Studia to ważny akapit w curriculum vitae (zwanym niegdyś po prostu życiorysem), które składa się w firmie pracodawcy. Dla studentów wieczorowych i zaocznych oblane egzaminy mogą oznaczać stratę sporych pieniędzy, najczęściej wziętych na kredyt. Jeśli coś łączy studentów dawnych i obecnych, to podniecenie sesją egzaminacyjną.
– Pewnie są tacy, którzy studiują dla sztuki. Ale dziś osoba trzeźwo myśląca nie może sobie bimbać w wieku lat 20 i robić coś dla samego robienia, bo to się może źle skończyć – przekonuje poważnie Tomasz z II roku nauk politycznych, przewodniczący samorządu studentów na swoim wydziale.
Albert (I rok nauk politycznych), jak większość jego kolegów z wydziału, marzy, żeby zostać urzędnikiem państwowym. Na razie nie ma jeszcze konkretnych pomysłów, ale taka na przykład kancelaria prezydenta. I prestiż, i pieniądze. Jeszcze ma czas. To pierwsza sesja i pierwszy w sesji egzamin – historia powszechna XX wieku. Wszyscy chłopcy w maturalnych garniturach, wszyscy pod krawatem. Giełda w pełnym toku – każdego wychodzącego z egzaminu natychmiast obstępuje tłum.
– Poległem na ruchu oporu.
– Zagiął mnie na przywódcach.
– Uważajcie na rozpad imperiów kolonialnych, pyta szczegółowo.
Za chwilę wszyscy wracają do notatek. Dziewczyny siedząc na parapecie recytują chórem traktaty pokojowe po I wojnie światowej. Wreszcie jest pierwsza piątka. No to już wiadomo, kto stawia piwo. Piątkowicz peroruje, poucza, doradza. – Nie chodzi o to, żeby mówić to, o co on pyta, ale to, co ty wiesz. Trzeba ściemniać – tłumaczy wpatrzonym w siebie dziewczynom.