Trzeciej Rzeszy w ciągu kilku lat udało się zmienić edukację w szczelny, domknięty system, produkujący fanatycznych zwolenników führera. Szkoła stała się partyjnym poligonem.
Obowiązywała zasada: „Daj Hitlerowi dziecko od chwili, gdy nauczy się mówić i myśleć. Będzie jego!”. I rodzice dawali. Posyłając dziecko do żłobka i przedszkola, podpisywali zgodę na oddanie go pod jurysdykcję partii. Ale system interesował się dzieckiem dużo wcześniej – jeszcze przed poczęciem. Tak, by zapobiec rodzeniu się jednostek niepożądanych i wyhodować zdrową rasę superżołnierzy.
Kawa była w Berlinie lat 30. towarem deficytowym. Dwie paczki wsunięte dyskretnie do kieszeni płaszcza wystarczyły Gregorowi Ziemerowi, by pozyskać przychylność urzędnika oświatowego.
Polityka
36.2021
(3328) z dnia 31.08.2021;
Historia;
s. 62
Oryginalny tytuł tekstu: "Smocze zęby"