Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Karski wykradziony

Brawurowa akcja polskiego podziemia

Podchorąży ZWZ Zbigniew Ryś ps. „Zbyszek” z siostrą Zofią. Podchorąży ZWZ Zbigniew Ryś ps. „Zbyszek” z siostrą Zofią. Kolekcja Stanisława Jankowskiego / EAST NEWS
Niewiele brakowało, aby autor „Raportu Karskiego” nie wykonał swojej misji. W czerwcu 1940 r., w trakcie przejścia na Słowację, Karski wpadł w ręce Niemców wraz z kompromitującymi go materiałami.
Policjant Józef Laskowik z żonąKolekcja Stanisława Jankowskiego/EAST NEWS Policjant Józef Laskowik z żoną
Dom we wsi MarcinkowiceKolekcja Stanisława Jankowskiego/EAST NEWS Dom we wsi Marcinkowice
Jan KarskiKolekcja Stanisława Jankowskiego/EAST NEWS Jan Karski
Karol GłódKolekcja Stanisława Jankowskiego/EAST NEWS Karol Głód
Jan Słowikowski ps. „Dzięcioł”Kolekcja Stanisława Jankowskiego/EAST NEWS Jan Słowikowski ps. „Dzięcioł”

W maju 1940 r. Jan Karski przybył do Polski jako emisariusz polskiego rządu na uchodźstwie. Miał dostarczyć rozkazy i zebrać informacje od przywódców najważniejszych stronnictw politycznych w kraju. W drodze powrotnej do Francji, we wsi Demjata na Słowacji, na skutek zdrady Słowaka Franciszka Muszyńskiego, wpadł w ręce słowackiej żandarmerii. Znaleziono przy nim mikrofilm i fiolkę z trucizną. W więzieniu w Preszowie gestapo rozpoczęło brutalne przesłuchania. Karski uparcie powtarzał, że uciekał do Szwajcarii, aby tam kontynuować studia, ale dowody świadczyły przeciwko niemu. Został ciężko pobity, wybito mu cztery zęby i połamano żebra. W obawie przed załamaniem się Karski, który dysponował ogromną wiedzą na temat polskiego podziemia, postanowił popełnić samobójstwo. Za pomocą żyletki ukrytej w podeszwie buta podciął sobie żyły. Osłabionego Karskiego Niemcy przewieźli do szpitala w Nowym Sączu, gdzie miał odzyskać siły przed dalszymi przesłuchaniami. Przy pokoju postawiono na straży dwóch granatowych policjantów, Niemcy obstawili zresztą cały szpital.

Na własną rękę

Wpadka ważnego emisariusza nie uszła uwadze kręgów kierowniczych polskiego podziemia. Jednym z pierwszych, który zawiadomił nowosądecką komendę inspektoratu Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), był pracujący w szpitalu młody doktor Jan Słowikowski ps. „Dzięcioł”. Wieści szybko doszły do najwyższych władz Polski Podziemnej. Wydano rozkaz odbicia Karskiego.

W szpitalu Karski próbował również działać na własną rękę. Poprzez doktora Słowikowskiego nawiązał kontakt z Zofią Rysiówną (po wojnie znaną aktorką), również związaną z ruchem oporu, a znaną mu z poprzedniego pobytu w Nowym Sączu. Na jego żądanie Rysiówna udała się do Krakowa i nawiązała kontakt z Tadeuszem Pilcem z PPS w celu zorganizowania pomocy i dostarczenia trucizny. Tam już wiedziano o wpadce Karskiego. Z Krakowa Rysiówna przywiozła 10 tys. zł na przekupienie strażników. Wraz z nią do Nowego Sącza przyjechał Stanisław Rosieński z PPS, zaufany człowiek Józefa Cyrankiewicza (wówczas działacza PPS WRN i zaprzysiężonego oficera ZWZ), który miał pomagać w akcji. Niestety, wizyty Rysiówny w szpitalu u Karskiego nie uszły uwagi donosicieli.

Tymczasem zadanie odbicia Karskiego otrzymała grupa dowodzona przez podchorążego ZWZ Zbigniewa Rysia ps. „Zbyszek” (byłego podoficera wojsk Straży Granicznej, brata Zofii). Ryś, Karol Głód, Tadeusz Szafran i Józef Jenet mieli wykraść Karskiego, nie było bowiem mowy o otwartej walce wobec liczebnej przewagi wroga.

Nocą 28 lipca 1940 r. rozpoczęła się jedna z bardziej zuchwałych akcji polskiego podziemia. Na sygnał dany przez doktora Słowikowskiego Karski miał wyjść na korytarz i podejść do okna na pierwszym piętrze na tyłach szpitala. Jeden z pilnujących go policjantów – Józef Laskowik – został wtajemniczony w akcję. Drugiego (Józefa Jerzyka) uśpiono dawką luminalu. Pod oknem na Karskiego czekali już Ryś i Głód. Równocześnie 16-letni Jenet stał przed głównym wejściem do szpitala gotów w razie alarmu zlikwidować wartownika rzeźnickim nożem. Szafran ubezpieczał trasę odwrotu, a Rosieński pilnował przygotowanej do ucieczki łódki. O ustalonej godzinie Ryś wspiął się na przybudówkę pod oknem i opuścił osłabionego Karskiego w ramiona Głoda. W pobliskiej kostnicy przebrali go w cywilne ubranie. Następnie, aby nie zostawiać śladów dla psów, rozpoczęli marsz po rzece Kamienicy w kierunku Dunajca. Tam czekała na nich ukryta w zaroślach łódka, którą Ryś, Jenet oraz Karski popłynęli do wsi Marcinkowice. W trakcie ucieczki rwącą rzeką Karski wpadł do wody, ale został wyciągnięty przez Rysia. Nad ranem dotarli szczęśliwie do celu, gdzie czekał na nich Jan Morawski, który umieścił Karskiego w leśniczówce na terenie swojego majątku, pod opieką leśniczego Feliksa Widła.

W czasie ucieczki Karskiemu odnowiły się rany na rękach i przez kolejne miesiące kurował się w majątku Kąty pod Krakowem u rodziny Sławików. Dopiero w lutym 1941 r. wrócił do pracy w konspiracji, a w październiku 1942 r. przedostał się na Zachód, gdzie rozpoczął swoją misję informowania o Holocauście.

Uratowany kurier

Pozornie akcja „Szpital” zakończyła się pełnym sukcesem. Jej uczestnicy nie zdawali sobie jeszcze sprawy z tragicznych konsekwencji, jakie miała przynieść. Nie wiedzieli też, jak ważną postacią był uratowany kurier. Dla Zbigniewa Rysia była to wówczas „pozornie błaha rzecz” i „kawał przeciwko szkopom”.

Wiosną 1941 r. nastąpiła wsypa w nowosądeckim inspektoracie ZWZ. Dzięki informacjom uzyskanym od konfidentów Niemcy dowiedzieli się o wizytach Zofii Rysiówny w szpitalu oraz wpadli na trop pozostałych uczestników akcji. Aresztowano Rysiównę, Jeneta, Szafrana, Głoda, Jerzyka, Morawskiego, Widła oraz Sławików, a także inne osoby pośrednio zaangażowane w akcję. 21 sierpnia 1941 r. w Biegonicach pod Nowym Sączem Niemcy rozstrzelali 32 zakładników, m.in. Szafrana, Jerzyka i brata doktora Słowikowskiego – Teodora. Większość rozstrzelanych nie miała nic wspólnego z akcją. Jenet, Głód, Wideł zginęli w Auschwitz. Zofia Rysiówna spędziła resztę wojny w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück, a Morawski w Auschwitz.

Bez szwanku wyszli jedynie dwaj główni organizatorzy akcji – dr Słowikowski i Ryś, którzy zawczasu uciekli z miasta, oraz policjant Laskowik. Słowikowski do końca wojny ukrywał się na Podkarpaciu, a po wojnie został wybitnym specjalistą z zakresu chirurgii dziecięcej. Ryś został przerzucony na Węgry, gdzie do 1945 r. z powodzeniem pełnił służbę kurierską na trasie Budapeszt–Warszawa. Od rządu londyńskiego otrzymał trzy Krzyże Walecznych oraz order Virtuti Militari za całokształt działalności w konspiracji. Po wojnie, za działalność w ZWZ-AK, przesiedział 9 miesięcy w więzieniu na Rakowieckiej.

Przez lata wokół akcji narosło wiele nieporozumień. Wedle Karskiego ze szpitala wykradli go bojowcy z Gwardii Ludowej WRN, zbrojnego ramienia PPS, na rozkaz Józefa Cyrankiewicza, i taką wersję zawarł w swojej książce „Tajne Państwo. Opowieść o polskim Podziemiu”. Była ona wielokrotnie powtarzana w późniejszych publikacjach. Pewne jest jednak, że akcję przeprowadził oddział nowosądeckiego inspektoratu ZWZ, a rozkaz wydał ówczesny komendant krakowsko-śląskiego obszaru ZWZ płk Tadeusz Komorowski ps. „Korczak” (późniejszy „Bór”).

Autor, z wykształcenia historyk, jest wnukiem Zbigniewa Rysia. W tekście wykorzystał źródła: Zbigniew Ryś „Wspomnienia kuriera”, Biblioteka Rocznika Sądeckiego, Nowy Sącz 2013; Stanisław M. Jankowski „Karski. Raporty tajnego emisariusza”, Jan Karski „Tajne Państwo. Opowieść o polskim Podziemiu”.

Polityka 43.2014 (2981) z dnia 21.10.2014; Historia; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Karski wykradziony"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną