Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Historia

Sen o szpadzie i młocie

Ignacy Daszyński: wielki, zapomniany Polak

Ignacy Daszyński w Krakowie, początek XX w. Obok: już jako marszałek sejmu II RP, ok. 1930 r. Ignacy Daszyński w Krakowie, początek XX w. Obok: już jako marszałek sejmu II RP, ok. 1930 r. repr. Grzegorz Kozakiewicz, Ewa Wojtasik / Forum
80 lat temu zmarł Ignacy Daszyński. Galicjanin, jeden z politycznych gigantów przedwojennej Polski. Dlaczego we współczesnej pamięci o II RP nie ma miejsca na jego niepodległościowy socjalizm?
Manifest z 1918 r. wydany przez Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej, na czele którego stał Ignacy Daszyński.repr. Marek Skorupski/Forum Manifest z 1918 r. wydany przez Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej, na czele którego stał Ignacy Daszyński.
Pocztówka patriotyczna z żołnierzami Legionów Polskichrepr. Piotr Męcik/Forum Pocztówka patriotyczna z żołnierzami Legionów Polskich
Ignacy Daszyński z marszałkiem Józefem Piłsudskim – karykatura z pisma satyrycznego „Mucha” z marca 1929 r.zbiory D.B. Łomaczewska/W. Pikiel/EAST NEWS Ignacy Daszyński z marszałkiem Józefem Piłsudskim – karykatura z pisma satyrycznego „Mucha” z marca 1929 r.

Nie da się zrozumieć drogi i wyborów Ignacego Daszyńskiego, nie wspominając o rzeczywistości, pośród której dane mu było żyć i dorastać. Miejscem, gdzie formował się jego stosunek do świata i praw nim rządzących, była Galicja, tam też przyszło mu poznać życie „od rzetelnej strony”.

Urodził się 26 października 1866 r. w Zbarażu w zubożałej rodzinie o szlacheckim pochodzeniu. Już w bardzo młodym wieku musiał myśleć o własnym utrzymaniu. Udzielał prywatnych lekcji w zamian za wikt i dach nad głową. Przez pewien czas był guwernerem u rodziny Kapuczyńskich w Borkach Wielkich. Jako że wydalono go z gimnazjum, do matury przygotowywał się eksternistycznie. Rozpoczął studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale musiał je przerwać ze względu na brak pieniędzy.

Noc galicyjska

Pod wpływem brata Feliksa zaangażował się w działalność socjalistyczną. Jak pisał w wydanych u schyłku życia „Pamiętnikach”, „robotę spiskową” zaczynał w czasach ciemnej „popowstaniowej nocy”, kiedy każdy „przeklinał powstania i szukał spokojnego życia” pod rządami zaborców. Tamta Galicja nie miała wiele wspólnego ze współczesnym mitem krainy pięknej i wielokulturowej. Ekonomicznie była terytorium na poły kolonialnym, traktowanym jako rynek zbytu dla austriackich i czeskich produktów przemysłowych. Nękało ją przeludnienie, brak ziemi, wszechogarniająca nędza oraz emigracja. Exodus Galicjan jest dziś dobrze znany i opisywany – choćby przez Martina Pollacka w książce „Cesarz Ameryki”. Żydzi, Polacy, Ukraińcy, Słowacy, Niemcy porzucali wszystko, co mieli, ponieważ wydawało się, że każda zmiana będzie na lepsze.

Szczególne miejsce na osi życia Daszyńskiego zajmują Drohobycz i Borysław – miasta kwitnącego przemysłu naftowego, korupcji i rodzących się z dnia na dzień fortun. Stanowiły ówczesną wersję Kalifornii galicyjskiej. Daszyński wspomina, że tamtejsza atmosfera „wezwała go” do buntu: „nędzne lepianki tonące w błocie (…) pełna zdziczałych i zbydlęconych zupełnie chłopów (…) szeregi ludzi w oblepionych błotem kitlach o spojrzeniu pokornych żebraków”. Na łamach lokalnej „Gazety Naddniestrzańskiej” opublikował pierwsze artykuły o położeniu robotników w Borysławiu. Tamtejsze stosunki wpłynęły na Daszyńskiego w sposób decydujący. W jego przypadku socjalizm nie był fanaberią wychowanego w dworku ziemianina, ale reakcją bacznego obserwatora na to, co widział wokół siebie.

Daszyński zjechał Galicję wzdłuż i wszerz. Poznawał ją – jak pisze – „śpiąc po chatach chłopskich” i wykorzystując „najtańszy sposób podróżowania, to jest wozy żydowskich bałagów”. Poza znajomością języków (ukraińskiego, jidysz i słabiej niemieckiego) galicyjskie doświadczenie zaszczepiło w nim sprzeciw wobec projektów wskrzeszenia Rzeczpospolitej w granicach przedrozbiorowych. Jako człowiek urodzony na Kresach znał tamtejsze stosunki ludnościowe, patrzył na nie realistycznie i był zwolennikiem Polski w granicach etnicznych. Nie chciał państwa targanego konfliktami narodowościowymi – stąd m.in. wypływał jego sprzeciw wobec wyprawy Piłsudskiego na Kijów wiosną 1920 r.

Daszyński coraz bardziej angażował się w działalność Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej Galicji i Śląska Cieszyńskiego, w związku z czym był kilkakrotnie aresztowany. W 1890 r. udało mu się wyjechać na Zachód. W Paryżu dotarła do niego wiadomość o śmierci brata Feliksa. Daszyński był prawdziwie załamany, jak pisze: „nie chciałem nawet myśleć o powrocie do kraju bez niego”. Mało brakowało, a zdecydowałby się na wyjazd do Ameryki Południowej, kupił już nawet bilet na pociąg do Hawru, skąd statkiem miał popłynąć do Argentyny, ale pod wpływem spotkania ze Stanisławem Mendelsonem (jednym z założycieli PPS) zmienił zdanie. Mendelson obiecał wystarać się dla niego o stypendium na uniwersytecie w Zurychu. „Nauka uśmiechnęła się do mnie znowu” – napisał Ignacy w pamiętnikach.

W 1891 r. Daszyński przewodniczył delegacji socjalistów polskich na II Międzynarodowy Kongres Robotniczy i Socjalistyczny w Brukseli. Od 1897 r. przez trzy kadencje był posłem okręgu krakowskiego do parlamentu w Wiedniu. Jego wybór był w Krakowie hucznie świętowany: „Chwycono mnie na ramiona i zaniesiono na plac Dominikański wywracając po drodze słupy latarń jak zapałki”.

W 1914 r. Daszyński stanął przy boku Józefa Piłsudskiego i poparł wkroczenie I Kompanii Kadrowej na terytorium Królestwa Kongresowego. W kwestii niepodległości jego stanowisko było jasne: socjalizm i suwerenność Polski uznawał za nierozerwalnie ze sobą związane. Wynikało to z przekonania, że socjalizm ma sens o tyle, o ile przyniesie wzrost potencjału gospodarczego i podniesie poziom życia obywateli. Niepodległość była szansą na modernizację i pozbycie się resztki więzów feudalnych. Nie wszystkim na lewicy to się podobało, radykałowie marzyli o rewolucji. Już w czasach II Rzeczpospolitej znany publicysta Zygmunt Nowakowski scharakteryzował Daszyńskiego, pisząc: „On jeden, jak mało kto łączył sen o szpadzie i sen o młocie zarazem”.

Rząd lubelski

Jesień 1918 r. należy do tych szczególnych momentów w historii Polski, kiedy stary porządek już się rozpadł, a nowy nie zdążył jeszcze powstać. Dziś w zbiorowej pamięci przechował się jedynie obraz wracającego z Magdeburga Piłsudskiego, który mocno ujął ster władzy i obrał kurs na niepodległość. W rzeczywistości w kraju wrzało, ujawniały się żywioły, nad którymi trudno było zapanować. Najpierw w Lublinie, potem w Zagłębiu Dąbrowskim zaczęły powstawać Rady Delegatów Robotniczych. Rewolucyjny ferment szerzył się zwłaszcza w Galicji, gdzie rady rozbrajały austriackie załogi i tworzyły własne siły milicyjne. W krótkim czasie w miastach Królestwa Polskiego i Galicji powstało prawie 100 takich rad skupiających ok. 500 tys. ludzi, którzy podnosili hasła uspołecznienia fabryk, ośmiogodzinnego dnia pracy i ubezpieczeń na wypadek choroby.

Kiedy więc 7 listopada 1918 r. w Lublinie Ignacy Daszyński stanął na czele Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej, wiadomo było, że musi zapanować nad radykalnymi nastrojami. Jego program wychodził naprzeciw tym oczekiwaniom i obejmował m.in. powszechne prawo wyborcze dla mężczyzn i kobiet, reformę rolną, ubezpieczenia społeczne, powszechną, bezpłatną, świecką edukację i oczywiście ośmiogodzinny dzień pracy (w myśli skandowanego na ówczesnych manifestacjach pierwszomajowych hasła „osiem godzin pracy, osiem godzin odpoczynku, osiem godzin snu”).

W sferze polityki realnej rząd lubelski był tylko epizodem – urzędował ledwie kilka dni. Piłsudski zastąpił Daszyńskiego Jędrzejem Moraczewskim – również socjalistą, ale bardziej akceptowalnym dla prawicy. Mimo wszystko ogłoszony 7 listopada 1918 r. program nie przepadł bez śladu. W okresie międzywojennym Polska Partia Socjalistyczna i Polskie Stronnictwo Ludowe Wyzwolenie kultywowały legendę rządu lubelskiego. Do 1937 r. PPS świętowała odzyskanie niepodległości 7 listopada, nie zaś 11.

Ostatecznie proklamacja rządu Daszyńskiego położyła mocne podstawy pod przyszły demokratyczno-republikański charakter ustroju państwa. Miała jednak jeszcze jeden skutek. Wysuwając zdecydowanie postulaty socjalne, wytrącała broń z ręki agitacji bolszewickiej, która stanowiła realne zagrożenie dla niepodległości Polski. Nie bez przyczyny przedwojenny działacz PPS Mieczysław Niedziałkowski stwierdził: „W Lublinie 7 listopada 1918 r. zadano cios śmiertelny komunizmowi w Polsce”.

W niepodległej

Po 1918 r. głównym polem działalności Daszyńskiego był parlament. Pełnił wiele funkcji, przede wszystkim wicemarszałka (1922–27) i marszałka sejmu (1928–30). Już podczas krakowskiego okresu swojej działalności dał się poznać jako świetny orator; był przy tym mówcą wiecowym, ulubieńcem publiczności. Działacz i poseł PPS Adam Próchnik wspominał, że dane mu było słyszeć tylko dwóch ludzi, którzy przemawiając, potrafili porwać tłumy: Piłsudskiego i Daszyńskiego. Różnica między nimi była jednak zasadnicza: „Piłsudski wywierał niezrozumiały i niepokojący urok. W wpływie, który on na otoczenie posiadał, było coś – nie wiadomo czy tajemniczego, czy irracjonalnego. (…) ten wpływ fascynujący brał na trwałe posiadanie, jak sądzę, umysły skłonne do wiary religijnej i mistycyzmu. Inaczej porywał Daszyński. Zdobywał ludzi oddziaływując nie tylko na uczucie, ale i na rozum. Porywa intelektualnie, a nie religijnie”.

Daszyński i Piłsudski z pewnością darzyli się wielkim szacunkiem, mimo że różniły ich polityczne wybory, jakich dokonywali w niepodległej Polsce. Łączyły natomiast więzy osobiste: Piłsudski był chrzestnym jednego z synów Daszyńskiego, a pierwsza żona Marszałka – chrzestną jednej z córek.

Polityczni oponenci zarzucali Daszyńskiemu, że na zamach stanu Piłsudskiego wolał patrzyć przez palce. Kierunek, w którym skręciła Polska po zamachu majowym, wzbudzał jego sprzeciw, choć wciąż unikał bezpośredniej krytyki Piłsudskiego. Daszyński chyba nigdy nie wyzwolił się spod uroku Marszałka. Imponowała mu jego energia i zdolność przyoblekania słów w czyn. Dał temu wyraz w wydanej w 1925 r. broszurze „Wielki człowiek w Polsce”, gdzie czytamy: „Jest to człowiek walki, dla którego protest moralny jest bezsiłą o ile nie łączy się z myślą pokonania złego”. Zarówno Piłsudski, jak i Daszyński tylko z nielicznymi byli na ty, ale do siebie zwracali się po imieniu. Do formuły pan wrócili po słynnych wydarzeniach w parlamencie w październiku 1929 r., kiedy Daszyński rzucił Piłsudskiemu, że „pod bagnetami, rewolwerami i szablami” obrad parlamentu otwierać nie zamierza.

Podczas wyborów w 1930 r., kiedy obóz sanacyjny dokonał licznych aresztowań posłów opozycji, Daszyński stanął zdecydowanie w obronie szykanowanych. W miarę pogarszania się stanu zdrowia stopniowo wycofywał się z bieżącej polityki, ale jego nazwisko wciąż znaczyło na tyle dużo, że w 1934 r. kongres PPS wybrał go na honorowego przewodniczącego partii. Już po śmierci Daszyńskiego Maria Dąbrowska napisała na łamach „Wiadomości Literackich”: „Walkę swą przegrał w sposób najbardziej tragiczny, bo w zmaganiach z tymi, z którymi wiernie i długo szedł ramię w ramię do lepszej przyszłości”.

Pamięć i przyszłość

Na firmamencie politycznym II RP Daszyński był postacią bardzo popularną i rozpoznawalną. Pisali o nim wzięci publicyści, jak Stanisław Cat-Mackiewicz: „Człowiek i polityk, który głosząc czerwone hasła miał jednak w sobie coś z karmazyna. Polak z krwi i kości”. Jego nazwisko często pojawiało się w kabaretowych szopkach noworocznych, portretowali go najlepsi karykaturzyści, m.in. Kazimierz Sichulski, Jerzy Szwajcer Jotes, Zygmunt Skwirczyński i Zdzisław Czermański.

Wiadomo też, że polityka nie była wyłączną namiętnością w jego życiu. Cieszył się względami wśród kobiet. Oficjalnie miał dwie żony, ale będąc w pierwszym związku, zakochał się w Felicji Nossig, socjalistycznej publicystce i feministce. Owocem tego związku był Adam Próchnik (poseł i działacz PPS).

Drugą żoną Daszyńskiego była Maria Paszkowska, aktorka Teatru Miejskiego w Krakowie. Z tego związku narodziło się pięcioro dzieci, w tym Hanna Daszyńska, występująca m.in. w teatrze im. Słowackiego w Krakowie; była obdarzona niebanalną urodą, a w 1929 r. przyznano jej tytuł wicemiss Polski. W wyniku drugiej wojny światowej obie córki Daszyńskiego znalazły się na Zachodzie, Hanna była nawet sekretarką Tomasza Arciszewskiego, premiera rządu londyńskiego. Z kolei drugi syn Daszyńskiego Feliks wstąpił do wojska we wrześniu 1939 r., więziony w Starobielsku, został zamordowany w Charkowie przez NKWD.

Ostatnie sześć lat życia Daszyński spędził w większości w sanatorium w Bystrej Śląskiej. Zmarł 31 października 1936 r. Podczas pogrzebu w całym Krakowie wstrzymano pracę na 5 minut. Pochowano go na cmentarzu Rakowickim. Właśnie w Krakowie najsilniej chyba trwa pamięć o Daszyńskim. Tamtejszy samorząd ze względu na okrągłą rocznicę śmierci ogłosił nawet 2016 rokiem Ignacego Daszyńskiego. Parę lat temu pojawił się też pomysł upamiętnienia go pomnikiem na Trakcie Królewskim w Warszawie, ale inicjatywa pozostała w sferze planów. Od 2011 r. w stolicy działa również ośrodek badawczy jego imienia.

Ostatecznie Daszyński pozostaje jednak postacią zapomnianą. Hasło niepodległościowy socjalizm również brzmi dziś jak archiwalna ciekawostka. Na przełomie XIX i XX w. Polska Partia Socjalistyczna, gdzie było miejsce zarówno dla Daszyńskiego, jak i Piłsudskiego, była główną wyrazicielką niepodległościowych dążeń polskiego społeczeństwa. A jednak spór o kształt II RP w pamięci zbiorowej obraca się wyłącznie wokół koncepcji Piłsudskiego i Dmowskiego, na Daszyńskiego nie ma tam miejsca.

***

Wraz z Wydziałem Politologii UMCS i Miastem Lublin zapraszamy na debatę Salonu POLITYKI „Niepodległość jest kobietą. Rzeczpospolita jako projekt emancypacyjny”, która odbędzie się 7 listopada w Lublinie w Auli im. Ignacego Daszyńskiego Wydziału Politologii UMCS przy placu Litewskim 3. Początek o godz. 17. Więcej w rubryce Do i od redakcji.

Polityka 45.2016 (3084) z dnia 01.11.2016; Historia; s. 52
Oryginalny tytuł tekstu: "Sen o szpadzie i młocie"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną