Migracje do pracy w latach 80.
Suche liczby nie oddadzą wielości osobistych historii, intensywności uczuć związanych z wyjazdami i bogactwa doświadczeń migrantów. Jednak wydaje się, że np. w porównaniu z migracjami dzisiejszymi różnorodność doświadczeń migrantów lat osiemdziesiątych była ograniczona z powodu ograniczonych możliwości legalnego zatrudnienia i w ogóle dostępu do zagranicznych rynków pracy, a także niewielkich kompetencji, które polscy pracownicy mogli zaoferować pracodawcom, od słabej znajomości języków obcych poczynając. […]
Doświadczenia migrantów zdominowała praca, która wypełniała im znaczną większość czasu i często absorbowała całe siły. W obrębie migracji legalnych przeważała praca w budownictwie, podobna do wykonywanej w kraju przed wyjazdem i po nim przez wykwalifikowanych robotników i kadrę inżynierską Budimeksu, Elektrimu, Elektromontażu, Energopolu, Exbudu, Naftobudowy czy Polimex-Cekop. Pracownicy transgraniczni w CSRS i NRD wykonywali zwykle proste prace w zakładach włókienniczych, chemicznych, przetwórstwa spożywczego. Polacy wyjeżdżający na indywidualne kontrakty robili rzeczy nieporównanie bardziej zróżnicowane: byli inżynierami na budowach i w zakładach przemysłowych, lekarzami i pielęgniarkami, wykładowcami na uczelniach, doradcami rządów i organizacji międzynarodowych, pracowali w laboratoriach i biurach projektów, obsługiwali skomplikowane maszyny i ciężki sprzęt, grali w filharmoniach i w drużynach piłkarskich. […]
Migranci nieformalni byli znacznie liczniejsi niż legalni i mieli bogatszy katalog zajęć. Przemożne pragnienie zarobku, które nimi powodowało, zwiększało różnorodność ich doświadczeń migracyjnych o tyle, o ile gotowi byli podejmować bardzo różne prace, a niekiedy wręcz każdą. We wszystkich krajach docelowych znajdowali zatrudnienie w budownictwie – jako malarze, tynkarze, murarze, instalatorzy, układacze parkietów, kafelków, kabli, rur, poszycia dachów („robiłem rufing i sajdingi”), a nade wszystko pomocnicy od wszystkiego (zwykle: od łopaty).