Ludzie i style

Pchnięcia i cięcia

Szablistka, która poszła na zwarcie

Po świetnym starcie na mistrzostwach świata w Hawanie w 2003 r. (brązowy medal) Aleksandra Socha stała się znana w całym kraju. Po świetnym starcie na mistrzostwach świata w Hawanie w 2003 r. (brązowy medal) Aleksandra Socha stała się znana w całym kraju. Bartłomiej Zborowski / PAP
Goniąc marzenia o olimpijskim medalu, szablistka Aleksandra Socha zmieniła narodowe barwy. I jeśli chodzi o występ na przyszłorocznych igrzyskach w Tokio, napytała sobie biedy.
Aleksandra Socha na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, 2012 r.Max Rossi/Forum Aleksandra Socha na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, 2012 r.

Aleksandra Shelton to najlepsza polska szablistka ostatnich lat. Znana raczej jako Aleksandra Socha. Medalistka mistrzostw świata i Europy, indywidualnie i w drużynie. Pierwszy raz na podium wielkiej imprezy staje w wieku 21 lat. Ostatni – w 2015 r., w Pucharze Świata. Na igrzyskach olimpijskich reprezentuje Polskę czterokrotnie, zawsze z wielkimi nadziejami. Olimpijskie starty to jednak dla niej ciąg klęsk. – Nie wytrzymywała psychicznie. Spalała się, nie radziła sobie z rolą faworytki. A przecież na igrzyskach teoretycznie jest łatwiej – drabinka uczestniczek jest znana, wiadomo, z kim trzeba walczyć. Można ułożyć taktykę pod konkretną przeciwniczkę – mówi Przemysław Pawłowski, prezes klubu Zjednoczeni Pabianice, gdzie szablistka zaczynała karierę.

Deklarację o zmianie narodowych barw Socha składa pod koniec sierpnia ubiegłego roku. Motywuje ją małżeństwem z Bradleyem Sheltonem, żołnierzem armii amerykańskiej, dzięki czemu może wylegitymować się podwójnym obywatelstwem. Wcześniej bierze udział w przygotowaniach kadry, organizowanych przez Polski Związek Szermierczy. Wraca po urlopie macierzyńskim (synek ma ponad rok) z perspektywą udziału w nadchodzących w 2020 r. igrzyskach w Tokio. Wciąż marzy o zdobyciu olimpijskiego medalu, będącego zwieńczeniem kariery. Ale szanse na dobry wynik w rywalizacji indywidualnej ma niewielkie – konkurencja rośnie, na planszach okrzepło już nowe, młodsze pokolenie zawodniczek. Dla Sochy, która podczas igrzysk w Tokio będzie miała 39 lat, właściwie jedyną medalową szansą jest drużyna. Gdy oznajmia, że bardziej do twarzy będzie jej jednak w amerykańskim dresie, powszechnie uważa się, że zrobiła to z pragmatycznej kalkulacji: Amerykanki mają pewny udział w igrzyskach, w przeciwieństwie do Polek.

Polityka 44.2019 (3234) z dnia 29.10.2019; Ludzie i Style; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Pchnięcia i cięcia"
Reklama