Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Historia

Akcja pod Arsenałem

Warszawski Arsenał w 1938 r. Miejsce akcji Grup Szturmowych Szarych Szeregów z 26 marca 1943 r. Warszawski Arsenał w 1938 r. Miejsce akcji Grup Szturmowych Szarych Szeregów z 26 marca 1943 r. Narodowe Archiwum Cyfrowe
26 marca 1943 roku o godzinie 17, na ulicy Długiej w Warszawie, żołnierze Grup Szturmowych Szarych Szeregów zatrzymali butelkami z benzyną jadącą na Pawiak niemiecką więźniarkę. Rozpoczęła się Akcja pod Arsenałem.
Renault AHN. Takiej ciężarówki używano do przewozu więźniów z al. Szucha do więzienia na Pawiaku. Renault AHN. Takiej ciężarówki używano do przewozu więźniów z al. Szucha do więzienia na Pawiaku.
Tadeusz Zawadzki „Zośka”. W 1943 roku miał 22 lata.Wikipedia Tadeusz Zawadzki „Zośka”. W 1943 roku miał 22 lata.
Jan Bytnar „Rudy”. Aresztowany i torturowany, nie wydał nikogo.Wikipedia Jan Bytnar „Rudy”. Aresztowany i torturowany, nie wydał nikogo.

W nocy 18 marca 1943 r., na warszawskim Grochowie został aresztowany Henryk Ostrowski „Heniek”, pełniący funkcję komendanta Hufca Praga, dowódca jednego z czterech plutonów Grup Szturmowych Szarych Szeregów. Mimo ciężkiego śledztwa, Niemcom nie udało się zmusić go do zeznań. Niestety, wśród dokumentów skonfiskowanych w mieszkaniu „Heńka” znalazł się notes z zaszyfrowanym adresem Jan Bytnara „Rudego”, dowódcy plutonu „Południe” Grup Szturmowych. 23 marca w domu przy al. Niepodległości 159 został aresztowany „Rudy” i jego ojciec, Stanisław (zginął w 1945 r. podczas ewakuacji obozu w Auschwitz).

Odbić „Rudego”

Brutalne, połączone z torturami przesłuchanie Bytnara rozpoczęło się natychmiast – chodziło o wymuszenie na nim zeznań, zanim znani mu konspiratorzy zdołają umknąć i pozacierać za sobą ślady. Siostra Bytnara, Danuta, ostrzeżona przez sąsiadów o kotle w mieszkaniu, zawiadomiła o jego aresztowaniu Tadeusza Zawadzkiego „Zośkę”, przyjaciela „Rudego” i dowódcę warszawskich Grup Szturmowych. Zawadzki natychmiast (jeszcze 23 marca) chciał podjąć próbę odbicia, planując akcję i kompletując zespół uderzeniowy. Jednak pod nieobecność w Warszawie majora Jana Kiwerskiego – „Lipińskiego”, dowódcy oddziałów dyspozycyjnych Kedywu Komendy Głównej AK, nie było nikogo, kto mógłby podjąć decyzję o ataku.

Niezbędnych informacji dotyczących transportu więźniów z siedziby Gestapo w al. Szucha na Pawiak dostarczyli dwaj konspiratorzy, również członkowie Szarych Szeregów – Konrad Okolski „Kuba”, który, przypadkowo aresztowany i wykupiony z Pawiaka, znał trasę, jaką jechała więźniarka oraz Zygmunt Kaczyński „Wesoły”, mający dostęp do niemieckich biur w al. Szucha.

Torturowany Bytnar kolejny raz miał być przewieziony z Pawiaka na Szucha 26 marca. Tadeusz Zawadzki i jego bezpośredni przełożony, Stanisław Broniewski „Orsza”, musieli wiedzieć, czy Bytnar będzie wracał więźniarką na Pawiak. Mogło się bowiem zdarzyć, że „Rudy” zostanie w al. Szucha i uderzenie pójdzie na marne.

„Wesoły” z nerwami ze stali

To bardzo ważne, i chyba najtrudniejsze zadanie, dostał Zygmunt Kaczyński „Wesoły”. Pracujący jako przedstawiciel fabryki Wedla, pozwalał sobie handlować czekoladkami nawet w gmachu Gestapo, uzyskując zaufanie Niemców do tego stopnia, że pozwalano mu swobodnie chodzić po budynku. Krytycznego dnia „Wesoły” zdobył się na wejście do pokoju 228, gdzie dwaj esesmani, Herbert Schulz i Ewald Lange przesłuchiwali Bytnara. Następnie z okna budynku „Wesoły” zobaczył skatowanego „Rudego”, ładowanego do ciężarówki. Teraz zgodnie z planem miał zadzwonić z pobliskiej budki do kawiarenki na ulicy Długiej, gdzie przy telefonie dyżurował Andrzej Wolski „Jur”, oczekujący na informację o wyjeździe Bytnara. Przy wyjściu Kaczyńskiego zatrzymał jakiś Niemiec, chcący zakupić wedlowskie słodycze – transakcja zabrała kilka cennych minut. „Wesoły”, człowiek o żelaznych nerwach, zawrócił do budynku, wszedł do wartowni i… poprosił o możliwość zadzwonienia na miasto, po czym przez telefon Gestapo najspokojniej przekazał zaszyfrowaną wiadomość.

Już 23 marca Tadeusz Zawadzki zapoznał się dokładnie z trasą niemieckiej więźniarki i wybrał najlepsze miejsce do przeprowadzenia ataku – było to skomplikowane połączenie ulic Bielańskiej, Długiej i Nalewek, gdzie ciężarówka, zakręcająca dwa razy pod ostrym kątem, musiała mocno zwolnić. Plan ataku przewidywał ustawienie żołnierzy Szarych Szeregów kaskadowo w czterech punktach. W pierwszym, na rogu Długiej i Nalewek, mieli stać czterej żołnierze sekcji butelek, dowodzeni przez Jana Rodowicza „Anodę” – ich zadanie polegało na obrzuceniu szoferki butelkami z benzyną. Dalej ustawiono kolejne trzy grupy (Sten -1 i Sten -2 oraz sekcję granaty, dowodzoną przez Aleksego Dawidowskiego „Alka”), mające kolejno ostrzelać więźniarkę w wypadku, gdyby przedarła się ona przez miejsce pierwszego i kolejnych ataków. Warto dodać, że ustalono nawet kąty, pod jakimi mieli otworzyć ogień członkowie poszczególnych grup – chodziło o to, by zmniejszyć do minimum ryzyko zranienia lub zabicia więźniów.

Grupa ataku liczyła łącznie trzynastu żołnierzy, pozostałych piętnastu (wliczając „Zośkę” i dowodzącego całością „Orszę”) rozdzielono pomiędzy osłonę, grupę obserwacji i dwuosobową sekcję samochodową. Oddział był bardzo słabo uzbrojony – co prawda każdy z uczestników został wyposażony w broń krótką (w tym w rewolwery Smith&Wesson, z racji długotrwałego przeładowywania mało użyteczne w tego typu akcjach, co zresztą zakończyło się tragicznie dla jednego z żołnierzy), ale wykonawcy mieli do dyspozycji zaledwie dwa pistolety maszynowe Sten. Decyzja o przeprowadzeniu ataku nadeszła dosłownie w ostatnim momencie – na kilka minut przed siedemnastą, poinformowany o sytuacji „Lipiński” wydał rozkaz: „trzaskać”.

Ogień pod Arsenałem

O godzinie siedemnastej stojący w punkcie obserwacyjnym Konrad Okolski „Kuba” zobaczył znany już sobie pojazd – ciężarówkę Renault AHN z numerem rejestracyjnym Pol 72 076. „Kuba” przekazał sygnał do Witolda Bartnickiego „Wiktora” – ten, uchylając kapelusz, zawiadomił stojącego na ul. Długiej „Orszę”. Jego gwizdek rozpoczął akcję.

Butelki z benzyną, rzucone na maskę Renaulta, zadziałały znakomicie – samochód wyhamował, tocząc się wolno siłą bezwładu w kierunku ulicy Przejazd. Uzbrojony kierowca zginął na miejscu, dwaj konwojenci wyskoczyli z szoferki, próbując ugasić płonące mundury. Jeden z nich sięgnął po broń i zginął natychmiast skoszony serią z pistoletu maszynowego. W tym samym czasie sekcja z granatami zlikwidowała idącego ulicą Nalewki umundurowanego Niemca, a „Zośka” strzelił do interweniującego granatowego policjanta. Niestety, ranny policjant postrzelił śmiertelnie „Buzdygana” – Tadeusza Krzyżewicza.

Niemiecka ciężarówka z trzema żołnierzami, stojąca na ulicy Długiej, odjechała natychmiast po pierwszych strzałach. Żołnierz osłony, Stanisław Jastrzębski „Kopeć”, zlikwidował SA-mana, próbującego zastrzelić Józefa Saskiego „Katodę”, mocującego się z opróżnionym bębenkiem rewolweru. Grupa ataku wdała się w wymianę ognia z gestapowcem siedzącym z tyłu ciężarówki (drugi próbując uciekać, zeskoczył z platformy i został natychmiast zastrzelony); w tym momencie akcja nieco zwolniła – żołnierze Szarych Szeregów obawiali się o więźniów.

Drugi gwizdek „Orszy” poderwał sekcje Sten -1 i Sten – 2. Jako pierwszy przy ciężarówce znalazł się „Zośka” – kazało się, że przez chwilę konspiratorzy strzelali do martwego już Niemca. Uwolnieni (wśród nich znalazł się również Henryk Ostrowski „Heniek”) zostali skierowani w głąb ulic Bielańskiej i Długiej – na pustej już platformie, na podłodze, leżał skatowany „Rudy”. Koledzy wynieśli go na rękach do przygotowanego samochodu, gdzie siedział już ranny „Buzdygan”.

Niestety, odwrót ulicą Długą w stronę Starego Miasta nie przebiegł bez strat. Jeden z Niemców stojących w bramie strzelił do „Alka”, ten odpowiedział rzucając granat, likwidując w ten sposób zagrożenie. Rannego w brzuch „Alka” ewakuowano zdobycznym samochodem. Po chwili do auta zaczęli strzelać dwaj niemieccy żołnierze – Dawidowski spacyfikował ich następnym granatem, rzuconym przez otwarte drzwiczki.

Po zdaniu broni na Starym Mieście przy ulicy Zapiecek 5, w punkcie zbornym okazało się, że brakuje jednego z żołnierzy - dziewiętnastoletniego Huberta Lenka –„Huberta”. Jak później ustalono, tuż po zakończeniu akcji „Hubert”, ładujący bębenek w feralnym rewolwerze, został zaczepiony przez jakiegoś człowieka, który zaproponował mu kryjówkę w pobliskiej restauracji. Był to jednak volksdeutsch Ernst Sommer. W jego lokalu, pełnym Niemców „Hubert” został zatrzymany. Niedługo potem zabito go w śledztwie lub rozstrzelano w ruinach getta.

W imieniu Polski podziemnej

Jan Bytnar „Rudy” zmarł 30 marca 1943 roku. Tego samego dnia umarł też jego przyjaciel Aleksy Dawidowski „Alek”. Jednak Akcja pod Arsenałem, poza niewątpliwym efektem psychologicznym, miała też wymierny dla konspiracji efekt – po uwolnieniu Jana Bytnara śledztwo utknęło w miejscu. W odwecie Niemcy rozstrzelali 140 więźniów Pawiaka.

Gestapowcy Schulz i Lange oraz volksdeutsch Sommer zostali skazani przez sąd podziemny na karę śmierci. Wszystkie trzy wyroki zostały wykonane. Z 28 żołnierzy Grup Szturmowych, biorących udział w Akcji pod Arsenałem, wojnę przeżyło jedenastu (większość zginęła w czasie Powstania Warszawskiego). Kilku zostało skazanych po wojnie na długoletnie więzienie, jeden – Jan Rodowicz „Anoda”, aresztowany w Wigilię 1948 r., 7 stycznia 1949 r. zginął w niejasnych okolicznościach, zakatowany w śledztwie lub, wedle innej wersji, wyrzucony z okna siedziby Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną