Sto lat temu nastąpił jeden z kluczowych momentów historii Polski. 1920 r. przyniósł nie tylko wielki militarny sukces, ale też odpowiedź na pytanie, czym jest Polska. Z okazji stulecia tych wydarzeń przypomnimy tydzień po tygodniu dni, w których ważył się los Europy. Wielogłosowa opowieść o tamtym czasie poprowadzona będzie tak, by można było współcześnie poczuć rytm ówczesnego życia, trudny już do wyobrażenia. Dziś odcinek dziewiąty: 12–18 czerwca.
Armia Konna Budionnego atakuje cofającą się 3 Armię WP; armie polskie cofają się na całej linii. Komisarz polityczny Frontu Południowo-Zachodniego Józef Stalin w liście do Lenina proponuje, aby w przyszłości Polskę utrzymać jako całkowicie podległego satelitę. Odwrót wojska polskiego uruchamia w Polsce falę antywojennej propagandy komunistycznej; nie udaje się jednak porwać robotników do powszechnej akcji antypaństwowej. W Warszawie dalej trwa strajk, a ruch samopomocy społecznej próbuje powstrzymać chaos i nie dopuścić do paraliżu miasta. 14 czerwca zbiera się na inauguracyjnym posiedzeniu Zgromadzenie Konstytucyjne Wolnego Miasta Gdańska. Zaostrza się sytuacja przed planowanymi plebiscytami na Warmii i Mazurach oraz na Śląsku Cieszyńskim.
Czytaj też: Łudziliśmy się, że nadejdą nowe rozkazy
Ks. Michał Woźniak, proboszcz parafii Chojnata:
Gabinet Skulskiego upadł. Doprowadziło do tego Stronnictwo Ludowe pod przewodnictwem posła [Wincentego] Witosa z Galicji, który teraz nie wie, jak z tej kabały wybrnąć, boć trudno, żeby chłop prosty dał sobie radę w tak trudnych sprawach, jak tworzyć rząd, jeszcze w takim chaosie. Martwią się tym ludziska i rozmaite gorzkie żale po gazetach wypisują.
Chojnata (Łódzkie), 12 czerwca 1920
[Ks. Michał Woźniak, „Kronika parafii Chojnata 1911–1920”, Warszawa 1995]
Czytaj też: Przeliczyliśmy się. Wiktoria 1920 tydzień po tygodniu
Włodzimierz Fiszer, nauczyciel, Polak mieszkający na Ukrainie:
Nad Daszowem zaczęły krążyć aeroplany. Nocą usłyszałem silny wybuch; prawdopodobnie z aeroplanu zrzucono bombę. Nazajutrz rano wychodzę na dwór, a ktoś z ulicy krzyczy do mnie: „Polacy odeszli!”. Po chwili jakiś przechodzień mówi mi, że zerwali most na rzece Sobii; okazało się, że nie zerwali, tylko uszkodzili. Wycofywali się szybko, w popłochu. […] Kilka polskich rodzin zdołało nocą się spakować i zabrali się z armią.
Tak więc jeszcze jedna nadzieja zawiodła. Przegapiliśmy okazję i nie wiadomo, czy pojawi się następna.
Daszów
[Włodzimierz Fiszer, „Wspomnienia”, mps., Archiwum Ośrodka KARTA, AW/II/2523]
Czytaj też: Polacy mylą się w swoich osądach Ukrainy
Z informacji „Kuriera Warszawskiego”:
Ogólny przebieg i charakter strajku pozostaje niemal bez zmiany. […] Pracę w instytucjach użyteczności publicznej, których wstrzymanie grozi klęską ogółowi ludności, prowadzą w miarę swych sił i możności dzielni i ofiarni członkowie Stowarzyszenia Samopomocy Społecznej. Gazowni nie uruchomiono z przyczyn od SSS niezależnych. Ze strony lekarzy szpitalnych otrzymujemy skargi, iż brak gazu powoduje poważne utrudnienia w ich pracy i odbija się ujemnie na jej sprawności.
Warszawa, 13 czerwca 1920
[„Kurier Warszawski” nr 162/1920]
Czytaj też: Triumfalny powrót Piłsudskiego do Warszawy
Por. Tadeusz Pietrykowski, 9 Pułk Strzelców Wielkopolskich:
Zaczynamy się cofać, lecz to już za późno na regularny odwrót. Drogę mamy odciętą. […] Na skraju łąki mamy pod sobą jeszcze dość silny grunt, choć już cośkolwiek miękki. Idziemy dalej – a to bagna! Konie grzęzną – błoto sięga im po brzuchy, a żołnierze wpadają po pas. [...] Cofać nie możemy się, bo bolszewicy już na skraju łąki, już strzelają do nas jak do kaczek, topiących się w błocie. Zabijamy więc konie wystrzałem z rewolweru. Na co mają się dłużej męczyć? Dla nich ratunku już nie ma. [...] Wszyscy wpadamy po pas w błoto. Kto mniejszy wzrostem a grubszy, wpada po szyję w bagno i topi się. Śmierć z dwóch stron zagląda nam w oczy.
[Tadeusz Pietrykowski, „Odwrót… Garść wspomnień i obrazków wojennych z czasu walk bolszewickich 1920 r. na podstawie pamiętnika adiutanta 67 pp (9 pułku strzelców wielkopolskich)”, „Boje Polskie” t. XIII, Poznań 1926]
Ppor. Władysław Broniewski, 1 Pułk Piechoty Legionów, poeta:
Cofnęliśmy się. Od pięciu dni po raz pierwszy jestem w miejscu względnie bezpiecznym […], a więc rozkładam niniejszą księgę, którą dla pewności nosiłem w swym mapniku. Od pięciu dni nie jadłem nic porządnego (nawet teraz piszę głodny), nie spałem, nie rozbierałem się – jednym słowem, mimo mego sztabowego przydziału, czuję się jak każdy przeciętny żołnierz liniowy, a może nawet gorzej.
Korosteń, 14 czerwca 1920
[Władysław Broniewski, „Pamiętnik”, Warszawa 2013]
Czytaj też: Z butnie podniesionymi głowami wkraczaliśmy do miasta
Elżbieta z Zaleskich Dorożyńska, ziemianka, pisarka:
Pod Berdyczowem front przerwany. Chłopi mówią, że Polacy cofają się wszędzie bez boju. Co to ma znaczyć? Przecież niemożliwe, żeby nasza armia tak bez planu się zaawanturowała, a potem cofała?! Musi w tym być jakaś myśl, jakaś kombinacja. […] W naszym kącie popłoch zupełny, choć front się jeszcze trzyma na dawnym miejscu, w Olfanówce i Podlesówce, ale Kozacy grupkami i w pojedynkę zmykają, po drodze zachodzą do dworu, prosząc o jakieś pożywienie. Rekruci przeszli na stronę bolszewików. Śliczna armia i dziwny patriotyzm: rekrut ucieka do nieprzyjaciela, a stary żołnierz zmyka na tyły. Z Jampola, kto może, wyjeżdża.
Majątek Gruszka (Podole), 15 czerwca 1920
[Elżbieta z Zaleskich Dorożyńska, „Na ostatniej placówce. Dziennik życia wsi podolskiej w latach 1917–1921”, Łomianki 2008]
Czytaj też: Niech i czort przyjdzie, byle zrobił porządek
Z raportu Polskiej Agencji Konsularnej w Boguminie:
Dzisiejsza noc była widownią krwawej rozprawy: około trzystu bandytów czeskich strzelających kulami dum-dum otworzyło formalny ogień karabinowy na polską granicę w Skrzeczoniu, której broniło tylko ośmiu żandarmów polskich. Rezultat tej nierównej walki był smutny: jednego żandarma polskiego (śp. Józef Kogut) zabito, jednego (Jan Czuba) czescy pałkarze zaciągnęli do Morawskiej Ostrawy, znęcając się nad nim w haniebny sposób do tego stopnia, że płakał z bólu, trzeciego żandarma (Wiktor Dejowski) pobito dotkliwie. […] Bogumin roi się od czeskich zbirów, z których każdy ma rewolwer w kieszeni, a pod paltem karabin, lecz tego francuska komenda nie widzi. […] Bandyci czescy w biały dzień przyjeżdżają tu automobilami i z mieszkań wywożą Polaków. […] Pozostali Polacy boją się przyznać, że są Polakami. Przy plebiscycie w takich warunkach na pewno przegralibyśmy.
Bogumin, 16 czerwca 1920
[Edward Długajczyk, „Polska konspiracja wojskowa na Śląsku Cieszyńskim w latach 1919–1920”, Katowice 2005]
Czytaj też: Wieś wita wojska nasze bez cienia niechęci
Cykl przygotowany przez Ośrodek KARTA na zlecenie Biura Programu „Niepodległa” w ramach obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości i odbudowy polskiej państwowości. BPN jest państwową instytucją kultury powołaną do obsługi Programu Wieloletniego Niepodległa na lata 2017–22.
Dowiedz się więcej: www.niepodlegla.gov.pl
Realizacja zespołu KARTY:
Zbigniew Gluza – koncepcja
Michał Ceglarek – wprowadzenia
Agnieszka Dębska – koordynacja
Dominika Budkus, Michał Ceglarek, Agnieszka Dębska, Jeremi Galdamez, Agnieszka Knyt – zespół
Ewa Kwiecińska – ikonografia
Izabela Kotapska – organizacja, i.kotapska@karta.org.pl
Dowiedz się więcej: www.karta.org.pl