Historia

Jak blisko do rozwiązania zagadki zaginięcia Amelii Earhart?

Amelia Earhart Amelia Earhart © Glasshouse via ZUMA Wire / Forum
Media obiegła wieść o rozwiązaniu zagadki zaginięcia najsłynniejszej lotniczki w dziejach awiacji. Ale czy jest się czym ekscytować?

Zaledwie kilka dni temu światowe media obiegła wieść o rozwiązaniu zagadki zaginięcia Amelii Earhart, najsłynniejszej lotniczki w dziejach awiacji. W maju 1937 roku Earhart, wraz z doświadczonym nawigatorem Fredem Noonanem, podjęła próbę wykonania rekordowego przelotu dookoła świata. Co prawda loty takie miały już miejsce (wcześniej dwukrotnie dokonał tego Willey Post, w tym raz samotnie), jednak Earhart postanowiła w ten właśnie sposób ukoronować swoją karierę, wybierając znacznie dłuższą i niebezpieczną trasę, planując pokonanie dwóch oceanów.

Przelot, który miał jej przynieść nieśmiertelną sławę, zakończył się katastrofą. Srebrny, supernowoczesny jak na owe czasy Lockheed Electra nigdy nie dotarł do położonej na środku Pacyfiku wysepki Howland. Największa jak dotąd akcja poszukiwawcza w dziejach – wzięły w niej udział amerykańskie okręty wojenne, w tym pancerniki floty Pacyfiku – nie dała żadnych rezultatów. Nie odnaleziono ani rozbitków, ani śladu ich samolotu.

Teorie spiskowe na temat zaginięcia Amelii Earhart

Zaginięcie niezwykle popularnej lotniczki wstrząsnęło opinią publiczną, szybko też pojawiły się teorie spiskowe i zeznania rzekomych świadków, mogące jakoby rzucić nowe światło na tragedię rozegraną nad oceanem. Tuż po zaginięciu samolotu radioamatorzy odbierali sygnały SOS, mające potwierdzać, że załoga przeżyła katastrofę, Earhrat i Noonan mieli być widziani na Wyspach Marshalla i Saipanie (gdzie wedle jednej z teorii przetrzymywała ich i zamordowała japońska tajna policja wojskowa), pojawiły się też plotki o powrocie Earhart do Stanów Zjednoczonych, gdzie miała żyć pod zmienionym nazwiskiem. Żadna z tych teorii, mimo wielu prasowych artykułów, dziennikarskich śledztw i poświęconych im książek, nie została potwierdzona.

Ostatni realny ślad pojawił się w 1940 roku na wyspie Gardnera (dziś Nikumaroro), gdzie brytyjski urzędnik odnalazł części szkieletu, fragment damskiego pantofla i pudełko po sekstansie. Kojarząc znalezisko ze sprawą Earhart, zawiadomił władze; zebrane kości zostały wysłane na Fidżi, gdzie tamtejszy patolog zidentyfikował je jako szczątki tubylczego mężczyzny. Zachowała się dokumentacja oględzin, niestety, same szczątki zaginęły w czasie II wojny światowej.

Czytaj także: Amelia Earhart, królowa przestworzy

Jakie są szanse na rozwiązanie zagadki?

Mimo braku rozstrzygających dowodów, a nawet zgodnej opinii ekspertów, że Elactra z jej zapasem paliwa nie miała szans dolecieć do Nikumaroro, odległej od Howland o ponad 600 kilometrów, teorię o pobycie Earhart i Noonana na wyspie Gilberta przywołuje się w każdej poświęconej im publikacji. Stowarzyszenie TIGHAR, zajmujące się odnajdowaniem zaginionych historycznych statków powietrznych, od 1988 roku eksploruje Nikumaroro w poszukiwaniu niepodważalnego dowodu, że tam właśnie wylądował lub rozbił się samolot Amelii Earhart. Jednak do tej pory dowodu takiego nie znaleziono.

Wbrew sensacyjnemu tonowi rewelacje Richarda L. Jantza, emerytowanego wykładowcy Uniwersytetu Tennessee i doświadczonego antropologa sądowego, również niczego nie rozstrzygają. Jantz opublikował w czasopiśmie naukowym „Forensic Anthropology” wyniki swoich badań, do dokonania których użył stworzonego przez siebie programu komputerowego ForDisc, używanego przez antropologów do identyfikacji zwłok.

Rzecz jednak w tym, że uczony dysponował jedynie opisem fragmentów kości, pozostawionym przez lekarza z Fidżi, sam ForDisc uważany jest zaś przez wielu ekspertów za narzędzie pomocnicze, a wyniki prowadzonych w nim analiz za obarczone sporym ryzykiem błędu. Wydaje się zatem, że dopóki nie zostaną znalezione artefakty bezsprzecznie związane z załogą czy maszyną, fragmenty kości umożliwiające identyfikację DNA albo szczątki samolotu, zagadka losu Amelii Earhart i Freda Noonana nie znajdzie rozwiązania. A biorąc pod uwagę rozległość akwenu, szanse na to są niewielkie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama