Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Historia

Rewolucję październikową poprzedziły trzy nieudane pucze

Rewolucja październikowa Rewolucja październikowa AFP ImageForum / EAST NEWS
Bolszewicy trzykrotnie podejmowali próbę przejęcia władzy według recept Lenina. Trzecia, lipcowa, mogła się zakończyć totalną porażką.

Tekst ukazał się w Pomocniku Historycznym POLITYKI „Czerwony Październik. Tajemnice Bolszewickiej Rewolty” z 2007 r.

W okresie między kwietniem a październikiem bolszewicy trzykrotnie podejmowali próbę przejęcia władzy według recept Lenina. Trzecia, lipcowa, mogła się zakończyć totalną porażką i dopiero czwarta, którą przygotowywał i bezpośrednio kierował Lew Trocki, zakończy się sukcesem.

Próba kwietniowa. Pierwsza okazja pojawiła się pod koniec kwietnia. Pretekstem był kryzys, do którego doszło w związku z ujawnieniem 20 kwietnia noty Rządu Tymczasowego do aliantów, w której deklarowano, że Rosja wywiąże się ze wszystkich zobowiązań wobec koalicji. Socjaliści zaprotestowali. Jeszcze tego samego dnia zdominowany przez nich Komitet Wykonawczy przegłosował uchwałę, w której – w stylu właściwym epoce – zapowiadał, że Rosja co prawda będzie kontynuowała działania wojenne, ale tylko tak długo, jak długo mocarstwa nie będą gotowe zawrzeć „pokoju bez aneksji”. Po południu kilka jednostek wojskowych, zmobilizowanych przez jednego z socjaldemokratycznych oficerów, stawiło się przed siedzibą rządu, domagając się dymisji ministra spraw zagranicznych Pawła Milukowa. Podczas zwołanego w trybie pilnym posiedzenia gabinetu gen. Ławr Korniłow, odpowiadający za bezpieczeństwo Piotrogrodu, wystąpił o zgodę na użycie wojska, ale dostał odmowę.

Wtedy do akcji wkroczyli bolszewicy. Jednak na Newskim Prospekcie kierowana przez nich manifestacja starła się z kontrdemonstracją. Następnego dnia bolszewicy intensywnie agitowali w koszarach i w najbardziej radykalnych dzielnicach robotniczych. Znów wyprowadzili na ulicę swoich zwolenników, wznoszących hasła „Precz z Rządem Tymczasowym” i „Cała władza w ręce rad”. I ponownie doszło do starcia z kontrdemonstracją. Padły strzały, trzy osoby zginęły. Gen. Korniłow wydał rozkaz, aby wojsko zajęło stanowiska na ulicy, ale tym razem zaprotestował Komitet Wykonawczy i generał musiał odwołać swój rozkaz. Więcej bolszewicy wskórać nie mogli. Ich akcja nie spotkała się z takim odzewem, na jaki liczyli, a liczba tych, którzy gotowi byli bronić rządu, okazała się co najmniej równie duża. Ich wystąpienie było jednak ważnym sygnałem, że kraj pogrąża się w chaosie, a przede wszystkim, że rząd nie jest gotów odpowiedzieć siłą.

Próba czerwcowa. Po tych doświadczeniach bolszewicy skoncentrowali swoją uwagę na masowo powstających komitetach fabrycznych, które Rząd Tymczasowy uznał za reprezentacje robotników. Pomagali je tworzyć tak skutecznie, że na I Piotrogrodzkiej Konferencji Komitetów Fabrycznych mieli już poparcie 2/3 delegatów. Bez trudu więc przeforsowali rezolucję, zgodnie z którą miały one uzyskać decydujący głos w zarządzaniu zakładami. A skoro już to się udało, to pod pretekstem konieczności powołania oddziałów straży, chroniących fabryki, bolszewicy utworzyli własną milicję, którą włączyli do formacji Czerwonej Gwardii.

Nie znaczy to, że Lenin zrezygnował z taktyki prowokowania antyrządowych manifestacji, aby dokonać zamachu. Kolejną próbę podjęto w pierwszych dniach czerwca. Tym razem przygotowano ją tak, aby projektowana na 10 czerwca demonstracja – w której oprócz robotników miało uczestniczyć 40 tys. członków Czerwonej Gwardii – zbiegła się w czasie z I Wszechrosyjskim Zjazdem Rad. Najpierw jednak Lenin spotkał się z silną opozycją we własnej partii, a 9 czerwca, kiedy w Piotrogrodzie pojawiły się plakaty wzywające do udziału w demonstracji, zareagowali delegaci zjazdu Rad. W specjalnej rezolucji odwołano demonstrację, a bolszewicy zdecydowali się ustąpić.

Próba lipcowa. Po raz trzeci Lenin zaryzykował w lipcu. Wydarzenia te niektórzy nazywają nawet powstaniem lipcowym, ale większość historyków zgadza się co do jednego: był to największy błąd Lenina, grożący sromotną przegraną bolszewików. Zaczęło się od tego, że rząd postanowił wysłać na front jednostki garnizonu piotrogrodzkiego, te najbardziej sprzyjające bolszewikom. 20 czerwca żołnierze 1 Pułku Karabinów Maszynowych zbuntowali się i przyjęli rezolucję, praktycznie odmawiającą wykonania rozkazu i grożącą stawieniem oporu, jeśli rząd postanowi rozwiązać jednostkę. Rada uchyliła jednak rezolucję i pułk musiał wykonać wcześniejszy rozkaz. Ale w Piotrogrodzie i tak wrzało. Do Lenina dotarła informacja, że francuski wywiad przekazał władzom rosyjskim przechwycone depesze bolszewików, jednoznacznie dowodzące, że współpracowali z Niemcami i byli przez nich finansowani.

1 lipca zamierzano aresztować 28 czołowych działaczy bolszewickich i Lenin wolał schronić się w Finlandii. Ratując własną skórę, znów odwołano się do pomocy 1 Pułku. Najpierw rozpuszczono pogłoski o rozformowaniu pułku, a kiedy atmosfera była już dostatecznie gorąca, zorganizowano żołnierski wiec, podczas którego Trocki i Łunaczarski umiejętnie starali się podtrzymać temperaturę protestu. Podczas kolejnych zebrań postanowiono wyjść z bronią na ulice, a nawet wybrano Tymczasowy Komitet Rewolucyjny. 3 lipca zbuntowani żołnierze, wspierani przez inne jednostki i zagrzewani do boju przez anarchistów, ruszyli z koszar, zajmując pozycje koło Rady i przed siedzibą rządu. Wtedy oficjalnie włączyli się do akcji również bolszewicy. Zażądali w trybie pilnym zwołania sekcji robotniczej Komitetu Wykonawczego i korzystając z nieobecności części przedstawicieli mieńszewików oraz eserowców, wybrali Biuro sekcji robotniczej i przegłosowali rezolucję wzywającą do przekazania całej władzy Wszechrosyjskiemu Zjazdowi Rad Delegatów Robotniczych, Żołnierskich i Chłopskich. Żadnej takiej instytucji nie było, ale dla bolszewików nie miało to większego znaczenia.

Następnego dnia żołnierze 1 Pułku Karabinów Maszynowych, wspierani przez kilka tysięcy uzbrojonych marynarzy z Kronsztadu obsadziło kluczowe posterunki w mieście. Nieoczekiwanie w Piotrogrodzie pojawił się sam Lenin, który w tym dniu właśnie wrócił do miasta i nawet – choć niechętnie – przemawiał do marynarzy, którzy stawili się przed siedzibą bolszewików. Później ruszyli pod siedzibę Rady, ale po drodze rozległy się strzały i doszło do chaotycznej wymiany ognia. W tym czasie koło Rady, przed Pałacem Taurydzkim, gęstniał już tłum. Samych robotników z Zakładów Putiłowskich, ściągniętych tu przez bolszewików, było co najmniej kilkanaście tysięcy. W tym czasie inne oddziały kierowane przez bolszewicką Organizację Wojskową obsadzały najważniejsze punkty w mieście, a także zajmowały drukarnie antybolszewickich gazet.

Wydawało się, że już tylko krok dzieli bolszewików od przejęcia władzy, zwłaszcza gdy okazało się, że na ich stronę przeszło również 8 tys. żołnierzy z Twierdzy Pietropawłowskiej... I tego kroku zabrakło, inaczej zamiast o rewolucji październikowej mówilibyśmy o powstaniu lipcowym. Kiedy później analizowano przyczyny niepowodzenia, wskazywano na brak przygotowania i – mimo wszystko – chaos organizacyjny. Zabrakło też chyba ostatecznej decyzji samego Lenina.

Ale ważny okazał się jeszcze jeden czynnik: rząd, choć z opóźnieniem, wreszcie zdecydował się na opublikowanie części informacji o powiązaniach kierownictwa bolszewików i Lenina z Niemcami. I to okazało się najbardziej skuteczne. Przed siedzibę Rady zaczęły teraz ściągać doborowe jednostki pułków Izmajłowskiego, Preobrażeńskiego i Siemionowskiego, wsparte oddziałami Kozaków; na ich widok tłum zgromadzony przed Pałacem Taurydzkim rzucił się do ucieczki. Widząc, co się święci, Lenin, pewny, że zostanie teraz aresztowany i rozstrzelany, wymknął się z Pałacu i przez kolejne 5 dni ukrywał się w Piotrogrodzie. I miał powód. 6 lipca władze wydały nakaz jego aresztowania i 10 innych przywódców nieudanego puczu jako winnych zdrady stanu. W sumie aresztowano ok. 800 osób, w tym Kamieniewa, który tylko z trudem uniknął samosądu.

Ucieczka Lenina. Ucieczkę Lenina, którego w następnych miesiącach zastąpił Lew Trocki, większość socjalistów zgodnie uznała za zdradę. Pucz lipcowy miał jednak jeszcze jeden skutek: udowodnił, że Rząd Tymczasowy i Komitet Wykonawczy Rady nie są w stanie podjąć zdecydowanych działań przeciwko bolszewikom, choć ich powstanie było wymierzone w obie te instytucje. Dla Rady, zdominowanej przez przedstawicieli partii socjalistycznych, bolszewicy byli ciągle jeszcze bliskimi ideowo towarzyszami, których należało chronić.

A rząd, a przede wszystkim Aleksander Kierenski, który właśnie został premierem, zachowując jednocześnie tekę ministra wojny, nie zrobił nic, aby sprawę puczu i zdrady Lenina doprowadzić do końca. Wręcz przeciwnie, jego największym zmartwieniem, jako faktycznego dyktatora (co podkreślał, przenosząc swoją siedzibę do carskiego Pałacu Zimowego), było to, aby prawica nie wykorzystała bolszewickiego pretekstu do dokonania własnego, kontrrewolucyjnego zamachu stanu.

Następny pucz bolszewików, październikowy, był już znacznie lepiej przygotowany...

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną