Każdy naród w Europie zmaga się z jakąś hańbą domową i jakimś wstydem. Niemal każdy leczy rany po wojnach światowych lub tylko po własnych: kolonialnych, domowych, granicznych, etnicznych.
Młoda austriacka demokracja przeszła prawdziwą próbę ognia 15 lipca 1927 r., gdy w Wiedniu wzburzony tłum podpalił Pałac Sprawiedliwości, a interweniująca policja zabiła ponad 80 osób.
Na początku był zwykły pisuar. W 1917 r. Marcel Duchamp wysłał go na wystawę, pod pseudonimem R. Mutt. W ten sposób dokonał w sztuce większego przewrotu aniżeli Picasso kubistycznymi „Pannami z Awinionu” czy Malewicz „Białym kwadratem na białym tle”. Dał bowiem sygnał kolejnym pokoleniom artystów, że wszystko, na co tylko wskażą i czym się zainteresują, może być uznane za dzieło sztuki. I trzeba przyznać, że twórcy postanowili z owej możliwości korzystać masowo i bez żadnych ograniczeń. Z przedziwnymi niekiedy efektami.