Ludzie i style

Rewolucja na Twitterze – posty się wydłużą. Potrzebnie?

mat. pr.
Limit znaków niektórym wydawał się za bardzo rygorystyczny. Ale czy nie o to chodziło na Twitterze?

Firma nie komentuje jeszcze doniesień, które opublikowano na stronie Bloomberga. Agencja podaje, że na Twitterze do ogólnego limitu znaków (140) nie będą dodawane ani zdjęcia, ani linki, zabierające na ogół 23 znaki. Czyli sporo, zważywszy na i tak niewielką przestrzeń do zagospodarowania. Teraz będzie więcej swobody, wpisy się wydłużą – tak to tłumaczy anonimowy pracownik Twittera.

Sam Twitter głośno się na ten temat nie wypowiada, ale jego szef Jack Dorsey zmiany zapowiadał już w styczniu. Zapewniał wówczas, że prędzej czy później wyjdzie naprzeciw oczekiwaniom użytkowników, którzy narzekali przede wszystkim na ograniczenia – czyli niewielką objętość.

Wpisy – bo i taki scenariusz ćwiczono – miały się rozrosnąć do 10 tys. znaków, ale wówczas Twitter upodobniłby się do innych serwisów społecznościowych. I nie miałby raczej w konkurencji szans.

Jak się zatem odróżnić? Twitter – poza zmianą sposobu liczenia znaków – planuje więcej zainwestować w wideo. W serwisie można by na większą skalę relacjonować różne wydarzenia – sportowe, polityczne – na żywo. Choć i tę funkcję od dawna i z powodzeniem testuje choćby Facebook.

Nowy sposób sumowania znaków zostanie wdrożony nie wcześniej niż za dwa tygodnie – podaje Bloomberg.

Wypada przypomnieć, że założony w 2006 roku Twitter słynął – i miał słynąć – właśnie ze zdawkowości. Miało być jak w esemesie – krótko i w punkt. Narzędzie polubili zwłaszcza dziennikarze, politycy, dyplomaci, przekazujący sobie wieści i polemizujący. Tweety mało emocjonujące mają na ogół krótki żywot. Dłuższe wpisy raczej ten los podzielą.

Niewielka objętość wymagała sprytu, bystrości, kreatywności. „To piękny przymus” – mówił niegdyś Dorsey. W domyśle: przymus przycinania swoich przemyśleń i informacji do określonej liczby znaków. Może szkoda, że użytkownicy nie będą się już musieli gimnastykować, żeby swój przekaz pomieścić. Jeśli coś Twittera – tracącego zresztą na wartości – wyróżniało, to tylko to.

Czytaj także: Dekada Twittera – czy będzie kolejna?

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wstrząsająca opowieść Polki, która przeszła aborcyjne piekło. „Nie wiedziałam, czy umieram, czy tak ma być”

Trzy tygodnie temu w warszawskim szpitalu MSWiA miała aborcję. I w szpitalu, i jeszcze zanim do niego trafiła, przeszła piekło. Opowiada o tym „Polityce”. „Piszę list do Tuska i Hołowni. Chcę, by poznali moją historię ze szczegółami”.

Anna J. Dudek
24.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną