Ludzie i style

Przerobieni

O operacjach plastycznych Polaków mówi dr Elżbieta Radzikowska

„Duża część osób, które do nas trafiają, ma problem z zaakceptowaniem samych siebie. Najchętniej wszystko by sobie popoprawiali”. „Duża część osób, które do nas trafiają, ma problem z zaakceptowaniem samych siebie. Najchętniej wszystko by sobie popoprawiali”. Robert Daly / Getty Images
O tym, dlaczego Polacy coraz chętniej oddają się w ręce chirurgów plastycznych i z jakim ryzykiem się to wiąże, opowiada dr n. med. Elżbieta Radzikowska.
Dr Elżbieta Radzikowskamateriały prasowe Dr Elżbieta Radzikowska

ANNA DOBROWOLSKA: – Czy ładni ludzie mają w życiu łatwiej?
DR ELŻBIETA RADZIKOWSKA: – Myślę, że tak, chociażby dlatego, że zazwyczaj liczy się pierwsze wrażenie. Jeśli ktoś jest ładny, to przyciąga uwagę, a inni ludzie pozytywniej się do niego nastawiają. Jest tylko pewien problem – nawet jeśli w młodości atrakcyjnym jest łatwiej, to dochodzą do momentu w życiu, który może być dla nich trudny i przełomowy. Całe życie byli postrzegani jako symbol atrakcyjności, seksu itp. i nagle zaczynają się starzeć. Ciężko jest takiej osobie, zwłaszcza kobiecie, zaakceptować taki stan rzeczy. Mężczyźni przestają się za nią oglądać na ulicy, a jak wchodzi do pomieszczenia, to już nie podnoszą głów. Takie osoby decydują się często na to, żeby różnymi sposobami podtrzymać swoją atrakcyjność fizyczną i nie wynika to może z próżności, ale z pewnego rodzaju przyzwyczajeń i chęci, żeby się jednak wciąż dobrze samemu ze sobą czuć. Natomiast te osoby, które były fizycznie mniej atrakcyjne, często z wiekiem zyskują, chociażby poprzez swoją pozycję zawodową, sposób bycia, ubierania.

Ale atrakcyjność może też być kłopotem. Wiem, że zdarzyło się pani spotkać pacjenta, w dodatku mężczyznę, który przeciwnie – chciał, by go pani oszpeciła.
Pamiętam tego pana bardzo dobrze, nawet mu powiedziałam, że należy do nielicznego odsetka przystojnych mężczyzn w Polsce – chłopak był podobny do Johnny’ego Deppa z „Piratów z Karaibów”, a chciał się poddać wolumetrii, czyli zabiegowi dodania objętości twarzy. Myślę, że w jego przypadku miał jednak miejsce jakiś rodzaj zaburzenia w postrzeganiu siebie, gdyż zamiast przekuć swą urodę w pewnego rodzaju atut, skupiał się na tym, że to jest przyczyną jego niepowodzeń związanych z pracą czy życiem osobistym.

Polityka 46.2018 (3186) z dnia 13.11.2018; Ludzie i Style; s. 72
Oryginalny tytuł tekstu: "Przerobieni"
Reklama