Piątek 25 czerwca 1976 r. był upalny, atmosfera jednak daleka od wakacyjnej z powodu gwałtownego skoku ciśnienia, który Polacy zawdzięczali premierowi Piotrowi Jaroszewiczowi. 24 czerwca poinformował społeczeństwo o drastycznej podwyżce cen żywności. Ceny podstawowych artykułów żywnościowych w zasadzie nie zmieniły się od lat: zaraz po objęciu rządów na początku 1971 r. ekipa Edwarda Gierka ogłosiła czasowe zamrożenie cen, a następnie – zmuszona – wycofała się z podwyżki, którą próbował wprowadzić Władysław Gomułka w grudniu 1970 r., prowokując robotnicze protesty na Wybrzeżu.
Utrzymywane bez zmian niskie ceny podstawowych artykułów żywnościowych przy rosnących w pierwszej połowie lat 70. pensjach Polaków przyczyniały się do urzeczywistnienia programu partii, zawartego w chwytliwym haśle VI Zjazdu PZPR „Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej”. Zamrożone ceny okazały się jednak dynamitem podłożonym pod fundament gierkowskiej drugiej Polski: ludzie ruszali do sklepów na każdą pogłoskę o podwyżce. Ustępstwo władz w 1971 r. umocniło społeczne przekonanie, że poziom cen zależy wyłącznie od woli politycznej rządzących i nie ma nic wspólnego z rachunkiem ekonomicznym. Eksperci zgadzali się, że podwyżka cen była uzasadniona i powinna nastąpić najpóźniej w 1973 r.
Ceny żywności, w szczególności mięsa, stały się dla władz PRL problemem, którego rozwiązanie ciągle przekładano. „W naszych dyskusjach unikamy słowa, które rodzi strach, choć dobrze wiemy, o co chodzi – obrazowo wspominał atmosferę w kierownictwie partii Józef Tejchma.