Nie ma sporów co do tego, że Rafał Trzaskowski był w bardzo dobrej formie, a Szymon Hołownia i Sławomir Mentzen w nieco słabszej niż zwykle. Generalnie na debacie skorzystali najbardziej ci, którzy na to zasługują.
Proces reedukacji jakby ostatnio przyspieszył. Po sprawie dziekana UW dowiadujemy się, co się działo na Uniwersytecie w Siedlcach. #MeToo à la polonaise najwyraźniej się rozkręca.
i Studiów Międzynarodowych prof. Daniel Przastek nie dość, że regularnie rugał podwładnych, dziwnie ich dotykał, to w dodatku przed jednym z nich wulgarnie się obnażył. I choć jego sprawy o mobbing wcześniej się ślimaczyły, to po opisaniu tej „akcji” przez Jana Rybickiego w
Jeśli obawiam się o rezultat wyborów, to z powodu anachronicznych środków organizacyjnych, którymi dysponuje Platforma Obywatelska. Czyżby Donald Tusk miał węża w kieszeni albo nie rozumiał, że „samo się nie wygra”?
Myśli Jana Pawła II. Jest bowiem prezydentem dla wszystkich. Dobre i przekonujące w przemówieniu Trzaskowskiego było odwoływanie się do pozytywnych emocji i idei zawartej w wyrażeniu „lubić ludzi”. Polska to nie ring bokserski, mówił prezydent Warszawy. Potrzebujemy prezydenta
Nie wiem i nie chcę wiedzieć, co kryje się w duszy Kaczyńskiego. Za to fascynuje mnie ten wir, który czasami wciąga człowieka płynącego po burzliwych wodach kariery i rzuca na moralne dno.
To już kolejny raz, gdy Grzegorz Braun pod osłoną swego immunitetu dokonuje przestępstw. Niby przepisy i zdrowy rozsądek podpowiadają, jak postępować, gdy poseł rozrabia bądź nadużywa władzy. Ale, jak widać, to nie wystarczy.
mandatem. Agresja się opłaciła – Braun został bohaterem dla milionowej rzeszy „antyszczepionkowców”. Następnie w maju 2023 r. Braun wdarł się na wykład prof. Jana Grabowskiego w Niemieckim Instytucie Historycznym. Wyrwał profesorowi mikrofon i walił nim w pulpit. Ewidentnie popełnił
Kto czekał na numery i ustawki, ten się nie zawiódł. Ale głównym bohaterem debaty prezydenckiej Republiki był i tak nieobecny Rafał Trzaskowski. Jej treść relacjonowaliśmy na bieżąco. Teraz czas na komentarz.
Kto wygrał? Obstawiam, że po debacie w Końskich wzrosty zauważy Szymon Hołownia. Rafał Trzaskowski tylko odrobił lekcję, a Karol Nawrocki zabuksował w miejscu.
To będzie „wiosna Polaków”, agitował tłum na okoliczność swojego startu w wyborach kandydat obywatelski. Cóż, wierzymy, że prezydent Karol Nawrocki będzie godnym następcą Bolesława. Zobaczymy, którego.
Końskie będą dla Rafała Trzaskowskiego czymś takim jak dla kadry narodowej mecz z półamatorską drużyną z niewielkiej wysepki.
Za ponawiane wyzwiska i kalumnie Jarosław Kaczyński z pewnością będzie musiał odpowiedzieć. Jak znamy mec. Giertycha – nie odpuści. I dobrze. Są jakieś granice agresji w polityce.
Opowieść o sadystycznym reżimie, który za pomocą prokuratorskich siepaczy mści się na patriotach, budzi zażenowanie, politowanie albo gniew moralny. Także w PiS.
Kondycja zaprawionego podróżnika, malowniczego włóczęgi i żałosnego turysty w koszuli w palemki niczym się nie różni od kondycji autochtona, aborygena, „lokalsa” i wszelkiego tubylca.
Nad Małgorzatą Manowską zawisły czarne chmury. Ma całą serię spraw w prokuraturze, przed izbą dyscyplinarną SN i sądem cywilnym, a profesury na pocieszenie raczej nie będzie.
Nawet wyborcy PiS nie chcą mieć za prezydenta kumpla kryminalistów. Zapowiadający się upadek „obywatelskiego kandydata” będzie miał daleko idące następstwa. I to następstwa z kategorii „polityczne trzęsienie ziemi”.
Jesteśmy mądrzy, inteligentni, kompetentni, dojrzali, zrównoważeni. A który z dawnych autorów zasłużył sobie na taki zestaw komplementów? Który miałby szansę opublikować cokolwiek w poważnym wydawnictwie w naszych czasach?
Zawziętą bezczelność Kaczyńskiego, Błaszczaka i ludzi PiS można wytłumaczyć psychologicznie jako synergię agresji powodowanej strachem i euforii wywołanej nadzieją na rychłe odwrócenie złego losu i powrót do władzy.
Prezes Kaczyński wystąpił z tezą, że Barbara Skrzypek jest „pierwszą ofiarą śmiertelną reżimu Tuska”. Wiele ryzykuje. Publikacja protokołu zeznań byłej współpracowniczki może być bardzo nie po jego myśli.
Andrzej Duda przez dekadę sprawowania funkcji prezydenta nie przyswoił sobie zasad dyplomacji, przez co ośmiesza i siebie, i kraj. Dziś naruszył zasadę dyskrecji, jedną z najważniejszych.
Putino-trumpizm może być dla polskiej alt-prawicy całkiem pociągający. Ale marna to strategia, bo Polacy nie chcą, aby ich kraj był czyimkolwiek wasalem. Za jaką miedzą PiS zgubił swoją godność?
bardziej”. Rzeczywiście. PiS zachowuje się wobec Ameryki w sposób tak bezceremonialnie wasalny jak wobec Jana Pawła II. Pierwsi sekretarze PZPR mieli więcej godności w swoich umizgach do sowieckich „genseków” niż PiS (i okolice) w merdaniu ogonem przed Trumpem. Tylko że Chruszczowowi czy
Cwaniacy mają się coraz lepiej, a poważni i rzetelni badacze żyją od ewaluacji do ewaluacji, bojąc się o swoje etaty. Lękają się też podpaść studentom. Generalnie praca wychodzi im bokiem.
Karol Nawrocki pokazał się w otoczeniu całej „wierchuszki” PiS i rozwiał wszelkie wątpliwości, czy aby na pewno jest kandydatem tej partii i jej prezesa.
Nawrocki. Ani jednego cytatu z papieża Jeśli w historycznie wprost rozwlekłej mowie Nawrockiego było coś zaskakującego, to chyba tylko całkowity brak akcentów klerykalnych. Nie było nawet małego cytatu z Jana Pawła II! I za to wypada kandydatowi Nawrockiemu podziękować. A poza tym to już widzimy
Mała, ekstremalnie konserwatywno-katolicka partia Zbigniewa Ziobry nie miała dotacji państwowej, więc miała „żywić się” Lasami Państwowymi. I tak też się działo. Długo ten dzban wodę nosił. Teraz jednak ucho mu się ostatecznie urwało.
kwestionowane są wydatki rzędu 0,5 mld zł. W związku z tym złożone zostało aż 60 zawiadomień do prokuratury. Istotę rzeczy zwięźle tłumaczy pani minister: „Między 2020 a 2023 r. wydano [na promocję Lasów Państwowych] 45 mln zł, przy czym standardowo było to 1–2 mln rocznie, a jak
Panów Karola Nawrockiego i Tomasza J. powierzchownie łączy jedynie słowo „hotel”, ale na głębszym poziomie jednak coś więcej. Kolejne afery obyczajowe w PiS stają się coraz bardziej „memiczne”. Dla kandydata na poważny urząd to katastrofa.
W obliczu zagrożenia każde działanie zwiększające szanse na podtrzymanie amerykańskiego parasola ochronnego nad Polską jest cenne i potrzebne. Honor mało się liczy, za to chimeryczne sympatie i antypatie Trumpa liczą się bardzo.
Sejm widział już wiele gorszących scen i awantur. Ta była jednakże wyjątkowa, bo złamała tabu. W niespokojnej atmosferze w Polsce i na świecie agresywne zachowania polityków są tym bardziej złowieszcze.
Kandydat PiS będzie wierny Trumpowi do końca i do ostatniego dnia liczyć będzie na okruch z waszyngtońskiego stołu, czyli jakąś przychylną dla siebie wypowiedź przedstawiciela USA.
Znany i lubiany niewątpliwie judeosceptyk Robert Winnicki nawtykał mi niedawno od żydokomuny. W czym problem?
W świetle tego, co dzisiaj wiemy o sprawie Collegium Humanum m.in. po emisji programu „Czarno na Białym”, należy uznać za skandaliczny upór i brak honoru fakt, że Jacek Sutryk jeszcze nie podał się do dymisji.
W miarę otwierania śledztw i ogłaszania przez prokuratorów kolejnych sprawozdań z ich przebiegu hałaśliwi panowie nieco się wyciszą. I tak to afery, na które PiS i jego wyborcy byli tak odporni, w końcu mogą odegrać swoją polityczną rolę.
Wszystko to stanęło mi przed kaprawymi oczami starzejącego się satyra, gdym usłyszał o 201 hotelowych dobach tajemniczo zarezerwowanych i jeszcze bardziej tajemniczo wykorzystanych, a za to najbezczelniej w świecie niezapłaconych przez Karola Nawrockiego.
„Kandydat obywatelski” chciałby, aby młodzi prawicowi wyborcy mówili o jego krzepie, treningach i patriotyzmie. To może być skuteczne, jeśli nie da się przyłapać na czymś, co dla młodego elektoratu i narodowców jest dyshonorem.
Niewygodna prawda o miłości jest taka, że nie każdy jest godny kochania i nie każdy jest na tyle szlachetny, aby być do kochania zdolny.
Hasło Krzysztofa Stanowskiego to „Zero kompetencji”, co ma się odnosić do niego samego, a jednocześnie do wszystkich innych kandydatów. Zrugał ich zresztą z góry na dół.
Wiele razy mogliśmy się przekonać, jak bardzo mało znaczymy dla Waszyngtonu. Nie inaczej jest i teraz. Nic nie wskazuje na to, żebyśmy mieli skorzystać na powrocie Trumpa do władzy.
Łobuzie nasz elitarny! Pachnący, elegancki łobuzie, pedikury pełen! Powiedzże nam, bladaczkom, szaraczkom, jak dziś nam tę herbatę pić? Którą byś nam doradził? W czym parzoną i podaną? Czy z ciasteczkiem?
W świecie PiS niezapłacenie jakichś marnych 25 tys. zł to żaden występek, Nawrocki mógł się takimi drobiazgami nie przejmować. Jednak teraz, gdy Kaczyński wystawił go do wyborów prezydenckich, sprawa wygląda inaczej. I jeśli się potwierdzi, kandydat PiS może nie wyjść z tego obronną ręką.
Choćby był w środku wrażliwy jak cukrowa pianka, przenigdy nie okaże słabości. A za słabość i dyshonor ludzie tego pokroju uważają wszelki kompromis. Z każdej sytuacji konfliktowej uciekają w „rozwiązania siłowe”, czyli radykalizm i nieprzejednanie.
Sądzę, że wszystko rozegra się między dwiema kandydaturami. A jako że Czarzasty zaliczył wpadkę z nominowaniem Wieczorka, to tym razem premier będzie miał ostatnie słowo. Wyczołganie się z tego grzęzawiska to będzie nie lada wysiłek.
Sprawa jest wagi najwyższej, a spór prawny wokół wypłat środków budżetowych dla PiS stanowi ze wszech miar istotny precedens, nie mówiąc już o tym, że jego rozstrzygnięcie będzie miało wpływ na kampanię prezydencką.
, twierdząc, że dopóki nie ma nowej ustawy naprawiającej system sądowniczy, minister musi się kierować kodeksem wyborczym i konstytucją, a nie uchwałą rządu. Ważny komentarz uzyskaliśmy też od profesora Uniwersytetu Jana Długosza w Częstochowie dr. hab. Michała Bartoszewicza, który specjalizuje się w
„Am, am!” – woła do nas marketing. „Am, am!” – odpowiadamy gromko. I do tego w zasadzie nasza społeczna komunikacja się sprowadza. Reszta jest milczeniem albo zgiełkiem, bez różnicy.
Być może cała sprawa będzie się nadal toczyć na gruncie sądowym, wskutek ewentualnej skargi prokuratora generalnego do Sądu Najwyższego. Takie rozwiązanie proponuje Adamowi Bodnarowi Roman Giertych.
Może warto, aby politycy koalicji przyjęli pewne wspólne standardy odnoszące się do słownictwa i retoryki, jaką wolno stosować, gdy mowa o mniejszościach bądź imigrantach.
Lewica mogła się wykazać, ale szansę tę z powodu niepoprawnego partyjniactwa zmarnowała. Czy teraz skorzysta z okazji, aby naprawić błąd, i rekomenduje kogoś doświadczonego i znającego resort? Wątpię.
Dlaczego tak jest, że odmawiamy sobie „głupoty” radości? W naszych czasach tej emocjonalnej nagości wstydzimy się bardziej niż w dawniejszych epokach, kiedy naturalność, bezpośredniość i szczerość nie uchodziły jeszcze za oznaki słabości.
Jeśli Magdalena Biejat otrzyma 5 proc., to wszyscy wyborcy Lewicy dowiedzą się, że jest to partia zagrożona nieprzekroczeniem progu wyborczego. Nic dobrego nie wynikłoby z tego ani dla Lewicy, ani dla Biejat osobiście.
. Jako działaczka społeczna związana była m.in. z Janem Śpiewakiem, a także z Fundacją Batorego oraz Helsińską Fundacją Praw Człowieka. Po odejściu z Razem została wiceprzewodniczącą klubu parlamentarnego Lewicy. Ma 42 lata, męża i dwoje dzieci. Jest warszawianką. Jej wypowiedzi są twardo lewicowe, by
Czy Andrzej Duda ma jakieś argumenty poza rekomendacją PKOl? Poza zamiłowaniem do nart i prestiżowym statusem byłego prezydenta nic chyba za nim nie przemawia. A gdyby doszło do jakichś rozmów, to zaraz się okaże, że bariera językowa sięga wysokości iście tyczkarskich.
Egzaminu z komunikacji i zarządzania wizerunkiem rząd Donalda Tuska nie zdał. Chciałoby się zakrzyknąć: Tusku, więcej propagandy sukcesu! Jednak to nie pierwszy, lecz drugi rok jego rządów będzie kluczowy dla przyszłości Polski.
Gdyby rozliczenia toczyły się zbyt szybko, histeryczne jeremiady PiS, że „bodnarowcy ich biją”, mogłyby się nieźle sprzedawać na politycznym rynku.
Przemówienie Rafała Trzaskowskiego zachwycające nie było, ale było dobre. Poza afirmacją odrębności Śląska i krytyką PiS wszystko w nim było „do wzięcia”. Na przyszłość trzeba będzie się postarać o większą wyrazistość.
Najważniejsze zarzuty wobec Nawrockiego dotyczą jego spotkania z Wielkim Bu w siedzibie IPN i udostępnienia informacji o zbiórce na rzecz neonazisty. Wskazują na to, że jego kontakty z przestępcami i „naziolami” nie były ani przypadkowe, ani nie służyły „nawracaniu” przestępców na dobrą drogę.