Prof. Michał Krzyżanowski, medioznawca, o tym, jak zmieniają się współczesne media i jak POLITYKA wpływała na kolejne pokolenia czytelników.
Nie ulega wątpliwości, że presja z USA w połączeniu z masowymi protestami w kraju skłoniła prezydenta do takiej decyzji. Ale weto Dudy – podkreślają Amerykanie – to dopiero pierwszy krok na drodze do poprawy wzajemnych stosunków.
Veto! Wolne media, wolni ludzie, wolna Polska! – pod takim hasłem zebrali się w niedzielę pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie protestujący przeciw przyjętej przez PiS i Solidarną Polskę ustawie lex TVN. Manifestacje organizowane były także w ponad 120 miejscach w całym kraju. Pod apelem do Andrzeja Dudy w obronie TVN podpisało się już ponad 2 mln ludzi.
Organizacje z całego świata jednoznacznie potępiają wyrok skazujący dziennikarkę „Polityki”, oskarżoną o pomówienia i znieważenie sędziów w tzw. aferze hejterskiej. Wskazują, że to krok w stronę eliminacji wolności prasy w Polsce.
Media w wielu krajach opisują wtorkowe demonstracje w obronie wolności mediów i niezależności stacji TVN. Większość z nich podkreśla, że upór Jarosława Kaczyńskiego nie przejdzie bez echa w Białym Domu.
Jeśli stawimy się tłumnie na demonstracjach w obronie TVN i wolnych mediów, zostaną zauważone przez media zachodnioeuropejskie i amerykańskie. Może to wytworzyć presję, której przestraszy się Kaczyński i jego ludzie.
Kongresmeni są zaniepokojeni pomysłami PiS i ostrzegają, że ustawa godząca w TVN może negatywnie wpłynąć na stosunki Polski z USA: ekonomiczne, a nawet wojskowe.
Zapowiedź wprowadzenia daniny wywołała burzę i sprowokowała akcję „Media bez wyboru”. Wspierające ją media uznają podatek jako zamach na swoją niezależność. Te prorządowe przekonują, że to próba uniknięcia płacenia podatków przez zagraniczne koncerny.
Stanowczo i pryncypialnie zareagowali Amerykanie na planowany przez PiS podatek od dochodów z reklam, który uderzyłby media po kieszeni, żeby wyciszyły krytykę rządu.
Humorystyczna afera z dwuwładzą w partii Jarosława Gowina uruchomiła proces nieuchronnie prowadzący do rozpadu tzw. Zjednoczonej Prawicy. Odpowiedzialność ponosi największy wróg Jarosława Kaczyńskiego. Czyli on sam.