40 lat temu świat obiegła wiadomość o aresztowaniu trzech Ormian oskarżonych o podłożenie w Moskwie bomb. Pośpiech, z jakim wykonano na nich wyrok śmierci, i ukrycie ich nazwisk przed opinią publiczną świadczyły o tym, że sprawa ma głębokie drugie dno.
Była sobota 8 stycznia 1977 r., gdy w wagonie moskiewskiego metra między stacjami Izmaiłowska i Pierwomajska, o godz. 17.33, wybuchła ukryta w torbie bomba. Siedmiu pasażerów zginęło na miejscu, 37 zostało rannych. Gdy na miejsce zamachu jechały moskiewskie służby, doszło do kolejnych ataków.
32 minuty po wybuchu w metrze eksplodowała bomba w sklepie nr 15 przy ul. Dzierżyńskiego, niedaleko budynku Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego ZSRR – KGB. Pięć minut później kolejna wybuchła w pojemniku na śmieci przy supermarkecie na ul.
Polityka
5.2018
(3146) z dnia 30.01.2018;
Historia;
s. 56
Oryginalny tytuł tekstu: "Wybrani na zamachowców"