Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Operacja Dyskrecja

Jak organizowano tranzyt Żydów z ZSRR

Żydzi z terenów Związku Radzieckiego przed ambasadą Holandii, która w 1990 r. reprezentowała w Moskwie państwo Izrael. Żydzi z terenów Związku Radzieckiego przed ambasadą Holandii, która w 1990 r. reprezentowała w Moskwie państwo Izrael. Dominique Mollard/AP / EAST NEWS
25 lat temu Tadeusz Mazowiecki zamknął niechlubny antysemicki rozdział polityki PRL. Polska i Izrael nawiązały stosunki dyplomatyczne, po czym rozpoczęły tajną operację na niespotykaną skalę.
Grupa Żydów ze Związku Radzieckiego, 1991 r.EAST NEWS Grupa Żydów ze Związku Radzieckiego, 1991 r.

Tekst ukazał się w POLITYCE w lutym 2015 r.

W czerwcu 1967 r. armia izraelska uprzedziła atak szykowany przez wojska egipskie i zajęła półwysep Synaj. Klęska państw bliskowschodnich, wspieranych przez Związek Radziecki, wpłynęła na politykę zagraniczną wszystkich krajów bloku wschodniego. Przywódcy Bułgarii, Czechosłowacji, NRD, Jugosławii, Polski, Węgier i ZSRR potępili Izrael i zerwali z nim stosunki dyplomatyczne. 12 czerwca 1967 r. wiceminister spraw zagranicznych Marian Naszkowski poinformował o tym ambasadora Izraela. W kraju rozpoczęły się antysemickie czystki w administracji, instytucjach naukowych i wojsku. Antysemicka retoryka używana w celach politycznych dwie dekady po Holocauście na lata zamknęła możliwość nawiązania dialogu miedzy Polską a Izraelem. Szansa na przełom pojawiła się po koniec lat 80. za sprawą zmiany polityki zagranicznej ZSRR.

Przez lata władze ZSRR ograniczały emigrację Żydów. Zmiana tej polityki była jednym z elementów reform Michaiła Gorbaczowa. W latach 1988–89 z ZSRR ruszyła fala emigracji. W listopadzie 1989 r. do Izraela przybyło stamtąd ok. 2 tys. Żydów, a od początku 1990 r. – po 5–6 tys. miesięcznie. Premier Icchak Szamir spodziewał się nawet pół miliona. Imigracja stała się jednym z kluczowych elementów jego politycznej koncepcji dużego Izraela. Nowi obywatele mieli odmienić oblicze państwa, osiedlając się m.in. w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu. Była to zapowiedź zmiany bliskowschodniego status quo.

Polityka ZSRR zmieniła się pod wpływem presji państw arabskich. Wycofano zgodę na bezpośrednie loty z Moskwy do Tel Awiwu. Minister spraw zagranicznych ZSRR Edward Szewardnadze wyraźnie dał do zrozumienia, że regulacja wzajemnych stosunków będzie postępować stopniowo, aby nie drażnić państw arabskich.

Od 1989 r. Izrael prowadził jednak rozmowy nie tylko z ZSRR, ale i z krajami Europy Wschodniej. Nawiązał stosunki dyplomatyczne z Węgrami we wrześniu 1989 r., a linie lotnicze Malév podjęły się tranzytu emigrantów. Jednak szybko Budapeszt zaczął się uginać pod presją zagrożenia terrorystycznego.

W listopadzie 1989 r. z wizytą w Polsce gościł wicepremier Szymon Peres, który w rozmowie z Tadeuszem Mazowieckim usłyszał, że wznowienie stosunków może nastąpić w styczniu 1990 r. Peres, który dzierżył także tekę ministra skarbu, spotkał się z wicepremierem Leszkiem Balcerowiczem. Jako najpilniejsze zadania wymienił zawarcie umów handlowych. Paradoksalnie to właśnie kwestie gospodarcze mogły stać na drodze szybkiej poprawie relacji. Izraelski biznes nie śpieszył się do inwestowania w Polsce nie tylko z powodu braku regulacji, ale także niepewności co do kierunku przemian. Z kolei Polska musiała brać pod uwagę reakcję krajów arabskich, które zatrudniały m.in. na budowach kilka tysięcy polskich pracowników. Dlatego prowadzono rozmowy z przedstawicielami państw bliskowschodnich, Organizacją Wyzwolenia Palestyny oraz Ligą Państw Arabskich.

27 lutego 1990 r. w Warszawie ministrowie Krzysztof Skubiszewski i Mosze Arens podpisali protokół o wznowieniu stosunków dyplomatycznych. Wyjątkowo obecny był także premier Mazowiecki, który powiedział dziennikarzom: „Nawiązanie stosunków z Izraelem jest przekreśleniem błędnej polityki z lat 1967–68. I to chciałem zaznaczyć swoją obecnością”.

Arens, obok wielu innych spraw, podniósł kwestię tranzytu emigrantów z ZSRR.

Na celowniku terrorystów

8 marca ambasada Izraela przesłała notę: „Wraz ze zwiększeniem liczby emigrantów, powyższe drogi [Bukareszt i Budapeszt] okazują się niewystarczające i władze izraelskie szukają dróg alternatywnych (…). Ambasada Izraela zwraca się zatem do władz Rzeczpospolitej Polskiej z prośbą o pomoc”.

Odpowiednie resorty zaczęły analizować koszty ekonomiczne i polityczne operacji. 9–10 marca odbyły się rozmowy między Lotem a Jewish Agency For Israel (JAFI, zajmująca się problematyką imigracji), która zaproponowała, żeby w ciągu kilku nadchodzących lat przez Polskę przedostało się ok. 850 tys. Żydów. Dawid Koren z izraelskiej ambasady mówił pod koniec kwietnia o zapotrzebowaniu na tranzyt ok. 250–300 tys. osób.

Premier Mazowiecki odpowiedział w czasie wizyty w USA – podczas spotkania 26 marca z przedstawicielami Amerykańskiego Kongresu Żydów (który przyznał mu Nagrodę Wolności za działania na rzecz przemian demokratycznych w Polsce oraz walkę z antysemityzmem), że Polska jest otwarta na tranzyt Żydów z ZSRR. Deklarację przyjęto owacją na stojąco. W swoim wystąpieniu mówił o historycznych oraz moralnych związkach obu narodów. Wyraził ubolewanie nad przejawami antysemityzmu, które miały miejsce po drugiej wojnie światowej oraz w 1968 r. Oświadczył gotowość przywrócenia obywatelstwa wszystkim, którzy zostali go pozbawieni w związku z wymuszonym wyjazdem: „Polska przekształciła się w kraj demokratyczny, gdzie do przestrzegania praw człowieka przywiązuje się ogromną wagę i dziś potępienie tamtych wydarzeń to nie jest już tylko głos poszczególnych grup społecznych, ale oficjalne stanowisko polskiego rządu i parlamentu”.

Jeszcze przed upublicznieniem tej decyzji ambasador Egiptu wyraził w imieniu szefów placówek państw arabskich zaniepokojenie pogłoskami dotyczącymi tranzytu. Polska starała się załagodzić kontrowersje kanałami dyplomatycznymi.

Decyzja Mazowieckiego spotkała się za to z pozytywnym przyjęciem ze strony USA. Ambasador USA John Davis prosił o przekazanie premierowi Mazowieckiemu słów uznania z Waszyngtonu oraz oferty pomocy w operacjach i szkoleniu antyterrorystycznym. Ten temat Mazowiecki poruszał w rozmowie z dyrektorem CIA Williamem Websterem. Polski premier był świadom zagrożenia, jakie niesie decyzja o udzieleniu pomocy Izraelowi.

Ochrona antyterrorystyczna była niezbędna, gdyż węgierski Malév już w marcu zawiesił przewóz imigrantów z ZSRR w związku z groźbami fundamentalistów islamskich. Jeden z dyrektorów stwierdził, że mogą „wykonywać loty czarterowe do Izraela, ale pod warunkiem, że nie będzie radzieckich Żydów na pokładzie”. Polski wywiad oceniał, że na terenie Węgier działają trzy organizacje terrorystyczne, m.in. grupa Abu Nidala, który nieraz gościł w Polsce. Terroryści byli dobrze zakorzenieni w krajach bloku wschodniego – był to efekt uboczny polityki wspierania ich przez Moskwę.

Polskie służby specjalne otrzymywały niepokojące informacje z radzieckiej ambasady i od KGB. Pod koniec 1989 r. odbyło się spotkanie przedstawicieli radykalnych ugrupowań arabskich, na którym ustalono, że w odpowiedzi na nawiązanie relacji dyplomatycznych z Izraelem dojdzie do akcji terrorystycznych na sieć komunikacyjną. Na początku marca 1990 r. przekazano pilną informację o tym, że Hezbollah planuje zamachy na placówki ZSRR i Polski. David Koren, attaché do spraw bezpieczeństwa izraelskiej ambasady (jak podejrzewały polskie służby – szef sieci wywiadu na Europę), uprzedzał w marcu polskich rozmówców, że „istnieje duże prawdopodobieństwo prób zamachów ze strony arabskich grup terrorystycznych”.

Tajny Most

Polskie służby pracowały nad zabezpieczeniem operacji Most – tranzytu żydowskich emigrantów. 29 marca 1990 r. odbyło się spotkanie przedstawicieli MSZ, MSW, Urzędu Rady Ministrów, Ministerstwa Transportu i Gospodarki Morskiej oraz Polskich Linii Lotniczych Lot. Dzień później ustalenia przedstawiono ambasadorowi Mordechajowi Palzurowi. Został poinformowany, że koszty operacji musi pokryć Izrael, a jej priorytetem będzie zapewnienie bezpieczeństwa polskim obywatelom, placówkom i samolotom. Strona izraelska przystała na te warunki.

Premier Mazowiecki zlecił wyciszenie sprawy w mediach. Dyskrecja była kluczowa dla systemu zabezpieczenia antyterrorystycznego. Kontrwywiad współpracował z Wojskami Ochrony Pogranicza. Wychwytywano wszelkie niepokojące sygnały płynące z trzech źródeł: placówek dyplomatycznych na Bliskim Wschodzie, grup cudzoziemców podejrzewanych o powiązania z organizacjami terrorystycznymi oraz skupisk cudzoziemców na terenie dużych polskich miast. Rozpoczęto kontrolę operacyjną środowisk polskich antysemitów i nacjonalistów.

Niepokojące sygnały płynęły z Bejrutu. 18 marca gazeta „As-Safir” opublikowała list z pogróżkami nadesłany przez Organizację Działalności Rewolucyjnej, Front Oporu Arabskiego, Grupę imienia Suleimana al-Halabiego. Polski chargé d’affaires informował z Bejrutu: „mimo składanych obietnic przez oficjalne władze libańskie zapewnienie bezpieczeństwa polskim instytucjom i obywatelom z ich strony jest fikcją w warunkach bejruckich. Pozory ochrony zewnętrznej placówki ograniczają się nadal do jednego policjanta (…). Podejmowane przez nas nawet maksymalne środki ostrożności nie dają również żadnej gwarancji bezpieczeństwa”.

30 marca małżeństwo Serkisów, które przebywało w Bejrucie w ramach prac przedstawicielstwa firmy Animex, zostało ostrzelane z broni automatycznej. Bogdan Serkis został postrzelony w głowę, w udo oraz nogę. Jego żona Ewa otrzymała dwa postrzały w nogi. Nie zginęli, jednak konsekwencje zdrowotne były bardzo poważne. Analiza wywiadowcza wskazała, że atak był odpowiedzią na nową politykę Polski. Krążyły pogłoski o kolejnych zamachach planowanych przez nieznaną dotąd islamską armię wyzwolenia Palestyny, powiązaną podobno z odłamem Hamasu, która miała wziąć na cel biura linii lotniczych, ambasady i dyplomatów ZSRR oraz Polski.

W związku z zamachem w Bejrucie, groźbami kolejnych akcji i potrzebą zapewnienia bezpieczeństwa międzynarodowego ruchu lotniczego powołano 10 kwietnia 1990 r. Zespół Koordynacji Działań Antyterrorystycznych. Na jego czele stanął szef Służby Wywiadu i Kontrwywiadu gen. Zbigniew Sarewicz, zastępcą został wicedyrektor Departamentu I (wywiadu) płk Bronisław Zych, a w skład weszli reprezentanci wywiadu (m.in. ppłk Gromosław Czempiński), kontrwywiadu, milicji oraz zwiadu WOP. To oni byli odpowiedzialni za organizację ochrony oraz obieg informacji w związku z zagrożeniami terrorystycznymi. Zespół szczególną uwagę zwracał na informacje dotyczące arabskich grup terrorystycznych, ale także środowisk i grup radykalnych, anarchistycznych, nacjonalistycznych (antysemickich), mniejszości narodowych (arabskich i żydowskich) oraz niektórych subkultur młodzieżowych, m.in. faszyzujących.

Mjr Jerzy Dziewulski, który kierował ochroną operacji na lotnisku Okęcie, twierdził w wywiadzie udzielonym Andrzejowi Fedorowiczowi, że wiedza o tranzycie była w kręgach arabskich dyplomatów i szpiegów dość powszechna: „Doskonale wiedzieli, co jest grane (…) bardzo się starali, by zdobywać szczegółową wiedzę na ten temat. Zwłaszcza Syryjczycy, których ambasada przekraczała wszystkie dopuszczalne normy. Podjeżdżali w miejsca, gdzie nikomu nie wolno było przebywać. Wiedzieli, że jeśli wysiądą, zostaną zatrzymani. Filmowali więc z samochodu z dyplomatyczną rejestracją”. Proponowali też sowite łapówki za informacje dotyczące operacji.

Zarówno MSW, jak i Mosad były zainteresowane współpracą. W maju w Magdalence specjaliści z Mosadu spotkali się z ludźmi z polskiego wywiadu, kontrwywiadu, Departamentu Ochrony Konstytucyjnego Porządku Państwa oraz Komendy Głównej MO. Polaków interesowały dotychczasowe rozwiązania wypracowane wspólnie z Węgrami, sposoby identyfikacji terrorystów, wymiana informacji o zagrożeniach oraz o podejrzanych członkach arabskiej społeczności przebywających w Polsce. W ramach wsparcia antyterrorystycznego Mosad zobowiązał się przekazać specjalistyczny sprzęt do kontroli pirotechnicznej, w grę wchodziło też dodatkowe przeszkolenie i wyposażenie funkcjonariuszy z pododdziałów antyterrorystycznych.

Po specjalistach izraelskich do Warszawy przyjechała podobna grupa z USA. Amerykanie spotkali się m.in. ze Sławomirem Petelickim, który był wówczas naczelnikiem Wydziału Ochrony Polskich Placówek za Granicą. Wspominał on, że w związku z operacją Most obawiano się zamachów: „W latach 80. Abu Nidal i Abu Daud bywali w Warszawie (…). Mieli kontakty, chyba nie tylko na szczeblu instytucjonalnym. Tworzyli sobie jakieś zaplecze. Zapewne znaleźli ludzi chętnych do współpracy. Im bardziej się nad tym zastanawiałem, tym byłem coraz bardziej pewny, że nadszedł czas napisania projektu wojskowej jednostki antyterrorystycznej”. Po paru tygodniach projekt został zatwierdzony, a 13 lipca 1990 r. minister spraw wewnętrznych Krzysztof Kozłowski podpisał rozkaz o sformowaniu jednostki GROM. Chociaż akronim ten rozszyfrowywany jest jako Grupa Reagowania Operacyjno-Manewrowego, to krążyły pogłoski o tym, że skrót pochodzi od pierwszej misji nowej jednostki – Grupa Realizacji Operacji Most. W rzeczywistości GROM nie brał udziału w tej operacji.

Samoloty widmo

W kwietniu i maju dopracowywano ostatnie szczegóły organizacji całego przedsięwzięcia. Polskie Linie Lotnicze negocjowały wyczarterowanie dodatkowych samolotów z trzema firmami, m.in. francuską i holenderską. Pojawił się też problem z załogami: „Występują przecieki. Wśród pracowników LOT występuje zainteresowanie sprawą, niepokoje, a także przypadki postaw pilotów mówiących, że do Izraela latać nie będą”. Ciągnęły się negocjacje z Aerofłotem, wystąpiły nawet napięcia z El Al, która zaczęła traktować warunki umowy wstępnej zawartej z PLL Lot jako wiążące i ostateczne. Był to problem, bo we wstępnej umowie nie wzięto pod uwagę m.in. wahań cen paliwa lotniczego.

W operację Most mogła być także zaangażowana spółka Art-B. Andrzej Gąsiorowski, wspólnik Bogusława Bagsika, wspominał w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, że ze względów formalnych służby specjalne potrzebowały prywatnej firmy do obsługi międzynarodowego przepływu środków na operację: „Art-B pomogło finansowo, logistycznie oraz bezpośrednio podczas tej operacji (…). Potem mieliśmy dobrych znajomych w Mosadzie czy Szabaku, izraelskich służbach odpowiedzialnych za kontrwywiad”. Nie jest to bez znaczenia, biorąc pod uwagę fakt, że kierownictwo Art-B szukało w Izraelu schronienia przed stawianymi w Polsce zarzutami.

Planowano 17 lotów tygodniowo, z czego 11 obsługiwałoby El Al, a 6 – Lot. Każdy samolot mógł zabrać od 100 do 150 pasażerów. Szacunkowo przez polskie lotniska przechodziłoby 2 tys. osób tygodniowo, 8 tys. miesięcznie, 90–100 tys. rocznie. Lot szacował wartość jednego rejsu na 45 tys. dol., swój obrót szacował na ok. 20 mln dol., z czego zysk stanowiłby 10 proc.

Mimo problemów operacja ruszyła. Jerzy Dziewulski wspominał, że każdy samolot z emigrantami, który lądował „był od razu konwojowany przez nas do wyznaczonego miejsca postoju (…) w otoczeniu innych samolotów, żeby nie był wystawiony na ostrzał. Od momentu lądowania boeing był otoczony przez moich ludzi i pilnowany bezpośrednio przez oficerów wywiadu izraelskiego (…). Antyterroryści z bronią znajdowali się też na wieży kontroli lotów, kiedy samolot podchodził do lądowania. Płotu i wyjść pilnowali zwykli policjanci. Nikt nie mógł zbliżyć się do płyty lotniska na odległość poniżej 150 m. I tak noc w noc”.

Wszystko szło zgodnie z planem i 19 lipca 1990 r. JAFI wyraziło zgodę na stopniowe zwiększanie tranzytu przez Warszawę. Według raportu MSZ w 1990 r. przez Okęcie samolotami Lot i El Al przewieziono ok. 18 tys. emigrantów, a do początku kwietnia 1991 r. kolejne 11 tys.

Ze względu na utrudnienia w dostępie do dokumentów nie udało się odnaleźć ogólnego bilansu operacji. Krzysztof Kozłowski twierdził nawet, że dokładne szacunki nie istnieją, a te, które są, wahają się w granicach 20–40 tys. osób. Wiadomo, że do początku kwietnia 1990 r. udało się przerzucić ok. 29 tys. osób. Operację wygaszano stopniowo do 1992 r.

Most otworzył nowy rozdział w relacjach polsko-izraelskich. Operacja nie była dla Polski dochodowa. Nawet korzyści płynące z nawiązania stosunków gospodarczych z Izraelem nie równoważyły potencjalnych strat wynikłych z pogorszenia relacji z arabskimi partnerami handlowymi. USA bez względu na udział w operacji wspierałyby Polskę jako forpocztę zmian w Europie Środkowo-Wschodniej. Decyzja Tadeusza Mazowieckiego o pomocy Izraelowi opierała się na przesłankach moralnych. Pomoc miała być zadośćuczynieniem za antysemicką politykę prowadzoną w czasach komunizmu i wyraźnym sygnałem, że nowa Polska nie powinna być obciążana za grzechy poprzednich dekad.

Autor jest pracownikiem Biura Edukacji Publicznej IPN, wiceprzewodniczącym Stowarzyszenia Archiwum Solidarności.

Polityka 9.2015 (2998) z dnia 24.02.2015; Historia; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Operacja Dyskrecja"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama