Druga wojna światowa była nie tylko zaborcza, heroiczna, wyzwolicielska czy ojczyźniana, ale i pijana. Alkohol legalnie lał się strumieniami niemal w każdej armii.
Był lekarstwem na okropieństwa wojny. Dodawał odwagi, pocieszał, łagodził stres. Pozwalał zasnąć, oszukać głód, uspokajał sumienie. W 1945 r. u ponad 42 tys. amerykańskich żołnierzy zdiagnozowano alkoholizm i wysłano ich na odwyk. W innych armiach nie prowadzono takich statystyk. W Armii Czerwonej każdemu żołnierzowi początkowo wydawano po 100 g wódki dziennie, lotnikom – koniaku. W 1942 r. pierwszoliniowcom normę zwiększono do 200 g. Autorzy kolejnych rozkazów nazywali gorzałę i koniak niemal poetycko: napojami motywującymi.
Polityka
1.2018
(3142) z dnia 26.12.2017;
Historia;
s. 90
Oryginalny tytuł tekstu: "Wojna na gazie"