Niespaleni
Hans Küng i Uta Ranke-Heinemann: kościelni buntownicy i ich wizja katolicyzmu
Objęty zakazem nauczania za podważanie dogmatu o nieomylności papieża ks. profesor Hans Küng zmarł w Tybindze. A w Essen odeszła Uta Ranke-Heinemann, pierwsza profesorka teologii katolickiej, także pozbawiona katolickiej katedry za kwestionowanie dogmatu o niepokalanym poczęciu. Urodzeni w latach 1927–28 byli równolatkami i na swój sposób odwrotnością Josepha Ratzingera, czyli Benedykta XVI, pilnującego teologii „odgórnej”. Küng jako szwajcarski rzecznik kolegialności w Kościele i teologii „oddolnej”, a Ranke-Heinemann jako wojująca profesorka teologii katolickiej. Oboje byli zafascynowani teologią protestancką – Karla Bartha, względnie Rudolfa Bultmanna – i nazywani z przekąsem „katolickimi protestantami”, a Ranke-Heinemann wręcz „Lutrem w spódnicy” – podczas gdy Ratzinger, już jako papież, akurat ekumenicznemu dialogowi z protestantami ponownie przymknął drzwi.
Po raz pierwszy usłyszałem nazwisko Hansa Künga w połowie lat 60. w Lipsku w katolickiej gminie studenckiej. Był to czas soborowej gorączki, ekumenizmu, listu biskupów, otwarcia się na „ludzi pogranicza”. Ks. Wolfgang Trilling, nowatorski egzegeta Ewangelii św. Mateusza, opowiadał o nowych nurtach w niemieckiej teologii, o niechęci watykańskich konserwatystów do dwóch „młodzieniaszków” doradzających niemieckim kardynałom reformatorom. Wprawdzie obaj – Hans Küng i Joseph Ratzinger – byli już po trzydziestce, ale wśród czcigodnych starców rzeczywiście nastolatkami, jak ich z przekąsem nazywano. Nazwisko Künga zapamiętałem, bo wkrótce nie schodziło ze szpalt niemieckojęzycznej prasy.
W Polsce już wydano jego książkę o soborze. Na pierwszej stronie „Tygodnika Powszechnego” ukazał się ciepły esej Haliny Bortnowskiej o nim i jego tekst.