Kraj

Klub pąsowych dam i kawalerów

Na tropach Prezydenta Rzeczypospolitej na Uchodźstwie

Jan Zbigniew Potocki z żoną podczas pogrzebu Juliusza Nowiny - Sokolnickiego Jan Zbigniew Potocki z żoną podczas pogrzebu Juliusza Nowiny - Sokolnickiego Marek Henzler / Polityka
Jan Zbigniew hrabia Potocki: Wielki Mistrz Orderu Św. Stanisława, a także Prezydent Rzeczypospolitej na Uchodźstwie. Wszystko na poważnie.
Juliusz Nowina  - Sokolnicki z Orderem Św. StanisławaPrzemysław Kozłowski/Agencja Gazeta Juliusz Nowina - Sokolnicki z Orderem Św. Stanisława

Hrabia Potocki jest następcą zmarłego 17 sierpnia 2009 r. wielkiego mistrza orderu – Juliusza Nowiny-Sokolnickiego, w latach 1972–90 nieuznawanego przez większość emigracji prezydenta na uchodźstwie. Na łożu śmierci dowcipny 89-latek wyciął numer, który przez lata nie pozwoli jeszcze o nim zapomnieć.

Osąd politycznej działalności Sokolnickiego zostawmy historykom. Przyjrzyjmy się innemu dziełu jego życia – restaurowanemu przed 30 laty Orderowi Św. Stanisława. Ustanowił go w 1765 r. król Stanisław August Poniatowski, chcąc jego nadaniami pozyskać stronników, a opłatami za order z piękną dewizą Praemiando Incitat (Nagradzając zachęca), wesprzeć szpital Dzieciątka Jezus (dla podrzutków). Kawaler OŚS, poza sumą 25 czerwonych złotych wpisowego, miał co roku wpłacać 4 zł jałmużnikowi orderu na szpital, 2 zł na kancelarię orderu i złotówkę na msze za dusze współbraci. Order, z wizerunkiem biskupa męczennika, noszono na pąsowej wstędze, stąd jego kawalerów zwano pąsowymi. Wyżej byli tylko kawalerowie Orderu Orła Białego (OOB), od koloru ich wstęgi zwani błękitnymi.

Statut mówił, że poza królem, cudzoziemcami i rodakami wcześniej odznaczonymi OOB, kawalerów OŚS może być najwyżej stu. Przepis ów nagminnie łamał sam król, nadając przez 31 lat 1762 ordery. Nie przysporzyło mu to stronników ani nie poprawiło finansów szpitala, bo kawalerowie notorycznie zalegali z opłatami.

Wielki Przeorat

W latach 1815–1916 wielkimi mistrzami OŚS byli rosyjscy cesarze, koronujący się też na królów Polski. Po powstaniu listopadowym order włączono do pocztu orderów rosyjskich. Zmieniano jego statut i wygląd. Na ziemiach polskich zaczął się kojarzyć jako order dla carskich urzędników i wojskowych za zasługi w rusyfikacji. I kiedy w odrodzonej Polsce zastanawiano się, jakie ustanowić znaki zaszczytne, gen. Józef Haller na posiedzeniu Kapituły Orderu Virtuti Militari, w obecności Józefa Piłsudskiego, wystąpił z inicjatywą, aby Sejm odnowił Order Orła Białego i Św. Stanisława. „Były to ordery skalane – tłumaczył – należy je odnowić, choćby po to, żeby je znieść”. Ostatecznie wznowiono OOB, a w miejsce OŚS socjalista Piłsudski wprowadził Order Polonia Restituta (Odrodzenia Polski).

Przez 80 lat OŚS pozostawał orderem martwym. W 1979 r. na emigracji przywrócił go Juliusz Nowina-Sokolnicki, dzieląc na pięć klas, co pozwalało na elastyczną politykę orderową, z którą odtąd, obok mianowania na wysokie stopnie wojskowe, kojarzyły się jego posunięcia. W 1990 r. Sokolnicki zrzekł się prezydenckiej władzy, wyłączając wcześniej OŚS z pocztu orderów państwowych; po czym ustanowił go na nowo, już jako suwerenny order o zasięgu międzynarodowym, poświęcony idei braterstwa ludzi wszystkich wyznań i ras „pod kierownictwem dziedzicznych wielkich mistrzów z rodu Nowinów-Sokolnickich”.

Wykorzystując znajomości wśród politycznych emigrantów z wielu państw, a także wśród elit krajów postkomunistycznych, Sokolnicki zbudował organizację nazywaną przez przeciwników orderowym gangiem. Łącząc ceremoniał rycerski z kościelnym, kawalerami i damami OŚS mianował on ponad 3 tys. osób z ok. 30 państw: polityków, wojskowych, duchownych, naukowców i przedsiębiorców. Order biuro miał w angielskim Colchester, w domu Sokolnickiego, gdzie ostatnio, kiedy ten mocno już chorował, osobą najbliższą ucha wielkiego mistrza była jego żona Avril.

Orderową strukturę (Wielki Przeorat oraz lokalne przeoraty i komandorie) od 1995 r. budowano też w Polsce. Pierwszym wielkim przeorem był komandor Henryk Kalinowski, awansowany przez Sokolnickiego na wiceadmirała. Potem przeoratem kierował Stanisław Iwańczak, były minister w rządzie Sokolnickiego, zatrudniony po powrocie do Polski w urzędzie ds. kombatantów, który sam z czasem ogłosił się wielkim mistrzem. Sokolnicki wyrzucił go ze struktur, ale w polskiej części orderu ciągle dochodziło do rozłamów i wzajemnego opluwania. Sprzyjało temu polityczne oparcie się Sokolnickiego na skłóconym środowisku monarchistów. W rezultacie dziś OŚS nadaje w Polsce kilka kapituł.

Najwięcej kawalerów i dam ustanowił sam Sokolnicki. Wielkim Przeorem Polski jest dr Marian Król, wcześniej poseł ZSL i PSL. Damą OŚS jest była minister edukacji Krystyna Łybacka, a kawalerami – Tadeusz Zwiefka, eurodeputowany PO, i prof. Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa. W orderze jest czterech biskupów, w tym abp Leszek Sławoj-Głódź, kilku generałów i wielu pułkowników (w stanie spoczynku), siostra Stana Tymińskiego, mistrz świata w kick-boxingu, sporo przedsiębiorców, księży, historyków, lekarzy i zdobywca tytułu Uzdrowiciel 10-lecia. Wielu uwiodła osobowość Sokolnickiego oraz orderowe ceremonie, przyjęcia i bale sprzyjające towarzyskiej integracji z kawalerami i damami z innych krajów.

W polskim przeoracie są katolicy, luteranie, polskokatolicy i prawosławni. Przyjęliśmy muzułmanina i znanego masona – wylicza przeor Król. – Odrzucamy tylko tych, co w nic nie wierzą.

Potocki z firmy Tulczyn

U schyłku życia Sokolnicki zaczął szukać następcy. Władzy nie oddał jednak nikomu z potomków, choć z kolejnymi siedmioma żonami (cztery zmarły, z dwiema się rozszedł) doczekał się czterech córek i dwóch synów. Nie oddał jej też nikomu z rodu Sokolnickich zamieszkałych w Polsce. W ostatnich latach wskazywanymi przez niego następcami byli Willy Doms – przeor Belgii, a potem Waldemar Wilk – przeor Szwecji, którego w maju 2009 r. nieoczekiwanie zastąpił Jan Zbigniew Potocki, który ledwie pół roku wcześniej został kawalerem orderu. Wiadomo było o nim tyle, co Sokolnicki napisał w dekrecie o nominacji: „Ze skutkiem natychmiastowym wyznaczam mojego kuzyna, hrabiego Jan Zbigniew Potocki, syn Józefa i Teresy ur 10. czerwca 1955 w Kaliszu...”.

– Do orderu wszedłem z rekomendacji damy Barbary Bromont. Znała mnie z wieloletniej działalności charytatywnej na rzecz dzieci. Suwerenną decyzją wielkiego mistrza od razu zostałem kawalerem orderu I klasy – wyjaśnia tajemnicę swego awansu Potocki. – Juliusz doszukał się naszego dalekiego pokrewieństwa i na inwestyturę we Włocławku przywiózł swoje stare rodzinne zdjęcia. Takie same są też w posiadaniu mojej rodziny. Dla nas obu było to potwierdzenie, że łączą nas rodzinne więzy.

O Potockim wiadomo jeszcze, że jest żonaty, ma syna i inwestuje w Polsce oraz innych krajach Unii. Mieszka w Piasecznie, ale – jak mówi – materialny status pozwala mu żyć zarówno w Paryżu, jak i w Monako. Z Krajowego Rejestru Sądowego wynika, że był lub jest udziałowcem i członkiem władz kilku spółek, zajmujących się m.in. obrotem nieruchomościami, budową domów, handlem żywnością i wdrażaniem leków. Dziś koncentruje się na działalności spółki Tulczyn (nazwa od siedziby jego gałęzi rodu Potockich), handlującej nieruchomościami. Jego nazwiska w rejestrze licencjonowanych pośredników jednak nie znajdziemy.

W dostępnych genealogicznych i heraldycznych źródłach trudno jest też znaleźć dowody na prawo do hrabiowskiego tytułu i herbu Pilawa Złota.

Dla większości polskich kawalerów i dam pąsowego orderu nie jest to aż tak istotne, jak pytanie o losy orderu po śmierci Sokolnickiego. Dopiero teraz wiele osób w pełni uzmysłowiło sobie, że śluby posłuszeństwa złożyło wielkiemu mistrzowi prywatnego orderu. Nagle się okazało, że do działalności charytatywnej wkradła się też polityka, zakłócając orderowe inwestytury i przyjęcia.

Zamach na prezydenta Kaczyńskiego

17 sierpnia sensację wywołało upowszechnione w Internecie pismo, podpisane przez Zbigniewa Rocha, przedstawiającego się jako rzecznik Tymczasowego Biura Prezydenta Rzeczypospolitej (na Uchodźstwie), wysłane do Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, w którym „ze smutkiem” zawiadamia o zgonie Sokolnickiego oraz o wcześniejszym udekorowaniu przez niego Orderem Orła Białego hrabiego Potockiego i wyznaczeniu go „na Prezydenta Rzeczypospolitej w wypadku swojej śmierci”.

Kawalerowie Orderu, także w Internecie, zaczęli się nawzajem pytać, czy to aby nie zamach stanu na urzędującego prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, a może i zamach na sam order? Kancelaria Prezydenta pismem Rocha się nie przejęła. W złożeniu prochów Sokolnickiego w sanktuarium w Kałkowie Godowie nie uczestniczył nikt z państwowych władz. W przeddzień pogrzebu żałobnicy z Polski i z zagranicy zjechali do hotelu w Ostrowcu. Podczas kolacji Potocki z Rochem wystąpili z pomysłem, by IX wielki mistrz prochy Sokolnickiego odprowadzał przepasany błękitną wstęgą OOB. Pomysł udało się storpedować. Szybko też upadła dyskusja nad pytaniem, czy prezydent na uchodźstwie ma wystartować w przyszłorocznych wyborach w Polsce.

– Jeśli ktoś zechce z Orderu zrobić polityczną trampolinę, to nie pozostanę w nim nawet godzinę dłużej – mówi Marian Król, przeor orderu na Polskę.

Potocki pytany o sprawę prezydentury mówi: – Wypełniając ostatnią wolę Juliusza, przyjąłem Order Orła Białego i nominację. Pragnął wyeliminować niedopełnienia formalne z 1990 r. i doprowadzić do pełnego przekazania uprawnień prezydentowi w Polsce ze wszystkimi tego konsekwencjami prawnymi. Wypełniając tę wolę podjąłem już odpowiednie starania w celu ostatecznego zakończenia rządów emigracyjnych. Te działania zostały odebrane bardzo pozytywnie w Polsce. Przykładem może być uroczysta msza w 20 rocznicę zamordowania ks. Popiełuszki, gdzie zaproponowano mi miejsce tuż za mamą ks. Jerzego, prezydentem RP i jego małżonką. Prezydent Lech Kaczyński wręczył pani Popiełuszko przyznany jej synowi Order Orła Białego, a ja, jako wyraz hołdu za odwagę w głoszeniu prawdy, nawiązując do śmierci naszego patrona, Krzyż Wielki Św. Stanisława.

Pytam, czy kancelaria Potockiego wysłała już do prezydenta Kaczyńskiego pismo, które na prośbę polskich kawalerów miało wyjaśnić istotę jego politycznej misji. Planowano je wręczyć prezydentowi Kaczyńskiemu w Święto Niepodległości. Jednak z powodu braku w tym dniu bezpośredniego kontaktu obu panów nie doszło do tego i dopiero w grudniu pismo (dalej z datą 11 listopada) wysłano pocztą do Pałacu Prezydenckiego, ujawniając też „Polityce” jego treść (pełny tekst www. polityka.pl/kraj).

Rzecznik Roch poinformował prezydenta Kaczyńskiego, iż „hr. Potocki oświadcza”, że: 1) z dniem śmierci Sokolnickiego ostatecznie zostały rozwiązane powołane przez niego rządowe struktury i nie będą one wybierane w przyszłości; 2) „szanując porządek prawny i wolę Narodu Polskiego w pełni honoruje wybranego w demokratycznych wyborach Prezydenta R.P. w Warszawie” i 3) podjął „starania w celu przekazania Urzędu Prezydenta R.P. na Uchodźctwie Prawowitemu Prezydentowi w Polsce”.

– Zostawmy historykom wydanie opinii na temat Juliusza Nowiny-Sokolnickiego – mówi Potocki. – Mogę zapewnić, iż ostatnie lata życia nie spędził opływając w luksusy i nie jest mi znany fakt, żeby za nadany order otrzymał od kogokolwiek korzyści materialne. Myślę, że wierny był zasadzie „nagradzając zachęcaj”. Ja koncentruję się obecnie na uzgodnieniu programu i wizerunku orderu na przyszłość.

Tajemnice zamku Oedheim

Nowy wielki mistrz w części wymienił już najwyższe władze orderu. Sama odeszła wielka sekretarz Avril Nowina-Sokolnicki. Do Wielkiej Kapituły wszedł Mikołaj, 8-letni syn Potockiego, żartobliwie nazywany paziem, w przyszłości dziedzic tego orderu. Za osobę numer dwa uważany jest dziś Zbigniew Roch. Jest orderowym prawnikiem (Balifem), rzecznikiem Potockiego, a także nowym przeorem Szwajcarii. On też kawalerem orderu został dopiero przed rokiem, razem z Potockim.

W życiu pozaorderowym jest właścicielem zamku Oedheim i firmy doradczej Castel Haus GmbH. Ponadto jest prezydentem Europejskiego Klubu Biznesu (z siedzibą w jego zamku), zarejestrowanego w Brukseli jako organizacja lobbystyczna, działającego na rzecz poszerzania biznesowych kontaktów w Europie. W Radzie Naukowej EKB zasiadają m.in. były marszałek Senatu prof. Longin Pastusiak oraz były poseł i ambasador prof. Wojciech Lamentowicz.

Do Oedheim zaglądają też nasi eurodeputowani. We wrześniu gościli tam Jacek Protasiewicz i Tadeusz Zwiefka z PO oraz Wojciech Olejniczak z SLD. Ciekawe, czy oni, a także prof. Pastusiak, wytrawny znawca kulis amerykańskich prezydentur, zdawali sobie sprawę, że w Oedheim jest też Tymczasowe Biuro Prezydenta na Uchodźstwie i nominowany na prezydenta Potocki siedzi z nimi przy jednym stole?

Potocki chce uporządkować kwestię prawa do graficznego wizerunku Orderu Św. Stanisława. Kiedy przeor Viałow z Ukrainy powołał konkurencyjny Międzynarodowy OŚS, Najwyższa Kapituła zdecydowała o objęciu go ochroną prawną. Ówczesny zastępca wielkiego mistrza Willy Doms w 2005 r., w Alicante, w urzędzie rejestrującym wspólnotowe (obejmujące kraje Unii) znaki towarowe i wzory przemysłowe, zarejestrował znak towarowy „The Order of St. Stanislas”. Zarejestrował jednak nie na Biuro Orderu bądź nazwisko Sokolnickiego, ale na firmę w belgijskim Mechelen. W efekcie utracił zaufanie Sokolnickiego i zaczęto się od niego domagać zwrotu znaku. Adwersarzom odpowiadał, że odda, ale nie jednej osobie, ale kilku, bo władza nad tym znakiem, o określonej już wartości handlowej, dodatkowo umacnia władzę wielkiego mistrza.

Potocki mówi, że procedura oddania przez Domsa znaku orderu jest na finiszu. Jego właścicielami będą teraz Potocki, Roch i baron Lison – kanclerz OŚS z Niemiec, z zawodu dentysta, który na stronach www niemieckiego przeoratu podpisuje się jako Thaddäus Freiherr von Lison, a na stronie Republiki Silesia, kibicującej ruchowi śląskich autonomistów, wpisał się jako Tadeusz Lison: „Jo jest szlonzok z Katowic i mjyszkom w Niemcach”.

Kwestia przepisania znaku towarowego na kawalerów z Niemiec budzi mieszane uczucia u polskich przeorów. – Mogę zapewnić, że chodzi nam głównie o to, by tak zaszczytnego znaku nie używały nieuprawnione do tego osoby i to w celach dalekich od Statutu orderu – mówi Roch. – Zgodnie ze swą dewizą ma on być zachętą do charytatywnego działania, rozumianego dziś dużo szerzej, bo zawierającego walkę z chorobami, głodem, dyskryminacją czy zagrożeniem środowiska naturalnego.

Roch jako prawnik i emigrant ma też osobiste spojrzenie na kwestie prezydentury Potockiego. – Polska jest już wolnym krajem. Nie ma potrzeby ani umocowania prawnego, by prezydent na uchodźstwie dublował legalnego prezydenta w kraju. Pozostało jednak do wyjaśnienia parę problemów natury prawnej, takich jak zachowanie ciągłości władzy w latach 1939–90 i konsekwencji wynikających z faktu niepodpisania przez Polskę układów pokojowych, rezygnacji lub dochodzenia odszkodowań wojennych, statusu uczelni emigracyjnych czy uznania nadawanych godności. Kwestie te będzie musiał jednak rozwiązać prezydent w Polsce.

Kiedy podczas mikołajkowego spotkania (5 grudnia) siedzi się wśród kawalerów i dam z mazowieckiego przeoratu, słucha sprawozdania z działalności i planów wydatkowania zebranych kolejnych 15 tys. zł (na świetlicę TPD w Siedlcach i hospicjum w Kałkowie Godowie), ciśnie się pytanie, czy tę szlachetną działalność trzeba prowadzić z taką polityczną i orderową otoczką?

Polityka 51.2009 (2736) z dnia 19.12.2009; Kraj; s. 42
Oryginalny tytuł tekstu: "Klub pąsowych dam i kawalerów"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną