Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Niczego, poza życiem, nie mogą Ci odebrać

Więzienne listy Helmuta Jamesa von Moltke

Helmut James von Moltke podczas procesu, 10–11 stycznia 1945 r.  Został powieszony 23 stycznia 1945 r. Helmut James von Moltke podczas procesu, 10–11 stycznia 1945 r. Został powieszony 23 stycznia 1945 r. AKG / EAST NEWS
Korespondencja skazanego w 1945 r. przez nazistów na śmierć Helmuta Jamesa von Moltke z żoną Freyą jest dramatycznym zapisem jednej z Pasji XX w.
Freya von Moltke, 1948 r.Getty Images/FPM Freya von Moltke, 1948 r.
Freya  von Moltke  z synami Helmutem Casparem  i Konradem, koniec lat 50.AN Freya von Moltke z synami Helmutem Casparem i Konradem, koniec lat 50.

Skazaniec miał pewnej nocy sen: „Gdy przywieziono mnie na egzekucję, kat powiedział: »Jakże mam pozbawić życia tego z lewej, nie zabijając tego z prawej«. Okazało się, że przyrosłaś do mojego prawego boku, niczym bliźniak syjamski, więc egzekucji nie można było wykonać”.

Helmut James von Moltke opisał ten sen 26 października 1944 r. w liście do żony, Freyi von Moltke. Ziemianin z Dolnego Śląska i prawnik, zatrudniony od początku wojny w wydziale prawnym Abwehry, aresztowany został na początku 1944 r., ponieważ ostrzegł znajomego, że ten jest śledzony przez gestapo. Ze względu na znane nazwisko został umieszczony w Ravensbrück, w baraku dla prominentnych więźniów politycznych. Na początku lipca jego żonie powiedziano, że być może niebawem zostanie uwolniony. Jednak po zamachu na Hitlera (20 lipca) wyszło na jaw, że część spiskowców spotykała się w majątku Moltkego. Gestapo to opozycyjne konwersatorium nazwało Kręgiem z Krzyżowej – grupę kilkudziesięciu cywilów, od związkowców i socjaldemokratów, po konserwatystów, duchownych katolickich i pastorów protestanckich. Nie planowali zamachu. Nie rozdzielali między sobą przyszłych stanowisk, lecz szkicowali modele demokratyzacji Niemiec i sfederowanej Europy.

Teraz o zwolnieniu nie było już mowy. We wrześniu 1944 r. Helmut James został przeniesiony do więzienia śledczego w berlińskiej dzielnicy Tegel. Traf chciał, że pastorem więziennym był tu Harald Poelchau, który – o czym gestapo nie wiedziało – także bywał w Krzyżowej. Teraz z narażeniem życia wziął na siebie rolę „pocztyliona Niebios”. Przez cztery miesiące szmuglował żywność, lekarstwa i listy Helmuta Jamesa do żony oraz Freyi do męża – w sumie ponad 160. Aby nie wpadły w ręce gestapo, więzień otrzymywał listy tylko do wglądu.

O tym, że Freya uratowała korespondencję z więzienia, wiadomo było od dawna. Niewielki wybór ukazał się w 2009 r., także po polsku. Ale ta najbardziej osobista ukazała się dopiero teraz, po śmierci 98-letniej Freyi (styczeń 2010 r.). Od kilku tygodni ich „Listy pożegnalne” są na niemieckich listach bestsellerów. Czytelnik otrzymuje wstrząsający dokument miłości dwojga małżonków, którzy z jednej strony do końca na chłodno omawiają konkrety codzienności, strategię obrony (oboje prawnicy) czy zarządzanie majątkiem, z drugiej jednak razem przechodzą swoją golgotę.

Nie jest to tylko figura retoryczna z okazji Wielkanocy. Są świadomi swojej Pasji. Wiedzą, że każdy list może być ostatnim. „Nie zapominaj o Ogrójcu”, pisze Helmut James do żony. W lodowate zimowe noce, w czasie alianckich bombardowań, siedzi w celi na stoliku owinięty w koc i ze skutymi rękami czyta jedynie Pismo Święte i protestancki śpiewnik. To ich szyfr. Proroctwa Izajasza i Jeremiasza, listy Pawła do Koryntian. Czytają w tym samym czasie te same fragmenty – on w celi, ona w Krzyżowej lub w mieszkaniu pastora Poelchaua. I zdumiewająco zgodne są ich refleksje, zarówno w sprawach ostatecznych, życia i śmierci, wiary, nadziei, miłości, jak i w sprawach praktycznych: Jaką wybrać taktykę obrony, do kogo z nazistów się zwrócić o pomoc, co zrobić z Krzyżową, jak po śmierci ojca wychowywać dzieci?

