Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Krzyż sprzed Pałacu w kaplicy prezydenckiej

Krzyż w kaplicy Pałacu Prezydenckiego. Z lewej strony tablica ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej związanych z urzędem prezydenta Krzyż w kaplicy Pałacu Prezydenckiego. Z lewej strony tablica ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej związanych z urzędem prezydenta Robert Kowalewski / Agencja Gazeta
Około godz. 8, na polecenie Kancelarii Prezydenta RP, krzyż z Krakowskiego Przedmieścia został przeniesiony do kaplicy w Pałacu Prezydenckim. Decyzję podjął prezydent Bronisław Komorowski. Inicjatywę poparła warszawska kuria metropolitarna.

Prezydent, który dopiero po południu zabrał głos w sprawie, tak tłumaczył motywy swej decyzji: - Myślę, że wszyscy są zainteresowani tym, żeby sprawa została definitywnie zakończona. Jednak problem polegał na tym, że wszyscy byli tym zainteresowani, a nikt nie chciał tego zrobić. Nie ma co ukrywać, sytuacja dojrzała do tego, żeby odpowiednie decyzje podjąć. Ja je podjąłem. Podjąłem w przekonaniu, że to służy również umocnieniu soborowej zasady poszanowania i wzajemnej autonomii państwa i Kościoła.

Samo przeniesienie krzyża - wedle relacji świadków - odbyło się bez przeszkód. - Około godziny 8 rano podszedłem do krzyża, następnie przyszli czterej panowie. Obróciliśmy krzyż i przenieśliśmy przez główny dziedziniec Pałacu, głównymi drzwiami do kaplicy prezydenckiej - mówił dziennikarzom na konferencji prasowej szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski.

Krzyż stanął naprzeciwko tablicy upamiętniającej związane z urzędem prezydenckim ofiary katastrofy pod Smoleńskiem, odsłoniętej w kaplicy w ubiegłym tygodniu. - Trwanie dotychczasowego stanu rzeczy godziło w autorytet państwa i Kościoła i raniło uczucia religijne bardzo wielu Polaków. Krzyż stał się zakładnikiem gry politycznej i sporów światopoglądowych - tak Michałowski tłumaczył motywy decyzji, która - jak wyjaśnił - zapadła w Kancelarii Prezydenta za zgodą prezydenta Bronisława Komorowskiego. W środę wieczorem zostali o tym poinformowali marszałek Sejmu, premier i prezydent Waszawy. Wszyscy z aprobatą odnieśli się do inicjatywy. - To dobra decyzja, myślę, że przez wielu Polaków i warszawiaków oczekiwana - stwierdził Donald Tusk. Krok kancelarii pochwalił również Grzegorz Schetyna. - Mam nadzieję, że to kończy ten problem - stwierdził w rozmowie z Moniką Olejnik w Radiu Zet.

Dwie godziny po tym, jak krzyż został przeniesiony, inicjatywę kancelarii poparła warszawska kuria. W specjalnym oświadczeniu, podpisanym przez jej rzecznika, ks. Rafała Markowskiego przypomina, że stanowi ona realizację porozumienia podpisanego w lipcu przez kurię, kancelarię i organizacje harcerskie. - Kaplica w Pałacu Prezydenckim jest godnym miejscem dla krzyża - podkreślił kanclerz kurii ks. Grzegorz Kalwarczyk.

Szef Kancelarii Prezydenta podkreślił, że nie było specjalnych powodów, by przeniesienie odbyło się akurat w czwartek. - Każdy termin był zły i każdy jest dobry. Poczuliśmy, że z tym problemem jesteśmy zupełnie sami - stwierdził.

- Krzyż będzie czekał na dogodny moment, sprzyjający wykonaniu umowy między Kancelarią Prezydenta, warszawską kurią metropolitarną i organizacjami harcerskimi o przeniesieniu do kościoła św. Anny - dodał Jacek Michałowski. Dopytywany przez dziennikarzy stwierdził, że nastąpi to wówczas, gdy "strona kościelna powie, że jest gotowa na przyjęcie krzyża". Szef Kancelarii nie był jednak w stanie powiedzieć, kiedy to się może stać.

Równocześnie nie wykluczył, że krzyż może zostać przewieziony do Smoleńska i ustawiony na miejscu katastrofy prezydenckiego samolotu. Takie rozwiązanie zaproponowało 28 rodzin ofiar katastrofy, uzyskując poparcie ze strony Pierwszej Damy - Anny Komorowskiej. Jacek Michałowski zadeklarował, że kancelaria pomaga im w zorganizowaniu wyjazdu. - Przeprowadziliśmy kilka spotkań organizacyjnych. Kancelaria służy radą, jak trzeba będzie podjąć działania logistyczne, pomożemy. Pozostaje tylko kwestia terminu wyjazdu - mówił Michałowski.

Razem z krzyżem do Pałacu Prezydenckiego trafiła wystawa upamiętniająca Lecha i Marię Kaczyńskich, która stanie w sąsiadującej z kaplicą Sali Rycerskiej. Na Krakowskim Przedmieściu pozostaną na razie barierki, odgradzające ulicę od siedziby głowy państwa. Stać będą co najmniej do 19 września, to jest do dnia manifestacji organizowanej przez zwolenników budowy przed Pałacem Prezydenckim pomnika ku czci prezydenta Kaczyńskiego.

Krzyż na Krakowskim Przedmieściu stanął 12 kwietnia z inicjatywy harcerzy z ZHP, ZHR i Stowarzyszenia Harcerzy Katolickich Zawisza. 3 sierpnia miał zostać przeniesiony w procesji do kościoła św. Anny. Uroczystość storpedowali jednak zwolennicy krzyża i do przenosin nie doszło. Z kolei zwolennicy rozdziału państwa od Kościoła przypominali, że jego obecność przed Pałacem Prezydenckim narusza zasadę świeckości państwa.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną