Co robił i myślał przez ostatnie pięć lat Donald Tusk? Publikujemy i komentujemy fragment jego książki „Szczerze”. A ponadto piszemy o terapiach z użyciem komórek macierzystych, wojnie dorszowej, noblowskim tygodniu Tokarczuk, ile znaczą ziobryści i nie tylko.
Najwyraźniej standardy demokracji trzeba teraz odzyskiwać cichaczem, żeby nikogo nie urazić i nie znudzić.
Wielu widzi już w Adrianie Zandbergu przyszłego przywódcę i nadzieję całej opozycji. Jednocześnie jego ugrupowanie ma samodzielnie wciąż śladowe poparcie w sondażach. Jak zrozumieć ten paradoks?
Morawiecki maszeruje dziarsko ku centrum z Banasiem, Pawłowicz i Piotrowiczem.
Czy nasze dzieci nie za dużo czasu spędzają przed ekranem?
Jak co tydzień, w najnowszym numerze „Polityki” przygotowaliśmy dla Państwa wiele atrakcyjnych propozycji.
Nadchodzi czas wielkiej ściemy, zacierania śladów, mylenia tropów.
Po rezygnacji Donalda Tuska z prezydenckiego wyścigu na dobre ruszyła giełda kandydatów.
Kto z opozycji ma szansę na pokonanie urzędującego prezydenta Andrzeja Dudy? Oto okładkowy temat „Polityki” w tym tygodniu.
PiS wygrał wybory, ale wyraźnie nie tak to miało wyglądać. Pracowita kampania, wielkie transfery socjalne, rozpętana konserwatywna rewolucja kulturowa przyniosły wynik umiarkowany, beż żadnych politycznych zysków.
PiS wygrał wybory do Sejmu, powiększając znacznie zarówno swój dorobek procentowy (rekord od 1991 r.), jak i liczbę wyborców (rekordowe 8 mln głosów). Zwyciężył w 14 z 16 województw, z których wiele jeszcze niedawno było twierdzami Platformy Obywatelskiej. Sukces? Bez wątpienia. Ale większość sejmowa jest niewielka (235 mandatów – tyle, ile w 2015 r.), a na dodatek – czego w wieczór wyborczy chyba nikt się nie spodziewał – PiS utracił większość w Senacie.
W najnowszej „Polityce” szczegółowo analizujemy to, co się stało 13 października.
Pisaliśmy obszernie przez wiele lat, na czym polega idealne państwo w rozumieniu Jarosława Kaczyńskiego, w jakim kierunku zmierza i jak ma ostatecznie wyglądać. Na koniec chcielibyśmy zarysować inne państwo „idealne”, z opowieści różniącej się od narracji PiS, bliskie wolnościowej, otwartej koncepcji. Bo niezgoda na państwo PiS nie jest – wbrew pewnym opiniom – tylko programem negatywnym.
Wszędzie, gdzie można się poskarżyć na PiS, zasiada PiS. Partia władzy może ustanowić dowolne prawo, nie wykonać wyroku, nie podjąć śledztwa.
Rozważania o składkach na ZUS w czasie, kiedy decyduje się przyszłość praworządnego państwa, to tylko złudzenie normalności.
PiS radykalnie zmienił polską politykę. Istota tego pomysłu polega na wytworzeniu złudzenia „nowej normalności”, wspomaganej transferami pieniędzy do portfeli wyborców, połączonej z agresywnym konceptem ideologicznym i zmienianiem systemu państwa.
Jaka rodzina jest normalna, a jaka „nienormalna”? To pytanie krąży po kraju od czasu, kiedy prezes PiS Jarosław Kaczyński na wyborczej konwencji podał idealny wzorzec: „jedna kobieta, jeden mężczyzna i dzieci”.
Czy wystawienie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej jako kandydatki na premiera Koalicji Obywatelskiej pomoże tej formacji w poprawieniu wyniku sondażowego i wyborczego?
Jak doszło do tego, że schyłkowa, wydawałoby się, partia, z niedzisiejszym przywódcą, formacja, która sprawiała wrażenie kuriozalnej sekty, stała się mocarnym ugrupowaniem zmieniającym niemal wszystkie reguły państwa?
Michał Szułdrzyński z „Rzeczpospolitej” stwierdził, że obchody rocznicy Września ′39 były wielkie, a dzisiejsza walka polityczna w Polsce jest na tym tle mała i bez znaczenia w starciu z interesem narodowym. To nieporozumienie.
Afery dzielą się na jednorazowe i permanentne. Do tych ostatnich należy sytuacja w mediach publicznych, a zwłaszcza w TVP, kompletnie uzależnionej od politycznej władzy w Polsce.
Po wyborach samorządowych wszyscy wyrazili radość z wyniku. Różny jest tylko stopień jej szczerości. Właściwie wszyscy, w wymyślonych przez siebie kategoriach, wygrali.
Sprawa trolli w resorcie sprawiedliwości daleko wykracza poza tzw. hejt czy rozgrywki w środowisku sędziów, jak chciałby to teraz przedstawiać obóz rządzący.
Mało jest tak demoralizujących politykę haseł jak to, które robi ostatnio karierę: „może kradną, ale przynajmniej się dzielą”. W mniej dosłownej wersji zaczyna używać jej także jako argumentu sam obóz władzy, zwłaszcza po tzw. aferze samolotowej.
Sama Platforma, wraz z drobnymi przyległościami, nie wygra z PiS.
W ostatnich latach za murami więzień rośnie przemoc, więcej jest napaści, ucieczek, autoagresji, narkotyków, psychicznych zaburzeń.
Od blisko dwóch dekad polska polityka kręci się wokół partii Jarosława Kaczyńskiego, czego skutki dla innych ugrupowań i życia publicznego są coraz bardziej dewastujące. Czy ta logika jest do odwrócenia?
Narzekania na „nieładną” mowę wydają się rytualne. Po prostu się klnie i używa niecenzuralnych słów – i już, wydaje się to zjawisko niemalże przyrodnicze, z którym się nie dyskutuje. Jednak wiele obserwacji potwierdza, że „bluzgi” coraz bardziej wchodzą do językowej normy, nawet przestają nosić specyficzny emocjonalny ładunek, a stają się jednym ze środków wyrazu.
W okładkowym artykule „Polityki” przedstawiamy poruszającą relację z poszukiwań Dawidka, którymi żyła cała Polska, pokazując zarazem, jak ten dramat robił się publiczny, jak żył w mediach i internecie, co przynosiło dobre, ale i złe skutki.
Ukrainka Oksana opowiada o tym, jak Polacy traktują imigrantów zza wschodniej granicy i dlaczego wciąż opłaca się do nas przyjeżdżać.
Opozycja i jej elektorat wyraźnie sami przestali siebie lubić. Poczuli się gorsi, winni, niedorastający do „ludu” wspierającego obóz władzy. Pytanie, czy w takim mentalnym stanie można wygrać jakiekolwiek wybory?
Jak teraz wygląda edukacyjny chaos, na ile szkoły średnie są przygotowane na setki tysięcy kandydatów, ile uczniowskich dramatów pojawi się w tych pechowych rocznikach?
W najnowszym wydaniu „Polityki” proponujemy Państwu wiele atrakcyjnych tekstów, wywiadów, felietonów, a także niespodziankę: kilka wybranych, świetnych tekstów z prasy światowej, przygotowanych przez zespół dwutygodnika „Forum”.
W ostatnim wiosennym numerze „Polityki” znajdziecie Państwo wiele atrakcyjnych tematów.
Nie milkną echa europejskich wyborów. Wielu zadaje sobie pytanie z okładki najnowszej „Polityki”: czy już pozamiatane, czy zwycięstwo w jesiennych wyborach do parlamentu PiS ma w kieszeni, czy Polskę czeka węgierska droga do zmiany konstytucji przez dominującą władzę?
Jeśli opozycja po majowym szoku znowu się rozdrobni, to wynik KE z ostatnich wyborów będzie przez lata wspominany z nostalgią i wzruszeniem. Kolejna okazja na zwycięstwo antyPiSu może się trafić dopiero w końcówce przyszłej dekady.
W najnowszej „Polityce” omawiamy rezultaty majowej elekcji, analizujemy prawdopodobne przyczyny porażki Koalicji Europejskiej, także Wiosny Biedronia i innych ugrupowań.
Od 2015 r. nie ma już w Polsce normalnych, rutynowych wyborów. Za każdym razem jest to batalia o wszystko.
Czy będą dymisje biskupów? Czy może odejść cały polski episkopat? Co film braci Sekielskich zmieni w polskim Kościele, polskiej polityce i kończącej się kampanii wyborczej? To pytania, na które próbujemy odpowiedzieć w najnowszym wydaniu „Polityki”.
Temat okładkowy najnowszej „Polityki” mógł być tylko jeden. Film braci Sekielskich „Tylko nie mówi nikomu” wstrząsnął całym krajem.
Strajki i protesty przy populistycznych rządach to nowe doświadczenie. Przekonali się o tym wcześniej lekarze, opiekunowie osób niepełnosprawnych, a ostatnio – najdobitniej – nauczyciele. Czy jest sposób na PiS?