Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Kibole w tunikach

Pseudokibice z czasów starożytnych

Wyścigi kwadryg w Circus Maximus w Rzymie - relief z II w. n.e. Wyścigi kwadryg w Circus Maximus w Rzymie - relief z II w. n.e. The Granger Collection, New York / Forum
Starożytni kibice nie różnili się specjalnie od współczesnych, a wzmożona stadionowymi emocjami agresja nieraz pchała ich do czynów, które wielu przypłaciło siniakami, a niektórzy nawet życiem.
Zwycięski woźnica w swoim zaprzęgu - mozaika z III w.Corbis Zwycięski woźnica w swoim zaprzęgu - mozaika z III w.
Starcia między kibicami z Pompejów i Nucerii w 59 r. - malowidło z I wieku.EAST NEWS Starcia między kibicami z Pompejów i Nucerii w 59 r. - malowidło z I wieku.
Loża dla arystokratów na hippodromie w Konstantynopolu - relief z IV w.The Granger Collection, New York/Forum Loża dla arystokratów na hippodromie w Konstantynopolu - relief z IV w.

O rzymskich kibicach pisał w IV w. historyk Ammianus Marcellinus: „Wszyscy, skoro nadejdzie dzień wyścigów, spieszą na łeb na szyję do cyrku, jakby w tym szybkim biegu chcieli wyprzedzić rydwany, które będą brały udział w zawodach, a wielu z nich spędza bezsenne noce, niepewni wyników i rozdarci co do swych życzeń i pragnień”. Wielbiciele widowisk w Koloseum i w Circus Maximus od wieków zjeżdżali do Rzymu z całej okolicy. Miłość do sportowej rywalizacji i związanego z nią hazardu były niezwykle silnym magnesem, a oglądanie walczących na śmierć i życie na arenie mężczyzn i ścigających się na bieżni zaprzęgów uzależniało.

Św. Augustyn pisał o przyjacielu Alipiuszu (przyszłym świętym), że gdy po przybyciu do Rzymu na studia trafił do amfiteatru, zapłonął wbrew sobie taką namiętnością do walk, że „już należał do tłumu – wpatrywał się, wrzeszczał i do domu zabrał szaleństwo, które mu potem nieraz kazało wracać do amfiteatru”.

Gdy sport miesza się z religią

Co prawda słowo sport pochodzi dopiero z XVIII w., ale duch rywalizacji jest zjawiskiem znacznie starszym. Niektórzy mówią, że pojawił się już u starożytnych Kreteńczyków w II tys. p.n.e. podczas zawodów organizowanych przy okazji świąt; inni kolebki sportu doszukują się na Bliskim Wschodzie. – Ci ostatni twierdzą, że przypominająca stadion budowla w Amrit, w Syrii, pochodzi z X w. p.n.e., jest więc znacznie starsza niż greckie stadiony. Ale to nie infrastruktura wyznacza początek sportu, tylko pojawienie się zasad i reguł, a o nich pierwsi wspominają Grecy, którzy ze szlachetnej rywalizacji sportowej robią cnotę i wykorzystują ją do wychowania młodzieży – tłumaczy historyk dr hab. Dariusz Słapek z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.

Kluczowy dla rozwoju greckiej agonistyki (współzawodnictwa) był VIII w. p.n.e., w 776 r. p.n.e. zaczęto prowadzić listy zwycięzców igrzysk olimpijskich, ale nie ulega wątpliwości, że zasady rywalizacji znano, zanim zorganizowano pierwsze panhelleńskie zawody w Olimpii.

Jednak igrzyska w starożytnej Grecji (czy jeszcze od nich starszą, bo praktykowaną już w 1400 r. p.n.e., grę w piłkę z Mezoameryki) odróżnia od współczesnego sportu ich aspekt religijny. Zawody sportowe organizowano po pogrzebach ważnych osób lub z okazji świąt bogów, badacze widzą w nich też pozostałości rytuałów przejścia, zapewniających młodzieży wejście w świat dorosłych.

Według Greków, zanim na stadionach zaczęli zmagać się ze sobą ludzie, robili to bogowie, a ludzie tylko naśladują nieśmiertelnych. Wybitny znawca starożytnej Grecji prof. Włodzimierz Lengauer z Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla, że agony (rywalizacje) organizowane w poszczególnych poleis miały ogromne znaczenie tożsamościowe dla ich mieszkańców, natomiast zawody panhelleńskie sprawiały, że podzielonych Greków na krótko jednoczył wspólny wysiłek fizyczny i wiara w tych samych bogów.

