Wybory prezydenckie w USA pokazały, że jeżeli ludzie chcą politycznej zmiany, to nic ich nie powstrzyma. Wybiorą każde rozwiązanie, bez względu na to, z jakimi deliktami, przestępstwami i śmiesznościami by się ono kojarzyło. To poważne ostrzeżenie dla rządu Donalda Tuska.
PiS podpisuje Republikanom polityczne czeki in blanco. Jeśli Trump zacznie się układać z Putinem w sprawie Ukrainy na tyle, że Kreml będzie się jawił jako zwycięski reżim, Kaczyński i jego ekipa będą świecić oczami za Trumpa nieporównanie bardziej niż dotąd za proputinowskiego Orbána.
Zbliżająca się kampania prezydencka powoduje, że pojawiają się liczne przekazy – te płynące z Nowogrodzkiej, ale też od przeciwników rządu Tuska w obozie demokratycznym – które budują obraz chylącej się ku upadkowi władzy i nostalgii za starymi dobrymi czasami. Oto kilka z nich.
1. Tusk wchodzi w buty Kaczyńskiego Dowodem ma być m.in. kwestia imigrantów, prawo azylowe, militarne wzmożenie, stosunek do Zielonego Ładu. Ale także sposób obsadzania władz państwowych spółek, pojmowanie praworządności, konserwatyzm obozu rządzącego w kwestii aborcji czy związków partnerskich
Po październikowych wyborach nastał dwuletni okres przejściowy – do czasu zmiany w Pałacu Prezydenckim, z czego połowa minęła. Jednak to trochę zwodnicze alibi. Bierność w oczekiwaniu na „swojego prezydenta” może spowodować, że tego „swojaka” nie będzie.
Czy wyborcy antyPiSu mogą być tak radykalni i bezkompromisowi jak zwolennicy Kaczyńskiego? Czy wypada im zdecydowanie popierać jedną z partii i jej lidera? To budzi duże kontrowersje, zwłaszcza gdy chodzi o Platformę i Donalda Tuska.
Kredyt udzielony nowej władzy rok temu nie został jeszcze wyczerpany, choć jest pytanie, czy utrzyma się on do decydującej, majowej prezydenckiej rozgrywki. Tusk będzie musiał wykazać się jeszcze większą maestrią niż ta, którą pokazał w kampanii parlamentarnej. Wrócił, przepędził PiS, ale musi znowu wygrać, aby wszystkiego nie przegrać.
szefa rządu. Przewaga Platformy nad PiS utrzymuje się od czasu wyborów europejskich, choć nie jest duża, często w granicach 1–2 pkt proc. Partyjne wyniki ogólnie niewiele się zmieniły, ale obóz demokratyczny wciąż ma wyraźną większość. Wydawało się niektórym, że PiS już spada na dno, za chwilę
Daleko na razie do „spłynięcia rządu Tuska” wraz z falą powodziową, co wróżyły propisowskie media. W prawicowych komentarzach widać było „szok i niedowierzanie”.
Widać, że zaczyna się nowy etap polityczny między antyPiSem a PiS. Oznacza powrót do czasów walki „dobra ze złem”, która była ważnym motywem zwycięstwa ówczesnej opozycji w wyborach 15 października. Czy jest społeczne przyzwolenie na radykalną rozprawę z partią Kaczyńskiego?
Teraz następuje najważniejszy sprawdzian dla Donalda Tuska, rządu i administracji. Z powodzią nie da się negocjować, ale już za pomoc poszkodowanym władza będzie dokładnie rozliczona, nie tylko przez politycznych przeciwników, ale też przez ludzi, którzy ponieśli ogromne straty, oraz przez opinię publiczną.
). Badanie internetowej aktywności (udostępnione przez Mariusza Gierszewskiego z Radia Zet) pokazało, że podczas powodzi treści identyfikowanych jako pochodzące od PiS było 70 proc., 15 proc. – od Konfederacji. Widać, że dzisiejsza opozycja postanowiła wykorzystywać każdą sytuację, aby próbować
Wybory prezydenckie mają kluczowe znaczenie dla starcia PiS – antyPiS, ale też dla sytuacji w koalicji i w partii Kaczyńskiego. Okres do wyborów jawi się jako przejściowy, wszystko, co się teraz dzieje, zmierza do wielkiej kulminacji. Trwa więc ustawianie się do decydującej bitwy.
wersja ze starym dobrym towarzyszem jako kandydatem, którego można zaprezentować później. Niedawno poseł PiS Michał Moskal, były szef gabinetu wicepremiera Kaczyńskiego, powiedział w Polsat News Polityka o Mariuszu Błaszczaku, że „to człowiek, pod którym można zebrać szeroki obóz konserwatywny
Wiele uszło formacji Kaczyńskiego płazem, jak choćby cała nienawistna propaganda ówczesnej telewizji rządowej, na którą szły setki milionów z budżetu państwa czy wydatki z Funduszu Sprawiedliwości na wyborcze prezenty. Ale ważne jest to, że PiS-owi nie udało się do końca oszukać systemu, a kara jest poważna.
Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która przypuszczalnie unieważni to rozstrzygnięcie, ponieważ jest neoizbą, stworzoną przez PiS właśnie na takie okazje. W sprawie immunitetów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika marszałek Szymon Hołownia zignorował wyroki tej izby, ale teraz sytuacja jest nieco
Wielu wyborców rządzącej koalicji zastanawia się, czy wszystko idzie zgodnie z planem i Donald Tusk kontroluje sytuację, a może przeciwnie – przedwcześnie nastał czas improwizacji i chaosu, jak u schyłku poprzednich rządów Platformy. To kluczowe pytanie u progu „prezydenckiego” sezonu.
Czy i kiedy w Polsce nastąpi w końcu mentalny i prawny przełom w kwestii aborcji, mniejszości seksualnych, związków partnerskich, korekty płci, antykoncepcji? Jakie są realne poglądy w tych sprawach? Czy politycy mają rację, zasłaniając się konserwatyzmem swoich wyborców? Postanowiliśmy to zbadać w dużym sondażu „Polityki”, zwłaszcza że tematy te już wkrótce mają powrócić do Sejmu.
Koalicji 15 października bardzo brakuje „miejscowych” pomysłów, rozmachu, wspólnych, nagłośnionych przedsięwzięć. Od wielu tygodni nic się większego nie wydarzyło, widać marazm i zagubienie, czyli paliwo dla tęsknoty za „sprawczym PiS”.
Drugie półrocze rządu Tuska powinno być wyraźnie inne niż pierwsze sześć miesięcy, jeśli koalicja ma zablokować powrót partii Kaczyńskiego do władzy. Wciąż ma na to szanse, ale musi się bardziej postarać.
Wyniki próby samorządowej i europejskiej pokazały, że znowu zmierzamy do sytuacji, w której zwolennicy liberalnej demokracji i jej kontestatorzy to niemal równe połowy całego polskiego elektoratu. Wybory prezydenckie będą kulminacją zmagań o to samo: Wschód czy Zachód? – co najlepiej rozumieją sami wyborcy.
Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, o wnioskach po eurowyborach, o swoim ewentualnym kandydowaniu na prezydenta RP, o krzyżach w warszawskim ratuszu i o tym, czy PiS może jeszcze powrócić do władzy.
MARIUSZ JANICKI, RAFAŁ KALUKIN: – Panie prezydencie, rozmawiamy kilka dni po wyborach europejskich, które zakończyły wyborczy „trójpak”. Po wakacjach ruszy już nieformalna kampania prezydencka. Pytamy zatem o ocenę punktu startu z perspektywy pana obozu politycznego. RAFAŁ
Czy Platforma na stałe lub przynajmniej na dłużej wyprzedziła PiS, czy Trzecia Droga już nie wróci na drugie miejsce, co z Lewicą, czy wreszcie się odbije, czy zmierza w tej postaci do końca – na te odpowiedzi trzeba jeszcze zaczekać.
w końcu niewielka, zamknęła się w 1 proc., a początkowy nastrój triumfu po exit pollu został potem nieco przygaszony końcowymi wynikami (analiza wyborcza Rafała Kalukina). To pierwsze miejsce było jednak dla formacji Tuska ważne, bo dotyczyło wyborów europejskich, ustawionych przez samego lidera PO
Jeżeli po tylu ujawnionych aferach ponownie wygra Zjednoczona Prawica, z ludźmi Ziobry na listach, to byłby sygnał, że ta formacja nie tylko pozostaje w grze, jest doskonale odporna na skandale i nawet udokumentowane zarzuty, ale może całkiem szybko powrócić do władzy i się zemścić, co już wielokrotnie zapowiadała.
Jarosław Kaczyński często narzeka, także teraz w kampanii europejskiej, że Polacy ulegają fałszywej wizji rzeczywistości, dali się zwieść sztuczkom Tuska. Ale to PiS od dawna stosuje zaawansowane i skuteczne techniki wpływu. Na czym one polegają?
Nasza krajowa polityka, choć wydaje się na co dzień zwyczajna i banalna, ma jednak swoje wyraziste cechy, może i dziwactwa – w skali europejskiej i nie tylko. Te znaki szczególnie mocno się ujawniają i będą wpływać na kluczowe wydarzenia, także na wybory 9 czerwca i prezydenckie. Oto kilka z takich osobliwości.
1. Poparcie dla partii jest w Polsce niewiarygodnie stałe, jak wykute w kamieniu. Szokujący był wynik ostatnich wyborów samorządowych, kiedy okazało się, że nastąpiło, ze śladowymi korektami, powtórzenie rezultatu wyborów parlamentarnych sprzed pół roku. Najnowsze sondaże przed wyborami
To jest wielka zmyłka. Propozycja Kaczyńskiego, Orbána i innych antyunijnych polityków to nie jakaś korekta Unii. Celem „narodowych, konserwatywnych środowisk” jest całkowita polityczna i ideologiczna zmiana, w duchu „nieliberalnej demokracji” Orbána i „reform sądownictwa” Kaczyńskiego. Tyle że podniesionych już do poziomu regulacji europejskich.
Nawet jeśli rezultat wyborów samorządowych nie jest jeszcze jakimś poważnym ostrzeżeniem dla rządzących, widać, że polityczna publiczność czeka na nowe atrakcje, narracje, cele, bardziej jednolity przekaz.
Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.
Tu nie chodzi tylko o ambicje Tuska, ale o całościowy obraz Polski pod nowymi rządami. Jeśli znowu, na poziomie sejmików, wygra PiS, to demokratyczna rewolucja rzecz jasna się od tego nie załamie, ale zrodzi się pytanie, dlaczego znowu zwyciężył Kaczyński.
Mecz dwudziestolecia, czyli polityczny pojedynek Donalda Tuska z Jarosławem Kaczyńskim, nie skończył się, wchodzi w nową fazę. Ważne, kto teraz zyska psychologiczną przewagę.
PiS szuka nowych propagandowych chwytów, aby przytrzymać radykalną gwardię, a zarazem znowu zyskać przychylność tych, którzy nie zgadzają się na „wojnę plemion”. Teraz są to nawet trzy wersje przekazu. Czy ekipie Kaczyńskiego kolejny raz uda się ta kombinacja?
Kaczyński i jego ekipa, mimo traumy, nie stracili nagle myśliwskiego instynktu, czekają na każde potknięcie koalicji, pierwszy sygnał jej niespójności, chaosu i niezdecydowania.
Rosną emocje związane z wyborami prezydenckimi w 2025 r. Wyraźnie wcześniej niż w przypadku poprzednich elekcji. Widać, że to decydująca walka, której wynik utrwali obecną władzę na lata albo odrodzi siłę PiS. Pojawiają się nazwiska, szacowane są szanse, rozpatrywane strategie. Jak to wygląda na dziś?
PiS. Bo „niezależni” kandydaci zawsze są za złamaniem duopolu PO-PiS, ale potem z reguły okazuje się, że bardziej chodzi o złamanie PO niż PiS. Pojawiają się zatem cztery główne pytania. 1. Czy wyborcy znowu złapią się na „świeżość” kandydata PiS? Wydawałoby się, że po
„To nie pojednanie i deeskalacja służą Kaczyńskiemu, ale artykuły, które przekonują, że im więcej w życiu publicznym będzie konfliktu, tym lepiej dla demokracji” – pisze Marcin Matczak. Mariusz Janicki odpowiada: „Matczak uważa, że trzeba obniżać temperaturę politycznego sporu, bo ludzie chcą spokojnie żyć. Pytanie tylko, w jakiej Polsce. Tak się składa, że tzw. zmęczenie wojną z reguły służy autokratom, którzy się nie męczą. A wymuszony pokój nie oznacza spokoju”.
*** „Mit wojny”. Polemika Marcina Matczaka z tekstem Mariusza Janickiego Mariusz Janicki w najnowszej „Polityce” napisał tekst pt. „Mit pojednania”. Uważam ten tekst za jednostronny, zawierający intelektualne nieścisłości i groźny dla demokracji. A ponieważ Autor
„Zmniejszyć napięcie społeczne”, „deeskalować”, „porozumieć się z prezydentem” – to najnowsze postulaty tych, którzy zmęczyli się „duopolem Kaczyńskiego i Tuska”. Jednak fałszywy kompromis nie załatwia niczego, przeciwnie – może wzmocnić autokratów, którzy wykorzystają każde ustępstwo demokratycznego obozu.
Gwałtowne zaostrzenie politycznego konfliktu nie jest przypadkowe. Trwa właśnie decydująca próba sił, nie mniej istotna niż przełom z 15 października. To teraz następuje właściwa konsumpcja wyniku wyborów, waży się, kto uzyska polityczną i psychologiczną przewagę. Może nawet na lata.
zraża, mierzy w trzy główne cele. 1. Wykazać brutalność nowego „reżimu” Rozumowanie jest takie: Tusk może tłumaczyć się, że nie wprowadza swoich rozwiązań, bo Duda wetuje mu ustawy, ale pytanie, jak długo ludzie będą mu wierzyć; w końcu może uznają, że to jego problem, a ma być tak, jak to
Hasło „antyPiS” ma dwa znaczenia: rozliczenie i odróżnienie.
Pogłębia się stan schizofrenii polskiej polityki. W świecie według PiS prezesem TVP jest Michał Adamczyk, Maciej Wąsik z Mariuszem Kamińskim są niewinni jak nigdy dotąd, a w dodatku prawidłowo ułaskawieni, Trybunał Konstytucyjny nie zawiera w swoim składzie dublerów, KRS ma prawidłowo powołanych
Głosowanie 15 października było przełomowe. Ale to w 2024 r., kiedy aż dwukrotnie odbędą się wybory, a nowy rząd i koalicja pokażą, jak sobie radzą z rządzeniem, rozstrzygnie się, na ile efekty tamtego społecznego zrywu są trwałe. Oto nasz wybór zagadek roku 2024 i możliwe ich rozstrzygnięcia.
1. Ile ze 100 konkretów formacji Tuska wejdzie w życie i jak to będzie odebrane przez wyborców? Sto dni, jakie symbolicznie na wykonanie stu obietnic dał sobie Donald Tusk, minie 22 marca, kiedy z pewnością rozpocznie się szaleństwo rozliczeń ze strony PiS i części dziennikarzy (portal Wirtualna
Sprawujący przez ostatnie lata władzę PiS był przez część liberalnych i lewicowych mediów traktowany jako rutynowy element demokratycznego systemu. Teraz jeszcze chętniej będzie przedstawiany jako zupełnie zwyczajna opozycja, od której ręce precz. To przedstawienie już się zaczęło.
PiS zrobi wszystko, aby koalicyjny rząd Tuska objął władzę na starcie już zmęczony, atakowany, poróżniony. Od odporności i politycznego rozeznania wyborców, którzy wsparli niedawno demokratyczną zmianę w Polsce, zależy, czy ten wygłosowany przez nich przełom wejdzie w życie.
Odchodząca władza wydaje się dzisiaj słaba i trochę śmieszna, Jarosław Kaczyński daleki od szczytowej formy, a Mateusz Morawiecki – nerwowy i pozbawiony dawnej pewności siebie. Ale jak pokazuje historia, PiS zbyt szybko skreślony potrafi się odwinąć. Spuszczenie tej partii z oka byłoby politycznym błędem.
, które nieneutralizowane od razu, mogą stworzyć nową opowieść prawicowego obozu. 1. Spokojnie, wynik wyborów to tylko awaria, żaden przełom. PiS bagatelizuje wynik głosowania 15 października. Pragnie osłabić wymowę tego aktu, zwłaszcza że liderzy nowej koalicji, szczególnie Donald Tusk, starają się z
Jak traktować wyborców, którzy – i to nie jeden raz – poparli partię jawnie naruszającą zasady konstytucji, praworządności i liberalnej demokracji? Trwa gorący spór o elektorat PiS; o to, czy można go krytykować i czy jest możliwe jakieś sensowne pojednanie.
Rozmaici recenzenci, w tym publicyści-symetryści, rzecznicy „niestraszenia PiS-em” i głosiciele opinii o „beznadziejnej opozycji”, po wyborach nie spuszczają z tonu. Przeciwnie, rozkręcają się i już wieszczą klęskę rządu Tuska. Zatem i nowy rząd, i wyborcy muszą zachować żelazne nerwy.
powyborczy zestaw siedmiu takich przekazów. I na pewno nie ostatni. 1. Wybory pokazały, że demokracja w Polsce ma się dobrze, a tyle razy ogłaszaliście jej koniec. To bardzo silny motyw ostatnich dni. Ze starej gwardii wystąpił tu niezmordowany Marcin Meller, który napisał: „Ten i ów straszył, że
Wynik wyborów to szansa na powrót do zachodnioeuropejskiej rodziny, do której Polska zapisała się 34 lata temu.
Taktyczne wsparcie dla Trzeciej Drogi oraz, jak się okazuje, również Lewicy, przyniosło nadspodziewane rezultaty dla całego antyPiSu. Choć przecież nikt tego nie mógł z góry zaplanować.
Niemożliwe stało się prawdą! Kończy się 8 lat rządów PiS! Opozycja demokratyczna będzie tworzyć nowy rząd! Wybory 15 października nie pozostawiają wątpliwości: PiS mimo formalnego zwycięstwa przegrał je z kretesem.
Jeśli nie teraz, i tak kiedyś PiS straci władzę, ale wtedy nie będzie to już miało takiego wymiaru politycznego i moralnego jak pokonanie tej partii 15 października. Bo to teraz różnica pomiędzy ustrojem liberalnej demokracji, który chce przywrócić opozycja, a autorytaryzmem wyborczym, proponowanym przez rządzącą prawicę, jest wyraźna jak nigdy przedtem.
Czy powinna się zmienić władza w Polsce? Jak ma wyglądać kraj po wyborach: gospodarka, socjal, wymiar sprawiedliwości, prawa kobiet, TVP, pozycja Polski w Europie? Takie między innymi pytania zadaliśmy w sondażu, który przeprowadziliśmy przy współpracy z pracownią Opinia24.
Prawidła politycznego marketingu mówią, że na wybrzmienie jakiegoś politycznego zdarzenia i dotarcie do odbiorców w masowej skali trzeba właśnie około dwóch tygodni. W obozie władzy widać już dużą nerwowość, niepewność, co objawia się coraz większą agresją. Mieliśmy starcie premierów, Morawieckiego i Tuska, i tak już może być do końca kampanii.
trzeciej kadencji, zwłaszcza że Trzecia Droga w tych samych badaniach spada pod próg. Była to oczywista akcja demobilizująca opozycję i jej elektorat przed marszem 1 października, ale wspomniani obdzwonieni z zapałem i dumą rzucili się do jej kolportowania. Ponieważ ten przekaz zaczął mieć duże
Nasz sondaż pokazuje, że pewna grupa elektoratu opozycji tkwi w specyficznym politycznym półśnie: może by i chcieli, aby PiS stracił władzę, ale się przy tym nie upierają. Stale trzeba im wysyłać nowe impulsy, uzmysławiać ekscesy władzy (ostatnio afera wizowa), aby wyrwać ich z przekonania, że „jest tak jak zawsze i lepiej nie będzie”. Natomiast PiS już obudził swoich wyborców-śpiochów.
: dlaczego nie? Pozytywna wiadomość dla przeciwników obecnej władzy jest taka, że wzrosty PiS na razie wyhamowały. Pojawiła się afera wizowa, jeszcze będzie wybrzmiewało „100 konkretów”, potem marsz 1 października. Słowem, nadchodzi czas na ripostę opozycji. *** Badanie przeprowadziła
Rozgrywka toczy się o to, aby po wyborach była szansa na dalszą grę – dla całej opozycji. Jest jeszcze czas na ostatni punkt zwrotny.
Za tydzień, 6 września, ukaże się wraz z POLITYKĄ, a także w księgarniach, nasza książka „Symetryści. Jak się pomaga autokratycznej władzy”. Zawiera nowy, niepublikowany wcześniej materiał, uzupełniony kilkoma tekstami z naszego tygodnika.
właściwie opisuje dużą część współczesnej rzeczywistości, zwłaszcza w przedwyborczym okresie. Zapraszamy więc do lektury „Symetrystów”. *** Fragment nowej książki Mariusza Janickiego i Wiesława Władyki „Symetryści. Jak się pomaga autokratycznej władzy”, która ukaże się za tydzień z
Zabrakło pokory, chłodnej analizy sytuacji, partyjnej dyplomacji. Być może po prostu nie każdy nadaje się na polityka. Teraz jest strach, są pojękiwania, panika, choć to wszystko było do przewidzenia. Pozostało niewiele ponad półtora miesiąca, jest czas już tylko na jeden przełom.
Batalia wyborcza, która już zdążyła mocno wymęczyć partie i wyborców, właśnie się oficjalnie rozpoczęła. Czy do 15 października może się jeszcze coś wydarzyć, czy możliwe są punkty zwrotne, zmiany w sondażach, nieoczekiwane szachy i maty?
., Kukiz’15 – 6 proc., PSL – 4 proc., Razem – 1 proc. Od czasu tamtego pomiaru do dnia wyborów PiS zyskał wówczas (w punktach) 1,5 proc., Platforma straciła 1 proc., Kukiz zyskał 2,8 proc., Nowoczesna 0,6 proc. proc., PSL 1,13 proc., Razem (po szarży Zandberga w telewizyjnej