Ludzie i style

Krzysztof Hołowczyc stracił prawo jazdy. Można mu zarzucić hipokryzję?

Krzysztof Hołowczyc Krzysztof Hołowczyc Roman Rogalski / Agencja Gazeta
Trzy miesiące – tak długo Krzysztof Hołowczyc pozostanie bez prawa jazdy. Kierowca tłumaczył się, że jechał na konferencję poświęconą bezpiecznej jeździe.

Policja zatrzymała Krzysztofa Hołowczyca w Nowej Rudzie w województwie dolnośląskim. Popularny kierowca rajdowy jechał z prędkością 113 km/h przy dozwolonych w terenie zabudowanym 50 km/h. Po nowelizacji Prawa o ruchu drogowym w 2015 roku kierowcy w takich sytuacjach zabiera się prawo jazdy na trzy miesiące, on zaś dostaje pokwitowanie, na podstawie którego może prowadzić auto przez dodatkowe 24 godziny – żeby wrócić do domu.

Hołowczyc recydywista

Zatrzymanie Hołowczyca niewątpliwie ma charakter komiczny. Znany kierowca rajdowy od lat brał udział w kampaniach reklamowych i edukacyjnych poświęconych bezpiecznej jeździe, dodatkowo jego głos został użyty w programie nawigującym kierowców (informował także o kontrolach prędkości). Ba, zatrzymanie przez funkcjonariuszy policji nie było dla niego pierwszyzną.

W październiku 2013 roku drogówka zarejestrowała nissana GT-R, który pędził w kierunku Warszawy. Policja stwierdziła, że auto jechało z prędkością 204 km/h (po drodze krajowej, na której ograniczenie wynosi 90 km/h). Sprawa trafiła do sądu, bo kierujący pojazdem Krzysztof Hołowczyc nie zgadzał się z wynikiem pomiaru.

Faktycznie, jak wykazał sądowy biegły, nissan Hołowczyca mknął z prędkością 161 km/h, więc wolniej, niż szacowała policja. To dawało podstawę do apelacji i wymigania się od wyroku. W toku postępowania Hołowczyc i jego obrońca składali pisma procesowe bez podpisów. Sąd musiał wzywać do ich podpisania, a czas upływał.

Reklama