Ludzie i style

Nie miałem pasji do biegania

Rozmowa z Adamem Kszczotem o zawodowym bieganiu i tym, dlaczego sportowcy stronią od polityki

Adam Kszczot Adam Kszczot Adam Nurkiewicz / Forum
Ja akurat miałem siłę. Byłem takim, jak mawiał Władysław Kozakiewicz, czerstwym chamem. Miałem bazę, a przy odpowiednim treningu resztę mogłem podciągnąć – mówi Adam Kszczot, mistrz biegów średnich, sportowiec-inżynier, szczery i zaangażowany, również politycznie.
Adam Kszczot (po prawej) i Marcin Lewandowski na Mistrzostwach Europy w Lekkoatletyce, Barcelona 2010 r.Dominic Ebenbichler/Reuters/Forum Adam Kszczot (po prawej) i Marcin Lewandowski na Mistrzostwach Europy w Lekkoatletyce, Barcelona 2010 r.

MARCIN PIĄTEK: – Mówią o panu „Profesor”. Dlaczego?
ADAM KSZCZOT: – Dziennikarze z redakcji sportowej TVP rzucili kiedyś po jednym z biegów, że rozegrałem go po profesorsku. Przylgnęło. Poza tym uważam, że aby kariera sportowa była udana, musi być przemyślana. Dzielę zawodników na zaangażowanych, niezaangażowanych i obojętnych. Zaangażowani to ci, którzy pytają, drążą, analizują, szukają w trenerze partnera do rozmowy, oczekują elastyczności. Niezaangażowani są jak dzieci: trener musi ich ciągnąć, a jeszcze lepiej, gdyby ktoś inny popychał. Obojętnego nie trzeba pchać, bo oporu nie stawia.

Miejsce profesora jest w gronie zaangażowanych?
Myślenie pomaga. Między nami, zawodowcami, kandydatami do medali, różnice są naprawdę niewielkie. Trenujemy mniej więcej tak samo, wielkich tajemnic nie ma. O miejscu na mecie może zdecydować szybkość adaptacji do nowych bodźców treningowych. Już sama wizualizacja treningu, głębokie czucie własnych mięśni przekładają się na progres. A ja nie lubię tracić czasu.

Trenerzy raczej nie przepadają za zawodnikami z profesorskimi zapędami.
U nas wciąż pokutuje przeświadczenie, że trener to guru, którego decyzji nie można kwestionować. Ci, którzy należą do starszego pokolenia, zaczynali w czasach, gdy z tym stanowiskiem łączyła się duża władza: miejsce w ekipie otwierało perspektywę atrakcyjnych wyjazdów, trener mógł załatwić nieosiągalny paszport. W hierarchicznych strukturach stali wysoko. Nie widzieli powodów, by traktować zawodników po partnersku. Nowe pokolenie ma już zupełnie inne podejście. Uważam, że trener nie musi być przyjacielem, ale powinien być oparciem.

Charakterek pan ma. Delikatnie sformułowana obserwacja z zawodowego życia Adama Kszczota: „Szkoleniowiec miał problem, by poradzić sobie z osobowością biegacza”.

Polityka 51.2019 (3241) z dnia 17.12.2019; Ludzie i Style; s. 117
Oryginalny tytuł tekstu: "Nie miałem pasji do biegania"
Reklama