Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Historia

Łowca skarbów

Tyszkiewicz – polski Indiana Jones

Papirus z Księgą Umarłych dla piastunki Bakai, Nowe Państwo, XVIII dynastia. Papirus z Księgą Umarłych dla piastunki Bakai, Nowe Państwo, XVIII dynastia. Zbigniew Doliński / Muzeum Narodowe w Warszawie
Michał hrabia Tyszkiewicz był pierwszym polskim badaczem starożytnego Egiptu. 150 lat temu znalazł nad Nilem złoto, papirusy i mumie. Część jego kolekcji zaginęła, a najciekawsze z ocalałych zabytków można teraz zobaczyć w Warszawie.
Hrabia Michał Tyszkiewicz - pierwszy polski badacz starożytnego Egiptu.AN Hrabia Michał Tyszkiewicz - pierwszy polski badacz starożytnego Egiptu.
Egipski posąg leczący, pokryty magicznymi formułami, okres ptolemejski.Luwr/materiały prasowe Egipski posąg leczący, pokryty magicznymi formułami, okres ptolemejski.
Naszyjnik z paciorków pochodzących z siatki, którą okrywano mumie, XXV dynastia.Muzeum Starożytności w Wilnie Naszyjnik z paciorków pochodzących z siatki, którą okrywano mumie, XXV dynastia.
Złoty pektorał - jeden z cenniejszych eksponatów na wystawie, XXII dynastia.Luwr/materiały prasowe Złoty pektorał - jeden z cenniejszych eksponatów na wystawie, XXII dynastia.
Figurka Amona z brązu, okres późny.Zbigniew Doliński/Muzeum Narodowe w Warszawie Figurka Amona z brązu, okres późny.
Uszebti Padiomonnesuta, okres Późny. Uszebti to figurka w kształcie mumii, wkładana do grobu.Zbigniew Doliński/Muzeum Narodowe w Warszawie Uszebti Padiomonnesuta, okres Późny. Uszebti to figurka w kształcie mumii, wkładana do grobu.
Uszebti żonierza Czaihorpata, XXX dynastia.Zbigniew Doliński/Muzeum Narodowe w Warszawie Uszebti żonierza Czaihorpata, XXX dynastia.

W popkulturze niezmiennie pokutuje wizerunek XIX-wiecznych poszukiwaczy skarbów – przystojnych awanturników, którzy kopią tam, gdzie chcą, zabierają to, co zdołają unieść, no i ratują świat. Michał Tyszkiewicz świata nie ratował, ale pod innymi względami świetnie wpisywał się w schemat bohatera powieści przygodowej – bogaty arystokrata prowadził półlegalne badania, walczył z rabusiami, miał piękną, ale skandalizującą kochankę i stworzył jedną z większych europejskich kolekcji sztuki starożytnej.

Ordynat na Birżach był wysoki i miał wielką rudą brodę. Lubił polowania, podróże i miał żyłkę antykwaryczną. Dopóki jednak mieszkał na Litwie, w przeciwieństwie do swoich dwóch kuzynów – Eustachego i Konstantego – nie wykazywał zainteresowania archeologią. Bakcylem zaraził się dopiero, gdy dostał pozwolenie na kopanie w Egipcie.

Z myśliwego archeolog

Hrabia zszedł ze statku w Damietcie 3 listopada 1861 r., jak zanotował w dzienniku, dzięki któremu znamy przebieg jego półrocznej wizyty nad Nilem. Od początku Egipcjanie traktowali go jak vipa. – Można się domyślić, że mieli nadzieję nakłonić polskiego bogacza do zainwestowania w Kanał Sueski – mówi egiptolog prof. Andrzej Niwiński z Uniwersytetu Warszawskiego, znawca życia i kolekcji Tyszkiewicza. – Nie wiadomo, czy wszedł w ten interes, ale pewnie dlatego zorganizowano mu spotkanie z wicekrólem Egiptu. Gdy hrabia, już pod wrażeniem obejrzanych w muzeum kairskim skarbów, powiedział Saidowi Baszy o starożytnościach, wicekról szczerze przyznał, że tylko przez wzgląd na założyciela muzeum – francuskiego egiptologa Augusta Marietta – „zwiedza czasem te graty”. Wicekról wolał rozmowę o Europie i Kanale Sueskim, ale obiecał hrabiemu list polecający, który otworzy mu wszystkie drzwi i ułatwi zwiedzanie.

Ordynat wyruszył statkiem na południe, nie czekając na glejt. Poznawał kraj, jeździł na pustynię i polował. Dopiero w okolicach Luksoru 11 grudnia dogonił go wysłany z Kairu list polecający. Ku jego zdumieniu i radości było tam też pozwolenie na prowadzenie wykopalisk w całym kraju. Egipcjanom musiało zależeć na zjednaniu Tyszkiewicza, bo od 1858 r. państwo egipskie zmonopolizowało badania, kończąc okres dzikiej archeologii, polegającej na plądrowaniu i wywożeniu zabytków. Tymczasem hrabia dostał dokument, który mu to umożliwiał.

Następnego dnia wynajął w Luksorze robotników i rozpoczął wykopaliska w świątyni w Karnaku. – Gdzieś między murem świątyni Amona a świątynią bogini Mut Tyszkiewicz rozstawił namiot dla siebie i namiot magazynowy, prowadził dziennik wykopalisk i sporządzał rysunki znalezionych przedmiotów – podkreśla prof. Niwiński.

Z dnia na dzień z turysty stał się archeologiem, chociaż raczej z przypadku i w awanturniczym stylu. Hrabiemu nie wystarczał Karnak. Wyprawił się na drugi brzeg Nilu, do Teb Zachodnich, gdzie znajdowały się pełne mumii i złota nekropolie. Gdy wybierał już miejsce do kopania i miał wbić pierwszą łopatę, pojawił się nadzorca, kategorycznie zabraniając mu prowadzenia badań i mówiąc, że jego glejt tu nie działa. Podczas gdy niepocieszony hrabia wrócił do Kairu, opiekujący się nim Arab przekupił strażników, którzy obiecali nie pilnować tej okolicy w nocy. Tyszkiewicz bez zwłoki rozpoczął nocne wykopki u wejścia do wąwozu prowadzącego do Doliny Królów. W pamiętniku odnotował: „Sumienie coś tam mruczy, ale żyłka antykwariuszowska przemaga i już marzę o mumiach i sarkofagach”.

Pamiętnik ocenzurowany

Co ciekawe, tego zdania nie ma w jego „Dzienniku podróży do Egiptu i Nubii” z 1863 r. Po powrocie do Europy Tyszkiewicz oddał manuskrypt do zredagowania Zofii Węgierskiej. Pisarka i felietonistka w trosce o wizerunek autora dodała wstawki moralizatorskie i przekonała go, by nie pisać o badaniach w Tebach, bo trzeba byłoby się przyznać do przekupstwa i nielegalnych wykopalisk. Te wspomnienia kończą się w momencie, gdy Tyszkiewicz dostaje odmowę. Długo uważano, że oryginał się nie zachował, na szczęście w 1992 r. manuskrypt został znaleziony w Bibliotece Raczyńskich i wydany dwa lata później pt. „Egipt zapomniany”. Dzięki niemu wiadomo, które z egipskich skarbów z kolekcji hrabiego są kupione, a które sam wykopał. A miał do nich szczęście.

W Karnaku robotnicy od razu trafili na skarbczyk przedmiotów wotywnych, wśród których była złota figurka Amona. Jeszcze owocniejsze okazały się nocne wykopki w Tebach. Już 16 grudnia odkopano tam dwie mumie z XXI i XXII dynastii, jedną ze złotym pektorałem, kolczykami i bransoletami. Niedługo potem odsłonięto grób z XVIII dynastii. Był to pewnie jeden z grobowców urzędników położony w pobliżu grobu ważnej królowej Ahmes Nefertari z początków tej dynastii. Przy blasku świec hrabia ujrzał cztery sarkofagi, stołek i stojącą na nim miseczkę dekorowaną lotosami z resztkami jedzenia.

Gdy w Luksorze rozwinął czarne od żywic mumie, znalazł papirus z Księgą Umarłych przeznaczony dla piastunki Bakai. Z notatek wynika, że w tym samym sarkofagu były też przyrządy pisarskie – trzcinki, paletka i nożyk do cięcia papirusu. – Hrabia mógł przypisać wszystkie znalezione w grobie przedmioty do jednego sarkofagu, ale jeśli nie, to mielibyśmy do czynienia z kobietą, która umiała pisać, co było bardzo rzadkie. Na paletce widać znaki, które może udałoby się odczytać, prześwietlając je promieniami UV. Kto wie, może to imię Bakai – sugeruje profesor.

Kolekcja w rozsypce

Oprócz prowadzenia badań w Karnaku i Tebach Zachodnich Tyszkiewicz kopał jeszcze w Esna, Wadi el Sebua w Nubii i Sakkarze. Do Europy przywiózł 800 zabytków. W Luwrze zostawił około 200 z nich, w tym wspomniany zestaw pisarski, 120 figurek z brązu i kartonaż sarkofagu z XXI dynastii z Teb. Na Litwie zaczęto plotkować, że oddał Luwrowi całą kolekcję. Oburzyło to rodzinę, która kilka lat wcześniej przyczyniła się do powstania wileńskiego muzeum starożytności. Aby uciąć spekulacje, Tyszkiewicz obdarował muzeum w Wilnie 250 zabytkami, a wiele innych rozdał – jako suweniry z podróży – kuzynom i przyjaciołom (np. papirus trafił do kolekcji Tyszkiewiczów w Łohojsku). – Hrabia uważał, że w Luwrze jego kolekcja będzie doceniona i na miejscu, słusznie też wyczuł nastroje polityczne, bo jeszcze w latach 70. XIX w. zabytki w Wilnie zostały skonfiskowane przez Rosjan i zaginęły – tłumaczy prof. Niwiński. W zbiorach prywatnych zachowały się prezenty, które na początku XX w. jeden z Tyszkiewiczów ofiarował Zachęcie, ta zaś oddała je do Muzeum Narodowego.

Część kolekcji ordynat zachował, np. złotą biżuterię. Po powrocie z Egiptu wdał się w romans z piękną Juliette le Beaux, o której chodziły słuchy, że chadza nago po domu przy odsłoniętych storach. Gdy opuścił swą żonę Marię z Radziwiłłów, matkę czwórki jego dzieci, paryskie towarzystwo odwróciło się od niego. Tyszkiewicz wyjechał do Rzymu, gdzie prowadził badania w Italii i powiększał kolekcję o rzymskie i etruskie eksponaty. W Egipcie nigdy już nie kopał, pod koniec życia nabył jeszcze pokryty inskrypcjami magicznymi egipski posąg leczący. Po śmierci hrabiego w 1897 r. jego kolekcję zlicytowano – złoty pektorał trafił do Luwru, ale inne zabytki uległy rozproszeniu.

Dziś wiadomo, gdzie znajduje się 450 obiektów z kolekcji Tyszkiewicza. Niestety, zaginęła większość zabytków z Wilna, figurki z Luwru (w czasie I wojny światowej zdeponowane w Muzeum w Peronne w Normandii) i ok. 80 obiektów z Muzeum Narodowego, zrabowanych podczas II wojny światowej. Poszukiwania zaginionych eksponatów z kolekcji to detektywistyczne wyzwanie, tym trudniejsze, że zaginął również atlas z rycinami, przedstawiającymi znalezione przez Tyszkiewicza zabytki. Prof. Niwiński po odkryciu oryginału dziennika miał nadzieję na odnalezienie rycin. Z dokumentów wynikało, że atlas zakupiło w 1938 r. miasto Poznań wraz z kolekcją Stanisława Latanowicza, której część ukryto przed wojną w podziemiach poznańskiego kościoła farnego. Niestety, badania podziemi pozwoliły jedynie ustalić, że skrzynie z kolekcją tam były, ale Rosjanie lub Niemcy gdzieś je wywieźli.

Bez atlasu namierzenie takich zabytków, jak znana jedynie z opisu złota figurka Amona z Karnaku czy kolczyki i bransolety z tebańskiej mumii, jest bardzo trudne. Mimo to prof. Niwiński nie zniechęca się i już ma trop, który pozwoli zidentyfikować zagubioną część kolekcji Tyszkiewicza. Wśród zabytków, które trafiły na Litwę, było mnóstwo niebieskich paciorków, najprawdopodobniej pochodzących z tzw. siatki mumiowej, którymi okrywano mumie w czasach XXV dynastii. W Wilnie ktoś nawlekł je po prostu na nitkę, tworząc efektowny naszyjnik. Oprócz paciorków są w nim też dwie figurki synów Horusa. – Tych opiekunów zmarłego zawsze było czterech – jeden miał głowę małpy, drugi sokoła, trzeci człowieka, a czwarty szakala. W naszyjniku są figurki małpio- i sokologłowia. Gdy w jakimś rosyjskim muzeum znajdę stylistycznie identyczne figurki o głowie człowieka i szakala, będę wiedział, że to dwa z ponad 200 obiektów zabranych z muzeum w Wilnie.

Papirusy, mumie, złoto

12 grudnia, równo 150 lat po tym, jak hrabia wbił pierwszą łopatę w egipską ziemię, w Państwowym Muzeum Archeologicznym w Warszawie otwarta zostanie wystawa „Papirusy, mumie, złoto… Michał Tyszkiewicz i 150 lat polskich i litewskich wykopalisk w Egipcie”. Do końca maja oglądać można 125 zabytków z kolekcji ordynata – uszebti, naczynia, skarabeusze, złotą biżuterię, mumie i kartonaże, z których wiele to prawdziwe rarytasy. Z Luwru wypożyczono wspomniany już posąg leczący i złoty pektorał, przyrządy pisarskie, stołeczek oraz miseczkę znalezioną w grobowcu w Tebach. Z naszego Muzeum Narodowego pochodzą fragmenty papirusu piastunki Bakai, a naszyjniki z koralików siatki mumiowej z Muzeum Sztuki Litwy w Wilnie. Swoje eksponaty wystawia też Muzeum Narodowe Litwy i Muzeum Sztuki Čiurlionisa w Kownie. Wiele z obiektów znalezionych w jednym grobie, a potem oddanych do różnych muzeów, spotka się po raz pierwszy po 150 latach.

Badania hrabiego były w stylu XIX-wiecznym i w ogóle nie przypominały współczesnych wykopalisk, ale tylko w tamtych czasach i w taki sposób możliwe było stworzenie tak bogatej kolekcji. Dziś porozrzucane po świecie zabytki z kolekcji Tyszkiewicza to ciekawy materiał badawczy – można śledzić ich losy i odtwarzać, gdzie zostały znalezione. I chociaż nie można Tyszkiewicza nazwać ojcem polskiej egiptologii, gdyż ten tytuł bezsprzecznie należy się prof. Kazimierzowi Michałowskiemu, miło pomyśleć, że zanim francuscy badacze zmonopolizowali Karnak, kopał tam nasz arystokrata i w Tebach Zachodnich odkrył złoto, mumie, papirusy i nieobrabowany grobowiec.

Polityka 50.2011 (2837) z dnia 07.12.2011; Nauka; s. 68
Oryginalny tytuł tekstu: "Łowca skarbów"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną