Ludzie i style

Blady powrót piłkarzy Jerzego Brzęczka

Mecz Ligi Narodów Holandia–Polska. 4 września 2020 r. Mecz Ligi Narodów Holandia–Polska. 4 września 2020 r. Piroschka van de Wouw / Forum
Skoro nie udało się wywieźć z Amsterdamu zwycięskiego remisu i okrasić go patetyczną frazą o heroicznym boju, trzeba szukać alibi. Polacy przegrali z Holendrami 0:1.

Salony jak salony. Opustoszałe z powodu koronawirusowych restrykcji trybuny stadionu w Amsterdamie nadawały meczowi surrealistyczne wrażenie sparingu, który sztucznie napompowano powagą i prestiżem, nieodzownymi dla oficjalnych międzypaństwowych meczów. Trzeba się przyzwyczaić, że zawodowy sport tak właśnie będzie teraz wyglądał.

Czytaj też: Ciężkie czasy dla polskiej piłki

Remis szczytem marzeń

Formalnie rzecz biorąc, mecz był jednak jak najbardziej poważny. O punkty. To znaczy – jeśli chodzi o reprezentację Polski – o punkt. Wystarczyło pięć minut, by zorientować się, że szczytem marzeń ekipy selekcjonera Brzęczka jest remis. Jakby na przedmeczowej odprawie powiedział swoim piłkarzom: jesteście od Holendrów słabsi pod każdym względem, więc jedyny sensowny plan to podwójne zasieki przed własnym polem karnym, a jeśli chodzi o konstruowanie ataków, to sprowadzamy je do harcownictwa. Może się uda, zwłaszcza jeśli w miarę upływu czasu poirytowani gospodarze poluzują obronne szyki.

Nie udało się, bo podczas nielicznych wypadów na połowę przeciwnika powracały stare polskie futbolowe zmory. Niedokładność. Braki techniczne. Schematyzm w najgorszym tego słowa znaczeniu. Do tego nieobecność Piotra Zielińskiego jako organizatora ofensywnej gry, zresztą nie pierwszy już raz, gdy wkłada koszulkę z orłem.

Czytaj też: Zawodnik Covid z numerem 19 na koszulce

Polacy, nic się nie stało?

Skoro nie udało się wywieźć z Amsterdamu zwycięskiego remisu i okrasić go patetyczną frazą o heroicznym boju, trzeba szukać alibi. Tych, na szczęście dla Brzęczka, nie brakuje. Po pierwsze: nie było Roberta Lewandowskiego, który dostał wolne po dogrywanym w pośpiechu po pandemicznej przerwie sezonie. A Lewandowski to wiadomo: amulet, busola i rózga na popadających w niemrawość kolegów w jednym. W razie czego sam sobie poda i strzeli, choć nie ma pewności, czy przeciw Holandii by podołał. Eksperymentalny skład kadry otwartej na młode pokolenie graczy, znanych do tej pory głównie z reprezentacji młodzieżowej (Jóźwiak, Szymański, Moder), też może służyć za poręczne wytłumaczenie słabej gry. No bo pojechali po naukę, odebrali ją, z czego należy być zadowolonym. Tak przynajmniej głosi teoria, ochoczo przytaczana w tego rodzaju sytuacjach.

Sama formuła Ligi Narodów, której mimo usilnych starań UEFA nie udaje się nadać aury wielkich i ważnych meczy (pandemiczna rzeczywistość nie pomaga), również sprzyja temu, by nad tą porażką nie rozpaczać. Z czystym sumieniem można zatem sięgnąć po refren: Polacy, nic się nie stało.

Czytaj też: Dlaczego futbol powoduje takie patriotyczne wzmożenie

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną