Ludzie i style

Polska kadra ma nowego trenera. Chce „grać do przodu”

Paulo Sousa, nowy trener polskiej reprezentacji w piłce nożnej Paulo Sousa, nowy trener polskiej reprezentacji w piłce nożnej PanoramiC / imago sport / Forum
Nowym selekcjonerem reprezentacji piłkarskiej został Paulo Sousa. To ponoć człowiek o trudnym charakterze. Ale polska futbolowa materia też łatwa nie jest.

Decyzja o zwolnieniu Jerzego Brzęczka była nagła i zupełnie niespodziewana. Niektórych, jak można było usłyszeć, wprowadziła nawet w stan lekkiego szoku. Chyba najbardziej – samego selekcjonera, który aż do poniedziałku żył w błogim przeświadczeniu, iż swoją rolę spełniał do tej pory jak najbardziej właściwie, a więc o przyszłość może być spokojny. Jechał do siedziby PZPN na kurtuazyjną kawę, a wyszedł bez pracy.

Brzęczek i Sousa, autorskie pomysły Bońka

Dymisja trenera było autorskim pomysłem prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, co z jednej strony, zważywszy na jego naturę samca alfa, nie dziwi. Ale z drugiej – jednak trochę tak, bo zatrudnienie Brzęczka dwa i pół roku temu było również autorskim pomysłem prezesa. W związku z tym postanowił on przybliżyć futbolowej opinii publicznej powody wolty dokonanej niemal za pięć dwunasta (początek eliminacji MŚ w Katarze jest o krok).

Na czwartkowej konferencji wyjaśniająco-wprowadzającej (nowego selekcjonera, którym został Portugalczyk Paulo Sousa) Boniek wygłosił dwa istotne zdania, ilustrujące – przy okazji – zawiłość materii, z jaką musi się zmagać każdy trener. Materii ludzkiej, która ma na boisku robić to, co on (trener) nakreśli. Prezes stwierdził mianowicie, iż gdyby piłkarze wykonywali polecenia selekcjonera Brzęczka, to żadnych zmian by nie było. Po czym dodał, że trener wraz ze swoim sztabem tworzył taktykę, a piłkarze jej nie realizowali. Ergo: grali tak, aby się Brzęczka, zwanego wujem, pozbyć.

Czytaj także: Zbigniew Boniek i PZPN na celowniku prokuratury

Kadra sabotowała Brzęczka?

Można oczywiście założyć, że Brzęczek kreślił taktykę, która prosiła się o bojkot, ale to raczej mało prawdopodobne, bo sprawia wrażenie człowieka trzeźwego na umyśle, a rozpoznanie przeciwnika, ułożenie odpowiedniego sposobu gry i wytłumaczenie piłkarzom, na czym polega ich rola, to nie jest fizyka kwantowa. Zwłaszcza że ma się do czynienia z zawodowcami, grającymi na co dzień w dobrych zachodnich klubach, którzy biorą za to ciężkie miliony, więc należałoby od nich oczekiwać, że jeśli chodzi o pomysł na konkretny mecz, staną się również twórcami, a nie tylko tworzywem.

Piłkarze dywersanci to koszmar każdego trenera, zwłaszcza trenera reprezentacji zarządzającego nieswoją załogą w sensie ścisłym (jak w klubie, gdzie można jednak niepokornych pracowników postawić do pionu), ale ochotnikami, którzy po prostu odpowiadają na wezwanie ojczyzny. Gdy biegają po boisku jak dzieci we mgle (jak w niedawnym niesławnym meczu z drugą reprezentacją Włoch), to potem wychodzą przed kamerę i mówią, że inaczej się nie dało, bo taktyka była nie taka, a zgrupowanie zmarnowane. W ten sposób kierują ogień mediów na selekcjonera, a sami umywają nóżki. Jakoś nikomu nie przychodzi do głowy, by ich zapytać, czy jednak nie mogli zdać się na własną innowacyjność oraz zawodowe doświadczenie i dać na boisku coś od siebie. Trener źle kazał, myśmy źle robili. Proste?

Czytaj także: Zbigniew Boniek o wnioskach po naszej klęsce na mundialu

Paulo Sousa, człowiek z innego świata

Trudno przypuszczać, by trener Paulo Sousa objawił się nagle w polskim futbolu w roli wielkiego jakościowego odnowiciela. Prezes Boniek zapewniał, że importowany w pośpiechu selekcjoner „chce grać do przodu, wymieniać podania, szybko grać piłką i się przy niej utrzymywać”. W związku z tym jest człowiekiem z innego świata. Trzeba jednak wziąć poprawkę na to, że ten „człowiek z innego świata” zstępuje teraz na polski padół, gdzie piłkarze reprezentacji na ogół mają za rywali ludzi, którzy lepiej od nich grają do przodu, wymieniają podania i utrzymują się przy piłce. Prochu raczej nie wymyśli. Na Hiszpanię, na Euro 2021, zarządzi zapewne to, co każe zdrowy rozsądek, czyli obronę Częstochowy. Brzęczek zrobiłby to samo.

Czytaj też: Jak pompuje się publiczne pieniądze w piłkarskie studnie

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną