Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Historia

Marcowa propaganda

Jak władza wykreowała żydowskiego wroga w 1968 r.

Masówka w Hucie im. Lenina, Kraków, 20 marca 1968 r. Masówka w Hucie im. Lenina, Kraków, 20 marca 1968 r. Stanisław Gawliński / PAP
W marcu 1968 r. władza uruchomiła agresywną kampanię propagandową, by przekonać społeczeństwo, że Polska stała się ofiarą ataku obcych sił. Zastosowano cały wachlarz technik perswazji.
Polityka

Wróg wykreowany. „Zza wszystkiego, co złe na świecie, zza wrogów wszelkiej maści, wychyla się twarz Żyda zwanego syjonistą” – pisał o peerelowskiej propagandzie 1968 r. Michał Głowiński. Od czerwca 1967 r., kiedy w prasie po raz pierwszy zaczęto posługiwać się pojęciami „syjonizm” i „syjonistyczna agresja”, zdołała ona wyprodukować szczególny splot motywów. Kreując obraz wroga, zdyskontowała wszystkie dotychczasowe doświadczenia; zarówno własne, jak i też wypracowane przez przedwojenną nacjonalistyczną prawicę. Stalinowscy dygnitarze i agenci imperializmu okazali się działać w interesie międzynarodowej finansjery żydowskiej, a wszystko to połączono z obsesją zachodnioniemieckiego rewanżyzmu. Dokonano niespotykanej w ciągu poprzednich kilkunastu lat mobilizacji sił i przypuszczono atak na wyimaginowaną postać, mającą uosabiać całe zagrażające systemowi zło.

Słowo syjonista było w marcowej propagandzie pojęciem tyleż kluczowym, ile niejednoznacznym. Nie każdy Żyd był syjonistą, a czytelnicy mogli wręcz odnieść wrażenie, że syjonista nie zawsze musi być Żydem. W dyskursie prasowym słowa Żyd i syjonista funkcjonowały rozdzielnie. Ta dwuznaczność marcowej retoryki pozwalała odwoływać się do antysemickich resentymentów, a zarazem nie odpychała tych, których kusił demagogiczny egalitaryzm marcowej propagandy: zapowiedź rozprawienia się z mędrkami i dorobkiewiczami.

Antyinteligencka rewolucja. Wiodącym porządkiem kampanii było szerzenie nienawiści do rzekomo uprzywilejowanej inteligencji. O profesorach uczestniczących w studenckich strajkach i literatach układających listy protestacyjne Henryk Tycner pisał, że są „dalecy od społeczeństwa, zamknięci w złotych klatkach wrogich marzeń, nierozumiejący historii i tradycji narodu, zadufani w swoją rzekomą mądrość, moc pieniądza i wrodzony jakoby spryt, pogardzający »ciemniakami«”.

Polityka 10.2018 (3151) z dnia 06.03.2018; Historia; s. 50
Oryginalny tytuł tekstu: "Marcowa propaganda"
Reklama