Poznali się latem 1929 r. 15 lat później dali świadectwo wielkiej miłości i niewzruszonych zasad moralnych, które oboje doprowadziły do ruchu oporu, a Helmuta Jamesa na szubienicę. I siły chrześcijańskiej wiary, choć do wybuchu wojny oboje mieli „dość luźny kontakt z Kościołem” – jak 28 marca 2011 r. na uroczystych obchodach stulecia urodzin matki przyznał Helmut Caspar von Moltke, dodając następnie: „Jednak ta korespondencja, jak i życie moich rodziców, jest dowodem, że w trudnych czasach potrzebujemy chrześcijaństwa, i w ogóle mocnego rusztowania moralnego”. Freya mawiała wielokrotnie, że w takich czasach nie wystarcza sam humanizm czy idee liberalne, konieczne jest metafizyczne oparcie w religii.

We wrześniu 1944 r. Helmut James był gotów na śmierć. 11 października 1944 r. pisał we wzruszającym liście do swych dwóch małych synków, Helmuta Caspara (ur. w 1937 r.) i Konrada (ur. w 1941 r.): „Przez całe życie, już w szkole, walczyłem przeciwko duchowi ciasnoty i przemocy, zniewolenia, arogancji, przeciwko brakowi respektu przed innymi, nietolerancji i absolutowi, przeciwko tej bezlitosnej konsekwencji, jaka tkwi w Niemcach i swój przejaw znalazła w państwie nacjonalistycznym”.

Z czasem jednak znalazł siłę, by się bronić; był przekonany, że umiera za słuszną sprawę. W czym utwierdzała go Freya: „Nie przejmuj się, przecież niczego, poza życiem, nie mogą Ci odebrać”. W czasie procesu (10–11 stycznia 1945 r.) doszło do zderzenia z przewodniczącym Trybunału Ludowego, osławionym Rolandem Freislerem. Von Moltke, który był przeciwnikiem zamachu na Hitlera, gdyż uważał, że tylko stworzyłby legendę ciosu w plecy, a poza tym niepodobna tworzyć demokracji na przemocy, chciał być sądzony za swoje czyny i przemyślenia, a nie za czyny zamachowców. I to mu się udało. Freisler wywalił kawę na ławę: jedno – wrzeszczał do oskarżonego – nas, narodowych socjalistów, łączy z chrześcijanami: domagamy się całego człowieka. A więc – pisał Helmut James do żony – stoję tu nie jako protestant, ziemianin, Prusak, arystokrata, Niemiec, lecz jako chrześcijanin. I z tą oceną się zgadzał.

Freya dotarła do obrońcy z urzędu, do nazistowskich radców ministerialnych, do szefa gestapo, a nawet do Rolanda Freislera. Swą postawą budziła respekt. Ale i od Helmuta oczekiwała godnej postawy. „Gdy Freisler będzie wrzeszczał, to także mu odpowiedz wrzaskiem!”. Helmut ma „w całej tej sprawie pokazać wielkość”. „Nie wolno Ci się migać”.

Te listy – piszą we wstępie wydawcy, Caspar i Ulrike von Moltke – pokazują, że „odwaga idzie w parze z inteligencją serca” tych dwojga. Natomiast prezydent Niemiec Christian Wulff w czasie marcowej uroczystości rocznicowej jeszcze raz przypomniał, że idee Kręgu z Krzyżowej nie są jedynie wspomnieniem, lecz zobowiązaniem do przeciwstawiania się jawnej krzywdzie i bezprawiu. Dlatego Freya tak czynnie wspierała utworzenie po 1989 r. w polskiej Krzyżowej europejskiego miejsca spotkań młodzieży. „Chciała, byśmy sami tu i teraz bronili tego, o co wówczas ci ludzie walczyli, za co cierpieli, a wielu z nich zapłaciło życiem: Człowieczeństwa, właściwej postawy, wolności i praworządności”.

Te listy potwierdzają słowa przypisywane Lutrowi: Nawet jeśli jutro ma nadejść koniec świata, to obowiązkiem chrześcijanina jest zasadzić jabłonkę.

• Freya von Moltke do Helmuta Jamesa, 29 września 1944 r.

Mój Jäm, moje serce, mój gospodarzu, mój najukochańszy, jak to pięknie, że jeszcze raz mogę do Ciebie napisać tak naprawdę. Jakie to szczęście, że się zobaczyliśmy (…). Będę musiała żyć i to będzie trudne, ale jakoś to będzie, gdyż nadal będę mogła Ciebie kochać. Będę Cię kochać w Bogu, więc nie będę Ci utrudniać dróg, którymi będziesz szedł (…). Nasze życie, mój Jäm, to było te 15 lat. To, co teraz nadchodzi, to życie dla synków, dla innych ludzi, dla rzeczy, sama nie wiem dla czego jeszcze, ale moje, nasze życie, (…) ono się teraz kończy. Zawsze mi mówiłeś, że wcześnie umrzesz, obiecałeś mi 7 lat więcej, ale jakież znaczenie ma ilość. Tu chodzi o jakość. Jak dobrze, że każdą minutę z Tobą świadomie odczuwałam jako dar, tak że o każdą się biłam (…). Jak dobrze, że Ty się jednak zdecydowałeś na mnie, że ja Ci wyrwałam naszych synków. Jak wiele, gdy już nie będziesz żył, będę miała pięknych i szczęśliwych wspomnień! Będę stara i inna, ale Ty zawsze będziesz we mnie, aż i ja umrę i znowu będę Cię mogła odnaleźć (…).

Twoje życie jawi mi się pięknym i spełnionym. Umierasz za coś, za co warto umierać (…). Wierzę, że to ma sens, że Ty teraz umierasz. Czy także czujesz, jak cudownie jesteśmy zespoleni? Że jesteśmy ze sobą tak naprawdę, bez żadnych ograniczeń? (…) O nas, o życie synków i moje, nie musisz się troskać. Ja się wcale nie boję. My sobie damy radę, z Krzyżową i bez niej, z pieniędzmi i bez pieniędzy, z komunizmem i bez komunizmu. Synkowie wyrosną na porządnych ludzi. Casparkowi powiem, że umarłeś, bo byłeś chory; a gdy dorośnie – to więcej. Jak długo się da, będę się trzymała Krzyżowej lub Domku na Wzgórzu, bo to dla wszystkich są miejsca rodzinne. Ale to wszystko się ułoży.

• Helmut James do Freyi, 1 października

Moje kochane serce, mój Pimku, mój Mały [Helmut w listach często używał rodzaju męskiego w stosunku do żony – przyp. A.K.], Twój list pokrzepił mnie i niezwykle pocieszył (…) Tak, moje serce, nasze życie dobiega końca. Dopiero w tym roku nauczyłem się pełnej wdzięczności za to życie (…). Oboje wiedzieliśmy, że być może tę cenę trzeba będzie zapłacić. Nie przyjdzie mi to łatwo o tyle, że zostaję wciągnięty w kontekst sprawy, której w żaden sposób nie mogę poprzeć (…). Wolałbym pójść na śmierć, gdyby to także formalnie było zapłatą za moje własne przemyślenia. Śmierci się nie boję i sądzę, że w jakiś tam sposób sobie was zachowam, ale mam zwierzęcy lęk przed umieraniem, i boli mnie, że nie zobaczę już Ciebie i synków na oczy. Czuję, że w tym życiu miałem tak wiele, iż niczego już nie oczekuję, a mimo to nie czuję się, jak gdybym był dojrzałym zbożem oczekującym żniwiarza. Mam nadzieję, że zanim zostanę zamordowany, to jeszcze zdążę to wszystko sobie wyjaśnić.

