Na jednym z warszawskich lotnisk rozstawił się najdroższy z najnowszych nabytków polskiej armii – jednostka ogniowa systemu antyrakietowego Patriot. Spokojnie, to tylko ćwiczenie, które ma pokazać, jak szybko antyrakiety z bazy w Sochaczewie mogą trafić na pozycje bojowe w środku miasta. Scenariusz przyprawiający o ciarki na plecach, ale realny, jak pokazuje wojna w Ukrainie.
Odchodzący generał może zburzyć budowany przez ministra Mariusza Błaszczaka wizerunek MON pod rządami PiS jako zbawców polskiej armii.
Najgorsze, co by się mogło stać, to fiasko wspólnych ustaleń, po którym nastąpiłaby lawina oskarżeń. Cieszyliby się tylko Władimir Putin z Aleksandrem Łukaszenką. Niestety, środowy wieczór dopisał do tego tekstu pesymistyczne post scriptum.
Jeśli każdy kryzys to szansa, nie można zmarnować lekcji z Przewodowa. Ale zadanie domowe, jakie do odrobienia ma polska władza, będzie dla niej bolesne. Niebezpieczny incydent obnażył poważne braki.
W Kielcach szef MON w każdym przemówieniu podkreślał, że jak żaden poprzedni rząd ten dba o wojsko i przemysł obronny. Ale przecież ludzie zbrojeniówki umieją liczyć: 33,4 mld na pakiet koreański, 8 mld na pakiet polski.
Mariusz Błaszczak, jego urzędnicy i generałowie wiele razy zapewniali, że rekrutacyjna lawina, którą uruchomili, w żadnym razie nie oznacza zgody na obniżenie jakości żołnierzy. Oby wydanie ministerialnego okólnika nie okazało się na to przyzwoleniem.
To jeden z regularnie powracających tematów gdybań i obaw, niekoniecznie związany z sezonem ogórkowym. Odwieszenie powszechnego obowiązku odbywania służby wojskowej jest omawiane niemal od chwili, gdy w 2009 r. został on zawieszony.
Czy brak entuzjazmu dla koreańskich zamówień resortu obrony popsuł karierę gwiazdy Polskiej Grupy Zbrojeniowej? Minister Mariusz Błaszczak już raz pokazał, że krytyków wycisza bezwzględnie.
Korea Południowa stanie się drugim po USA najważniejszym dostawcą uzbrojenia dla Polski. Zgarnąć może równowartość rocznych wydatków na obronę. Na szybko, bez konkursu i za zamkniętymi drzwiami.
Polska wyda kilka miliardów złotych na wyrzutnie pocisków przeciwpancernych, zwane niszczycielami czołgów. Pierwsze mają za trzy lata dotrzeć do Suwałk.