne grono przeciwników. To mogą być tysiące. Co zrobi, gdy księża zachęcą wiernych do zagłosowania nogami i z edukacji zdrowotnej „wypisze się” co piąte dziecko, mimo że prawo tego nie przewiduje?
wyznawanymi wartościami, np. bez wiedzy o seksie. Wychowanie seksualne należy do kompetencji rodziców, a nie państwa. Od 1 września 2025 r. szkoła będzie wiedzę o seksualności człowieka – w kontekście zdrowia, a nie pożycia małżeńskiego – przekazywać wszystkim uczniom i uczennicom, zatem
Rodziny zaczynają liczyć punkty i szukają pomysłu na zdobycie dodatkowych. Zostało pół roku, nie każde dziecko może odnieść sukces na olimpiadzie albo wygrać konkurs. System jest wybitnie niepedagogiczny.
. Obowiązuje zasada, że albo dostaje 3 pkt (na podstawie lakonicznego wpisu o udziale w wolontariacie), albo nic, jeśli nie ma takiego wpisu na świadectwie. Ustawodawca założył, że dzieci nie są egzaminowane z wolontariatu, dlatego nie mogą otrzymywać różnych ocen, np. 0 – nie udzielał się, 1
Wkrótce może się okazać, że fundamentem reformy planowanej na 2026 i następne lata będą nie tylko zmiany w podstawach programowych, ale przede wszystkim nowa definicja obowiązku szkolnego.
Odnoszę wrażenie, że Barbara Nowacka wyprowadza ze szkół godzinę religii i w zamian wprowadza godzinę edukacji zdrowotnej. Dla budżetu będzie to operacja bezkosztowa. Uczniowie będą narzekać, ale nikogo to nie obchodzi.
Od 1 września 2025 r. wchodzi do szkół nowy przedmiot: edukacja zdrowotna. Specjalistów w tej dziedzinie właściwie nie ma, gdyż uczelnie dopiero uruchamiają studia. Nikt jeszcze takich kwalifikacji nie nabył i raczej nie zdąży, najwyżej liźnie małe co nieco. Uczyć będą niefachowcy, a to źle wróży
Wsparcie dla osób LGBTQ+ na razie ma charakter imprezowy. Gdy jednak święto się skończy, problemy powrócą. Nauczyciele są świadomi, iż jest to tolerancja chwilowa. Żeby stała się trwała, Tęczowy Piątek należałoby wpisać do szkolnego programu wychowawczego.
Jeśli Barbara Nowacka ze strachu przed fanatykami nakaże ekspertom maksymalnie ograniczyć treści z zakresu wychowania seksualnego, aż nie zostanie z tego nic sensownego, wtedy przedmiot czeka ten sam los, co WDŻ: fikcja, poczucie zbędności i zmarnowanego czasu.
lekcja w tygodniu od czwartej klasy podstawówki do końca szkoły ponadpodstawowej, ok. 500 godzin przymusu). Z uczestniczenia w wychowaniu do życia w rodzinie uczniowie i uczennice mogli zrezygnować (za zgodą rodziców), natomiast od 1 września 2025 nie będzie to możliwe. Jeśli więc nauczyciel nowego
Po raz pierwszy koleżanki i koledzy, którzy korzystają z urlopów na poratowanie zdrowia, dopytywali, czy mogą przyjść na wspólny obiad. Przychodźcie, sprawdzajcie, co się dzieje w szkole, za rok możecie jej nie poznać, tak szybko się zmienia.
Takiej fety, takich gości, takiej radości, takich komplementów i takich nagród – rzeczowych i finansowych – nigdy nie było. Nauczyciele wciąż mają moc. Nie straciliśmy jej, choć przez ostatnie lata było w oświacie wyjątkowo ciężko.
rządów PiS ministrowie edukacji, najpierw Anna Zalewska, potem Dariusz Piontkowski, a na końcu także Przemysław Czarnek, udawali, że wybitnych nauczycieli nie ma, są jedynie najgorsi z najgorszych. Były to czasy pogardy dla oświaty, na szczęście się skończyły. „Mroczne czasy minęły
Ministra Nowacka zdaje się przeć do konfliktu z Kościołem, gdyż bez ogródek ogłasza, iż szkołą kieruje MEN, a nie biskupi. Jeśli już walczyć, to o większy cel, czyli o całkowite usunięcie religii ze szkół. W drobniejszych sprawach lepiej się z Kościołem dogadać.
Nieco na wyrost rządowy dokument nazwano „Profilem absolwenta i absolwentki”. MEN zapalił zielone światło dla reformy, zobaczyliśmy początek ścieżki, ale celu jeszcze nie widać. Przed nami wciąż ciemny las.
Dajemy dzieciom groteskową lekcję wychowawczą: winni są wszyscy, którzy nie dostarczyli pisemnego zaświadczenia, że są niewinni. Każdy człowiek jest bandytą, jeśli nie ma przy sobie zaświadczenia, iż bandytą nie jest.
Katarzyna Lubnauer zapewnia, że utworzenia przyrody domagają się od dawna sami nauczyciele biologii, chemii, geografii oraz fizyki. Wiceministra się myli. Rząd wykonuje tę robotę od końca. Horror!
W pokoju nauczycielskim codziennie rozmawia się o przejściu na emeryturę i dorabianiu, o dwóch etatach w tym roku i urlopie na poratowanie zdrowia w roku przyszłym. Czy to normalne?
mrzonki. Gdy Sejm przyjął projekt budżetu na przyszły rok, Katarzyna Lubnauer zapewniała, że wciąż realna jest podwyżka 10 proc. Ostateczną decyzję podejmie minister finansów po wysłuchaniu argumentów Nowackiej. Rzeczywistość okazała się mniej optymistyczna. Stanęło na 5 proc. od 1 stycznia 2025