Podczas gdy Helleni sport zinstytucjonalizowali, praktyczni Rzymianie przyczynili się do jego laicyzacji. W Grecji igrzyska zawsze łączyły się z procesjami z udziałem całej społeczności (co utrudnia rozstrzygnięcie, na ile przybywające do Olimpii tłumy można zakwalifikować jako kibiców, a na ile jako pielgrzymów). W Rzymie, aż do czasów Konstantyna Wielkiego, wyścigi rozpoczynała procesja ku czci Jowisza, ale już za panowania pierwszych cesarzy zanikła świadomość, że walki gladiatorów organizowano pierwotnie z okazji pogrzebów.

Gdy polityka siedzi na trybunach

Już w czasach republiki, pod koniec III w. p.n.e., igrzyska gladiatorów były dla urzędników ważnym wydarzeniem, które mogło ułatwić karierę polityczną. Finansowanie walk zapewniało przychylność pospólstwa i zwiększało szanse na wygraną w wyborach (POLITYKA 48/11). Próby zwalczania tego politycznego sponsoringu były walką z wiatrakami, chociażby dlatego, że uderzały w arystokrację, która potrafiła wykręcić się od odpowiedzialności.

W 63 r. p.n.e. Cyceron wprowadził prawo skazujące na 10 lat wygnania każdego, kto dopuści się przekupstwa wyborczego dwa lata przed wyborami, ale dopiero Oktawian August, w 22 r. p.n.e., ustalił, kto i kiedy ma prawo organizować igrzyska. – Zadecydował też, kto ma gdzie w amfiteatrze siedzieć, dzięki czemu wiedział, z których rzędów dochodzą pomruki niezadowolenia, co pozwalało badać nastroje poszczególnych grup poddanych. Reformy te dały cesarzom kontrolę nad organizacją walk gladiatorów, a co za tym idzie, możliwość zjednywania sobie pospólstwa – zauważa dr Słapek.

Chociaż w posługującym się słowem teatrze łatwiej było uprawiać politykę, cyrk i amfiteatr przyciągał większe tłumy. Zdawali sobie z tego sprawę rzymscy mędrcy i nawet jeśli gardzili tą ludyczną rozrywką – uważając, że oglądanie okrucieństwa negatywnie wpływa na widzów (Seneka Młodszy) – to doceniali jej polityczne znaczenie. A wyścigi zaprzęgów miały w porównaniu z walkami jeszcze jedną przewagę – nadzór państwa nad organizacją widowisk cyrkowych był znacznie mniejszy, gdyż odbywały się przy okazji świąt ku czci bogów. To dlatego – jak sugerują niektórzy – reakcje ludzi były w cyrku bardziej spontaniczne niż w amfiteatrze. Były też znacznie niebezpieczniejsze, chociażby ze względu na liczbę osób uczestniczących w tych widowiskach – Koloseum mieściło 55 tys. widzów, a w Circus Maximus, po dostawieniu drewnianych trybun, było miejsce dla ponad 200 tys.

Grecy uważali wyścigi zaprzęgów za najniebezpieczniejszą i najbardziej widowiskową dyscyplinę. Najstarszy dowód na istnienie igrzysk, a zarazem pierwszy reportaż sportowy, to opis wyścigów ku czci Patroklosa – zmarłego przyjaciela Achillesa z „Iliady”. Wyścigi były sportem arystokratycznym, bo tylko bogaczy stać było na utrzymanie koni, dlatego w zawodach zwycięzcą ogłaszano nie woźnicę (aurygę), tylko właściciela koni. Ścigano się na hipodromach długości 600 m. Gdy wozy w pełnym galopie zawracały wokół słupa, zahaczały o siebie, wywracały się i wypadały z torów, a konie tratowały nieszczęsnych woźniców. Sofokles w „Elektrze” opisał śmierć Orestesa, który uderzywszy w słup, upadł i wplątał się w rzemienie: „to się po ziemi ciągnie, to ku niebu zadarte nogi widać, aż woźnice z trudem kiełznając rozpędzone konie zakrwawionego wyplątali”.

Gdy dawali się zabić za kolor

Dramatyzm rzymskiej wersji wyścigów zaprzęgów doskonale przedstawia oscarowy film „Ben Hur” z 1959 r. W Rzymie igrzyska cyrkowe (ludi circenses) weszły na stałe do kalendarza świąt w IV w. p.n.e. Rzymski lud, żądając panem et circenses, chleba i wyścigów, przyczynił się do tego, że ich liczba rosła – w 354 r. aż 64 dni przeznaczone były na igrzyska cyrkowe, a tylko 10 na walki gladiatorów. Wyścigi odbywały się w Circus Maximus, który miał 544 m długości i 129 m szerokości. W środku bieżni był murek (spina) z fontannami, obeliskami i konstrukcjami mającymi pokazać widzom, które z siedmiu okrążeń wykonują zawodnicy.

Wozy wyścigowe były lekkie i zwrotne, często pysznie zdobione. Zazwyczaj zaprzęgano je w dwa (biga) lub cztery (kwadryga) konie. Stojący w nich woźnice mieli skórzane hełmy i tuniki. Ich piersi, kolana i ręce opasywały rzemienie umożliwiające ruch, ale chroniące ciało przed urazami. Każdy z nich miał też bat i nóż służący do przecięcia lejców w razie upadku.

Kibice zachwycali się końmi wyścigowymi, których imiona powszechnie znano, a sylwetki umieszczano na mozaikach i lampkach, idolami tłumów byli też woźnice. Wielu z nich zaczynało jako niewolnicy, ale za zarobione pieniądze kupowali sobie wolność. Jako celebryci częściej trafiali na salony niż bardziej pogardzani gladiatorzy. Ich podobizny trzymano w domach, podobnie jak dziś zbiera się zdjęcia gwiazd. Jednym ze słynniejszych woźniców był Gajusz Apulejusz Diokles. Żyjący w II w. Luzytańczyk (czyli Hiszpan) wystartował w 4257 gonitwach, z których wygrał 1462. Przez 42 lata swojej zawodowej kariery zarobił 36 mln sestercji, za które mógłby kupić dla Rzymu zapasy zboża na cały rok, co robi z niego jednego z najlepiej opłacanych sportowców wszech czasów.

Choć Rzymianie wielbili poszczególnych woźniców, najgoręcej kibicowali fakcjom (łac. factiones), z których oni pochodzili. – Pierwotnie były to stronnictwa zawiązane między przedstawicielami rodów arystokracji, przypominające stajnie samochodowe Formuły 1. Gromadziły one woźniców, konie, weterynarzy, rzemieślników, z których usług mogli korzystać urzędnicy odpowiedzialni za igrzyska cyrkowe. Z czasem fakcje wyrosły na organizacje o potencjale politycznym, za którymi stała rzesza zwolenników gotowych oddać za nie życie – tłumaczy Dariusz Słapek.

Na bieżni woźniców różnych fakcji odróżniał kolor tuniki. Pliniusz Młodszy pisał, że widzowie w cyrku kibicują kolorowi: „kochają go tak bardzo, że gdyby podczas gonitwy kolor jednego zawodnika przeszedł na drugiego, to zmieniłby się obiekt sympatii tłumu”. W Rzymie najpierw powstały fakcje Białych i Czerwonych, potem Błękitnych i Zielonych, a za Domicjana Złotych i Purpurowych. Woźnice zmieniali kluby w zależności od tego, gdzie zaproponowano im lepsze warunki; Gajusz Apulejusz Diokles zaczynał u Białych, potem przeszedł do Zielonych, a karierę zakończył u Czerwonych.

Gdy emocje wnoszono na arenę

Kwitnący w najlepsze hazard, związany z wyścigami cyrkowymi, podnosił temperaturę stadionowych emocji i wzmagał nienawiść między zwolennikami różnych fakcji. Nieraz dochodziło na tym tle do przepychanek i burd. Klubowe szaleństwo nie ograniczało się tylko do plebsu. Kaligula (w przeciwieństwie do większości arystokracji, która kibicowała Błękitnym) był tak oddanym wielbicielem Zielonych, że jadał w ich stajniach posiłki. Cesarz Neron (też zwolennik Zielonych) i Witeliusz (kibic Błękitnych) posunęli się dalej, każąc zabić tych, którzy ośmielili się głośno krytykować ich faworytów, natomiast Lucjusz Werus obnosił się z wizerunkiem konia ze stajni Zielonych – Wolkura, a gdy ten padł, wystawił mu grobowiec.

W 59 r. w Pompejach na arenie amfiteatru doszło do walk między Pompejańczykami a mieszkańcami Nucerii. – To były dwa konkurujące miasta, więc łatwo sobie wyobrazić, że brutalne widowisko przyczyniło się do eskalacji konfliktu. Zareagowano od razu, zabraniając Pompejom organizacji walk gladiatorów na 10 lat. Podobnie było w Syrakuzach i Antiochii, nigdy jednak nie zakazano wiążących się ze świętami religijnymi igrzysk cyrkowych, gdyż prawo nie miało nad nimi władzy – mówi historyk z UMCS.

Cyrków było w imperium mniej niż amfiteatrów, więc na wyścigi trzeba było się wybrać do większych ośrodków. Po przyjęciu chrześcijaństwa, w początkach V w., władcy zabronili organizacji walk gladiatorów, wyścigi zaprzęgów utrzymały się do końca istnienia Cesarstwa Bizantyjskiego. Cyrk w Konstantynopolu ze swoimi 100 tys. miejsc był mniejszy niż Circus Maximus, ale będąc jedynym źródłem rozrywki w stolicy cesarstwa wschodniego, odgrywał tam ogromną rolę polityczną. Bizantyjscy cesarze mieli bezpośrednie połączenie między pałacem i cyrkową lożą, w której nieraz słyszeli groźby tłumu.

W Konstantynopolu, na początku VI w., liczyli się tylko Błękitni i Zieloni. Najbardziej zagorzali kibice tych fakcji wyglądali jak współcześni przywódcy kiboli – nosili bufiaste koszule, ukrywające ich potężne bicepsy, oraz wysoko upinali i podgalali włosy. Zieloni i Błękitni walczyli ze sobą po wyścigach, jednocześnie jednak bojówki te były rodzajem milicji. By zaprowadzić w mieście porządek, cesarze musieli zabiegać o poparcie dominującego w danym momencie ugrupowania, wspieranego przez część arystokratów. Niektórzy badacze przypisują tym dwóm ugrupowaniom funkcje partii politycznych, zakładając, że wstępowali do nich ludzie o podobnych zapatrywaniach religijnych, z podobnych grup społecznych albo też z tych samych dzielnic miasta. Zdaje się jednak, że wybór fakcji był bardziej przypadkowy i dokonywano go z tych samych pobudek, które sprawiają, że jedni krakowianie kibicują Cracovii, a inni Wiśle.

Gdy wyścigi dały początek powstaniu

W 532 r. doszło do wybuchu powstania ludowego. Zaczęło się od tego, że po zamieszkach po wyścigach aresztowano 7 kibiców i skazano ich na śmierć za morderstwo. Przez przypadek udało się zbiec jednemu Błękitnemu i jednemu Zielonemu i schronić w kościele. Gdy w czasie id styczniowych (13) rozpoczęły się kolejne igrzyska, zgromadzeni w cyrku zwolennicy obydwu fakcji błagali Justyniana I (527–565 r.) jednym głosem o litość dla skazańców. Cesarz pozostawał głuchy na ich prośby, więc rozjuszeni kibice z okrzykiem nika (naprzód, zwycięstwo) zaatakowali loże arystokratów. Wkrótce zamieszki objęły miasto, pożar wybuchł w pałacu cesarskim i w Hagia Sofia.

Na drugi dzień Justynian chciał wznowić wyścigi, ale tłum zapomniał o przestępcach i zwrócił się ku niepopularnym urzędnikom, żądając ich usunięcia. Niezadowoleni z podniesienia podatków senatorowie postanowili wykorzystać zamieszki, by obalić wywodzącego się z trackich wieśniaków władcę. Gdy Justynian wystąpił w cyrku z obietnicą przyjęcia żądań, tłum znieważył go i nowym cesarzem obwołał Hypatiusza, siostrzeńca Anastazjusza (491–518 r.).

Przerażony Justynian uciekłby z miasta, gdyby nie jego żona Teodora, była aktorka i kurtyzana, która namówiła go, by został. Z powstańcami poradzono sobie, wykorzystując ich przywiązanie do fakcji. Ponoć wysłany do cyrku z workiem złota cesarski eunuch Narsesa przekupił Błękitnych, mówiąc, że cesarz jest kibicem ich stronnictwa, a Hypatiusz zwolennikiem Zielonych. Gdy większość Błękitnych opuściła widownię, generałowie Justyniana wraz z 1500 żołnierzy zabili 30 tys. zdezorientowanych kibiców. Następnego dnia zginął również dopiero co wybrany przez nich cesarz.

W późniejszych czasach fakcje jeszcze kilka razy (np. za cesarza Fokasa, 602–610 r.) wzięły aktywny udział w politycznych przepychankach. Część badaczy założyła, że skoro rozruchy w 532 r. rozpoczęły się w cyrku, to ich uczestnikami kierowały głównie motywy sportowe, niemające głębszych przyczyn politycznych. – Nie wszyscy akceptują te poglądy, bo jest wiele dowodów, że antyczne cyrki i amfiteatry były obiektami ciągłego zainteresowania wielu polityków, a ich widownie stanowiły rodzaj zaworu bezpieczeństwa dla nagromadzonej w społeczeństwie agresji i emocji o już politycznej naturze – mówi dr Słapek.

Już Cyceron uważał, że widowiska sportowe to rozrywka przaśna i niegodna prawdziwego męża, ale urzędnikom odpowiedzialnym za ich organizację radził, by przede wszystkim dbali o bezpieczeństwo.

Polityka 19.2012 (2857) z dnia 09.05.2012; Nauka; s. 71
Oryginalny tytuł tekstu: "Kibole w tunikach"
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną