Kamil Wrotkowski
8 sierpnia 2017
Jak carat walczył z korupcją
Przekupne sądy
Jak carat walczył z łapownictwem. Przestroga z XIX-wiecznej Rosji.
Skala korupcji w XIX-wiecznym Imperium Rosyjskim była zatrważająca. Łapówek oczekiwali wszyscy: od zwykłych nauczycieli i duchownych, przez policjantów, po ministrów i sędziów. Andrzej Chwalba („Imperium Korupcji w Rosji i Królestwie Polskim w latach 1861–1917”) napisał: „Łapówki brano i dawano niezależnie od wykształcenia, wieku, płci, kultury osobistej oraz cech osobniczych. Nie było więc takiego środowiska, grupy zawodowej, społeczności czy regionu, o których to można by z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, iż nie znały i nie korzystały z łapownictwa bądź znały, lecz nie korzystały”.
Skala korupcji w XIX-wiecznym Imperium Rosyjskim była zatrważająca. Łapówek oczekiwali wszyscy: od zwykłych nauczycieli i duchownych, przez policjantów, po ministrów i sędziów. Andrzej Chwalba („Imperium Korupcji w Rosji i Królestwie Polskim w latach 1861–1917”) napisał: „Łapówki brano i dawano niezależnie od wykształcenia, wieku, płci, kultury osobistej oraz cech osobniczych. Nie było więc takiego środowiska, grupy zawodowej, społeczności czy regionu, o których to można by z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, iż nie znały i nie korzystały z łapownictwa bądź znały, lecz nie korzystały”. Przekupstwo nie ograniczało się do przekazywania pieniędzy. Wręczano także konkretne podarki czy alkohol. Zapraszano na śniadanie albo kolację, co dawało jeszcze okazję do negocjacji. Inną formą gratyfikacji była umyślna przegrana w karty, przy czym istniał cennik podający wysokości kwot, które należało przegrać z urzędnikiem danej rangi. Przedstawiciele arystokracji korumpowali zaś poprzez aranżowane polowania – pretekst, by wychwalać łowieckie umiejętności urzędnika, nawet jeśli takich nie miał. Łapówkarskie imperium Podatność na łapówki w imperium wynikała z różnych powodów. W pewnej mierze uwarunkowane było to kulturą, która nakładała obowiązek wręczenia upominku podczas wizyty, a także w ramach podziękowania za pomoc czy nawet samą fatygę. Nie wypadało też pójść do kogoś z pustymi rękami. I dziś taka postawa nie jest czymś dziwnym. Na ten element kulturowy nakładał się wcześniejszy, wielowiekowy system urzędów, w którym pełnienie funkcji państwowych wiązało się z niską pensją, ale też z rekompensatą dzięki zarządzanemu stanowisku (podobnie było i na zachodzie Europy). Naturalne było zatem wręczanie urzędnikowi upominku za zajmowanie się daną sprawą i równie naturalna chęć samego urzędnika zwiększenia zarobku dzięki podarkom. Na zachodzie Europy w XVIII i XIX w., wraz z wprowadzeniem pensji państwowej, udało się rozerwać związek między urzędem publicznym a prywatnymi korzyściami z jego sprawowania, inaczej jednak było w Rosji. Jeden z XIX-wiecznych rosyjskich sędziów mówił, iż przyjmuje prezenty tylko dlatego, aby nie urazić dającego. W dobrym tonie było wzbranianie się przed natychmiastowym przyjęciem podarku i zgoda po dłuższej namowie. W powszechnej opinii urzędnik miał demonstrować swoją pozycję oraz władzę odpowiednio wysokim stylem życia. Występowała więc społeczna akceptacja i zrozumienie dla procederu czerpania dodatkowych dochodów wobec pensji oficjalnej niepozwalającej na życie odpowiadające randze. Także carowie często traktowali korupcję urzędników jako zjawisko naturalne, dzięki któremu dostrzegano możliwość oszczędności na urzędniczych pensjach. Władze centralne dostrzegały jeszcze jeden zysk z korupcji. Ukształtował się zwyczaj przekazywania części dochodów z łapówek zwierzchnikowi. Poniekąd wynikało to z faktu, że na wszystkich szczeblach administracji przełożony mógł zwolnić podwładnego bez podania przyczyny. W ten sposób dochodziło do powstania swego rodzaju łańcucha: urzędnik pobierał łapówkę od np. chłopa, a część z niej oddawał przełożonemu, ten część znowu wyżej, i tak dalej, aż do ministrów imperium. Łapówkarstwo wynikało też z rosyjskiego prawa. Przy niejasnym prawodawstwie, gdy nie dostali łapówki – urzędnicy przeważnie kierowali zainteresowanego do innych urzędów, uważając się za niewłaściwych dla danej sprawy. Upominek jednak odmieniał wszystko. Rosyjskie prawo generowało korupcję także poprzez swoją surowość i opresyjność. Dzięki łapówce wiele przestępstw pozostawało niezauważonych, dowody zagubione, sprawy niewdrożone albo z łagodnym wyrokiem. Także po wyroku łapówka mogła złagodzić formę kary: luźniej zakute kajdany, możliwość przyjmowania gości przez więźniów czy miejsca zsyłki z łagodniejszym rygorem. Wobec surowego prawa państwowego istniała więc potrzeba znalezienia sposobu na złagodzenie ręki caratu. Z tego względu mieszkańcy Imperium Rosyjskiego nie postrzegali źle łapowników. Wręcz przeciwnie, taki urzędnik często był pożądany, gdyż nie realizował bezdusznie przepisów. Konsekwencją szaleństwa łapówkarskiego była etyka łapownicza. Wprowadzała ład w świecie chorej biurokracji. Urzędnik, który brał łapówkę, czuł się zobowiązany załatwić sprawę. Gdy mimo wzięcia podarku nie udało mu się zrealizować tego, co obiecał – zwracał łapówkę, a w przypadku połowicznego załatwienia sprawy – połowę. Przyjęcie łapówki oznaczało także szybkie wykonanie sprawy oraz obronę petenta w razie konieczności. Zdarzało się, że korumpujący interesant podpisywał umowę z urzędnikiem, w ramach której ten ostatni zobowiązywał się do załatwienia sprawy. Jeśli urzędnikowi nie udało się wywiązać z umowy, skarga do jego zwierzchnika mogła oznaczać naganę lub zwolnienie „nieuczciwego łapownika”. Ci, którzy nie realizowali tego, do czego się zobowiązywali, cieszyli się złą sławą, w przeciwieństwie do „uczciwych łapowników” przestrzegających etyki łapówkarza. Niezależny nie bierze Wymiar sprawiedliwości dostarczał wielu usług, które można było kupić. Gdy petentowi zależało na szybkim rozstrzygnięciu sprawy, płacił za jej przyspieszanie, inny – za opóźnianie. Często jednak, gdy żadna ze stron nie była zainteresowana rozstrzygnięciem sprawy, tj. nie była skłonna zapłacić, akta sprawy mogły latami leżeć w szafie. Pensja państwowa była przecież płacona, według urzędników i sędziów, za przyjście do pracy, a nie za wykonywanie czynności. Po rozpoczęciu sprawy opłacano korzystne jej prowadzenie, znalezienie stosownych przepisów, zorganizowanie świadków, usunięcie niekorzystnych dowodów czy wreszcie po prostu zaginięcie dokumentów. Płacono też za coś w rodzaju porad prawnych, jak przed sądem mówić i jak postępować. Prof. Chwalba przytacza cytat z carskiej urzędowej historiografii o latach 50. XIX w.: „Całokształt administracji i sądownictwa wewnątrz imperium przedstawiał się w niniejszej epoce jako jedna wielka, gnijąca, nieuleczalna rana. Wszystko było sprzedajne, wszystko bezprawne, wszystko nieuczciwe”. Sądy były zaś zależne od administracji, gdyż uważano je za część systemu zarządzania i nadzorowania państwa. W tym zepsuciu wyjątkiem były sądy wojenne, na które władze kładły większy nacisk, aby nie trafiali do nich sędziowie skorumpowani. Pod wpływem klęski w wojnie krymskiej car Aleksander II uznał, że reformy są niezbędne. W 1861 r. uwłaszczono chłopów, w następnych latach zreformowano także szkolnictwo (częściowa autonomia uniwersytetów) i finanse publiczne oraz wprowadzono organy samorządowe. To częściowo ograniczyło korupcję. W 1864 r. wprowadzono też gruntowną reformę sądownictwa. Pojawiło się prawo do obrony oraz nowość i rzadkość w historii Rosji – niezawisłość i nieusuwalność sędziów. Wobec faktu, że wcześniej niemal wszyscy brali łapówki, w ramach zmian przeprowadzono czystkę w sądach w celu obsadzenia nowych sędziów nieskażonych chorobą korupcji. Skutkiem niezależności była wyjątkowa w dziejach Rosji odporność na łapówki (wyjątkiem były sądy niższe). Sędziowie, nie odczuwając nacisków ani obaw o swoją posadę, nie szukali dodatkowego zarobku. Nowy wysoki standard sądownictwa został dostrzeżony i doceniony także przez Polaków z zaboru rosyjskiego, mimo niechęci do jego organów władzy. Wspomnianymi sądami niższymi były sądy pokoju oraz sądy wołosti (wiejskie, składające się z członków lokalnej społeczności). W tych ostatnich popularne były szczególnie podarki w postaci wódki, a do ich dawania zmuszani byli obwinieni, skarżący, jak i świadkowie. Wręczano je zarówno przed rozpoczęciem procesu, jak i po jego zakończeniu, niezależnie od wyroku. Była to zatem forma obowiązkowej, niepisanej opłaty. Nie tylko łapownictwo było w tych sądach krytykowane. Pod lupą krytyków były też: brak jak
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów z POLITYKI oraz wydań specjalnych otrzymasz wykupując dostęp do Polityki Cyfrowej.