• Freya do Helmuta Jamesa, 8–9 października

Moje kochane serce, siedzę w Krzyżowej przy biurku, od wczoraj wodzę oczyma po miejscach, które są Tobie tak miłe i bliskie i myślałam, jak chętnie bym Tobie dała na nie popatrzeć. Wczoraj był ciepły dzień w delikatnych jesiennych barwach. Słońce świeciło, a Krzyżowa uroczo leżała w niecce. Wielka Sowa była daleko, wysoka, łagodnie zarysowywała się Sobótka, na krzewach liście zaczynają zmieniać kolor…

W piątek byłam u Müllera [szef gestapo]. Obiecał jeszcze raz z Tobą porozmawiać, ale nie ma wątpliwości, że chce, by Cię zamordowano. Nie traktuje Ciebie zbyt serio, uważa, że w ogóle nie powinieneś się był w to mieszać, ponieważ jesteś filozofem i Twoje miejsce jest przy książkach. (…) Wobec mnie był uprzejmy, właściwie przyjazny i do pewnego stopnia uczciwy, bardzo wnikliwy i nie był niecierpliwy. Z pewnością nie czuł do mnie niechęci. Wybiegł nawet za mną i powiedział, że gdy już będzie po wszystkim, to powinnam do niego przyjść, to mi wyjaśni wszystkie powiązania, abym wiedziała, że nie zachowali się wobec Ciebie bezprawnie!!! Gdy mu powiedziałam, że jako Twoja żona bardzo Ciebie cenię, odpowiedział, że pewnie tak też będzie nadal, ale im nie powinnam mieć za złe, że Ciebie muszą oskarżyć. Tak było. Miejmy nadzieję, że to niczego nie popsuło! Zachęcał, bym napisała listy do Himmlera i Hitlera. Czy powinnam?

• Helmut James do Freyi, 5–6 grudnia

Wszystkie twoje listy i zdjęcia dzieci dam w tych dniach Poelchauowi. Tym ludziom nie powinno się ułatwiać dowiedzenia się czegoś o mnie. Kat zapytany przez Poelchaua, jak mu idzie, powiedział ostatnio: Znowu mieliśmy 10 figur. Jeśli już mam być powieszony, to chcę być właśnie jedynie figurą i niczym więcej.

• Freya do Helmuta Jamesa, 8 grudnia

To jasne, że się boisz terminu, mój kochany. Groza ogarnia mnie na myśl, ile ten dzień będzie od Ciebie wymagać (…), ale wiem, że z Bożą pomocą potrafisz mu stawić czoła (…). Nie ma mowy, by Freisler nad tobą zapanował!

• Helmut James do Freyi, 10–11 stycznia 1945 r.

Zaczęło się [proces] łagodnie; bardzo szybko, wręcz błyskawicznie; dzięki Bogu, że ja też jestem szybki i z łatwością wytrzymałem tempo Freislera; co zresztą nam obu sprawiało przyjemność (…). Potem ja wtrąciłem, że policja i kontrwywiad o tym wiedziała. Wtedy Freisler dostał ataku szału nr 1. Wybuchł orkan: walił pięścią w stół, zrobił się czerwony niczym jego toga i szalał: „Ja sobie to wypraszam; nie chcę tego słuchać”. Ponieważ i tak wiedziałem, co teraz będzie, więc było mi to obojętne: zimno patrzyłem mu w oczy, co najwyraźniej mu się nie podobało, i nagle nie mógł powstrzymać uśmiechu (…). Rezultat tego przesłuchania „przeciwko mnie” – gdyż bzdurą byłoby nazwanie tego „przesłuchaniem mnie”: cała Krzyżowa i każda związana z nią rozmowa była przygotowaniem zdrady stanu (…). Co jest piękne w tak naciąganym wyroku: myśmy tylko myśleli, a właściwie tylko Delp [jezuita], Gerstenmaier i ja. Narodowy socjalizm tak bardzo się boi przemyśleń trzech samotnych mężczyzn, samych przemyśleń, że chce zniszczyć wszystko, co jest nimi zarażone. To prawdziwy komplement (…). Powieszą nas, bo wspólnie myśleliśmy. Freisler ma po tysiąckroć rację. W jednej ze swych tyrad powiedział mi: „Tylko w jednym chrześcijaństwo jest podobne do nas: chcemy całego człowieka!”. Nie wiem, czy to dotarło do obecnych, bo to był swoisty dialog duchowy między F. i mną, gdyż zbyt wielu słów nie mogłem wypowiedzieć (…). Z całej tej bandy tylko Freisler poznał się na mnie, on jedyny wie, dlaczego mnie musi zamordować (…). Ani razu nie szydził ze mnie jak z Delpa i Gerstenmeiera. Nie, to była śmiertelna powaga: „Od kogo odbiera pan swoje rozkazy? Z zaświatów czy od Adolfa Hitlera!”. „Komu należy się Pańska wierność i wiara?”. Wszystko to oczywiście pytania retoryczne. W każdym razie Freisler jest pierwszym narodowym socjalistą, który zrozumiał, kim jestem (…).

• Freya do Helmuta Jamesa, 11–12 stycznia

Moje serce, Ty jeszcze żyjesz, jak pięknie! (…). Mam wielkie szczęście, że jeszcze mam Cię przy sobie. A więc wolno mi jeszcze raz walczyć o Ciebie, jeszcze jedna zwłoka, którą moglibyśmy wykorzystać. Poelchau nie sądzi, by to do czegoś doprowadziło, a i Ciebie wyczerpuje zaczynanie znów od nowa.

• Helmut James do Freyi, 13 stycznia

Tak, to smutne, że zostanę zamordowany, i to o wiele, wiele smutniejsze dla Ciebie niż dla mnie. Nie pomniejszajmy tego (…). Pisałaś o Twoim złym czwartku, że szukałaś mnie we śnie z całych sił, ale nie mogłaś mnie znaleźć, a udało Ci się dopiero, gdy przestałaś walczyć. To będzie ta właściwa droga. Gdy już odejdę z tego świata, (…) to będziesz mnie mogła znaleźć już tylko w Panu (…). Po mojej śmierci ten świat nie da Ci żadnej pociechy (…). Ale dość już tego. Ja w każdym razie jestem przeciwny „zachowywaniu postawy”. Żałoba to żałoba, a ból to ból i nie trzeba się go wstydzić (…). Nie wolno Ci myśleć, że jesteś mi „winna właściwą postawę”. To nie ma żadnego znaczenia.

• Freya do Helmuta Jamesa, 19 stycznia

Byłam u Müllera (…). Od razu zaczął od tego, że nie można, że ja nie mogę już nic zrobić dla Ciebie, gdyż jesteś zdrajcą stanu, i niedopuszczalne byłoby, by tacy jak Ty żyli, podczas gdy inni umierają na froncie za Niemcy (…). Ten „potężny” człowiek żywi do Ciebie głęboki osobisty uraz. Czy nie będzie tak samo z Heinrichem Himmlerem? Kochany! Mają do tego powody! I dobrze, że mają, bo z nimi nie ma żadnych kompromisów! Było mi bardzo nieprzyjemnie, że był dla mnie taki przyjazny (…). Na koniec: „Jeśli będzie Pani miała jakieś życzenia czy trudności, to proszę do nas przyjść. My wcale nie jesteśmy tacy, jak się o nas mówi!”. Ach, mój Jäm, oni nie mają pojęcia, a ja czułam się tak upokorzona, że zrobiłam na nim tak dobre wrażenie! Czy Ty to rozumiesz? To było nie tyle smutne, co obrzydliwe.

• Helmut do Freyi, 23 stycznia (dzień śmierci)

Mój kochany, tylko jedno słówko chcę Ci napisać. Gdzież Ty jesteś, moje serce? Jeśli otrzymasz ten list po mojej śmierci nie będąc w Berlinie, to nie myśl, że byłem smutny, że Ciebie nie ma (…). Według raportu Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu, jak mówią strażnicy, „z rejonu Wrocławia” ewakuowano kobiety i dzieci, po części do Berlina. Zwalczaj panikę. Dostanie się teraz w nurt uciekinierów to czyste samobójstwo. Rosyjska ofensywa wyraźnie zwiększyła naszą popularność: „Teraz nawet najgłupszy widzi, czego Pan nam chciał oszczędzić. I za to będzie Pan powieszony!”. Żegnaj, moje serce. Niech Pan chroni Ciebie i nas.

• Freya do Helmuta Jamesa, 23 stycznia

Jestem w stanie, którego nie mogę nazwać nadzieją, ale spokojnie planuję, gdzie prać Twoje koszule i skąd brać wędlinę i masło dla Ciebie, gdy będę musiała stąd odejść. Te dni po 9−11 stycznia pokazały mi, że ja nadal muszę jakoś żyć, z Tobą. Natomiast Twoja sytuacja jest o wiele trudniejsza, bo codziennie musisz przezwyciężyć konkretną nerwowość (...)

[Ten list już do Helmuta Jamesa nie dotarł]

Polityka 17.2011 (2804) z dnia 23.04.2011; Historia; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Niczego, poza życiem, nie mogą Ci odebrać"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną